To kolejny w ostatnich dniach przypadek skrajnie wygłodzonego psa. W Łodzi inspektorzy OTOZ Animals uratowali wyczerpaną suczkę bernardyna. Właścicielka tłumaczyła, że nie miała pieniędzy na leczenie i utrzymanie zwierząt. Organizacje prozwierzęce apelują - nie wstydźmy się prosić o pomoc.
Inspektorzy interweniowali w poniedziałek wieczorem w jednym z mieszkań na łódzkim Widzewie.
- Suczka była tak wygłodniała, że nie miała siły się podnieść. Weterynarz był zdziwiony, że w ogóle się rusza - mówi Agnieszka Przewies z OTOZ Animals.
Dodaje, że suczka ważyła 40 kilogramów, czyli tyle, ile zazwyczaj waży półroczny szczeniak. Dorosłe zwierzę powinno być co najmniej o połowę cięższe.
Dramat zwierząt
Oprócz przeraźliwie chudej, 10 letniej suczki w mieszkaniu była też 15-letnia suczka jamnika. Jak podkreślają inspektorzy OTOZ Animals - jej stan był niewiele lepszy od bernardyna.
- Na podstawie 7 artykułu ustawy o ochronie zwierząt natychmiast odebraliśmy psy ich właścicielce. Sunie zostały przewiezione do lecznicy i poddane badaniu weterynaryjnemu - informuje Agnieszka Przewies.
Inspektorzy złożyli też już wniosek do prezydenta Łodzi o natychmiastowe odebranie zwierząt właścicielce i zawiadomili prokuraturę.
"Nie mam pieniędzy"
Właścicielka najpierw podkreślała, że "jej zwierzętom niczego nie brakuje". Potem jednak miała przyznać, że nie ma pieniędzy na utrzymanie zwierząt.
- To nie tłumaczy postępowania właścicielki. Zarówno my, jak i inne organizacje prozwierzęce w takich przypadkach oferujemy pomoc - zaznacza Przewies.
Właściciele, którzy nie są w stanie odpowiednio zadbać o swoich pupilów, mogą liczyć na darmową karmę czy konsultacje z weterynarzem.
- Niestety, wiele osób uważa prośbę o pomoc za powód do wstydu. Zamiast działać, wolą skazywać zwierzęta na gehennę - wzrusza ramionami przedstawicielka OTOZ Animals.
Pokonać obojętność
Interwencja w mieszkaniu na Widzewie była możliwa dzięki anonimowemu telefonowi. W podobny sposób udało się niedawno uratować wygłodniałego wyżła weimarskiego.
- Nie jesteśmy w stanie skutecznie działać bez ludzkiej empatii. Na szczęście coraz częściej ludzie rozumieją, że zgłoszenie tragedii zwierząt pozwala uratować im życie - podkreśla Przewies.
To kolejny w ostatnich dniach dramat zwierząt w Łodzi:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: OTOZ Animals