Historia jednego newsa zaczyna się w Boże Ciało po południu, kiedy do redakcji przychodzi mail informujący, że w Warce chuligani pobili młodego Żyda. Nie mija kwadrans a przychodzi drugi mail – chyba nawet pilny - informujący z kolei, że sprawą zajęła się już „Gazeta Wyborcza”. – No to się zacznie – pomyślałem. I się zaczęło.
Następnego dnia cała pierwsza strona stołecznego dodatku Gazety Wyborczej poświęcona jest już historii, w której do Warki przyjeżdża samemu młody Żyd ze Stanów nie mówiący ani w ząb po polsku. Zapytuje lokalną młodzież o grób cadyka. Ci mu wskazują drogę, ale jednocześnie towarzyszą i – jak to opisuje GW – „zaczynają się też śmiać. Czuje, że z niego. Wyłapuje tylko jedno słowo 'Żyd'. W końcu grupa dociera za miasto, do grobu - tam lokalna młodzież ma się rzucić na przybysza. Ten salwuje się ucieczką, napotyka dobrych ludzi, ci wzywają policję, policjanci obwożą go po Warce ale ten nikogo nie rozpoznaje, funkcjonariusze zawożą go jeszcze raz do grobowca, chłopak robi pamiątkowe zdjęcia i wraca pociągiem. GW publikuje też jego zdjęcie.
Hmmm… Gdybym pojechał – dajmy na to – do Iranu, nie znał ani w ząb perskiego, wybrałbym się sam oglądać atrakcje turystyczne w mieścinie na prowincji? A gdybym już się wybrał, zapytał o drogę lokalnych rewolucjonistów, a potem ci by za mną, i gdyby „zaczynali się śmiać, czułbym, że ze mnie i wyłapywał tylko słowo 'Polak' – szedłbym dalej? I gdyby dołączyła się jakaś grupa miejscowych osiłków, nadal sam twardo parłbym do przodu za miasto? A gdyby już za miastem się rzucili na mnie i nawet zdołałbym uciec i ktoś wezwałby policję, poprosiłbym aby ten radiowóz jeszcze raz mnie zawiózł na miejsce, bo zdjęcie chciałbym zrobić? Jasne. Każdy by tak zrobił, to zupełnie normalne.
No dobrze, ale to nie koniec. Następnego dnia Gazeta Wyborcza wraca do historii. Ale jak, skoro właściwie ciągu dalszego brak, bo amerykański Żyd wyjeżdża z pamiątkowym zdjęciem, pobity nie został i doniesienia nie złożył? Co tam – zawsze można opisać dyskusję, jaka ruszyła na forum internetowym Gazety. Ciach, kolejny artykuł. Koniec? Skąd. Następny to reportaż śledczy z Warki, dwoje dzielnych reporterów opisuje to straszne miasto, ojczyznę piwa, ksenofobii i Pułaskiego. Koniec? No dobra, koniec.