- Witamy na 60. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie - tak wieloletni szef Berlinale, Dieter Kosslick, przywitał dziś wieczorem gości jednej z ważniejszych imprez filmowych na świecie. Gwiazdy nie wystraszyły się mrozu i licznie pojawiły się na ceremonii otwarcia.
Początek festiwalu co roku przyciąga przed Berlinale Palast tłumy fotoreporterów, łowców autografów i fanów największych filmowych gwiazd. Nie inaczej było tym razem - minusowe temperatury i gęsto padający śnieg nie wystraszył publiczności, która entuzjastycznie witała każdą gwiazdę wkraczającą na czerwony dywan.
Spośród nich największy aplauz zebrały aktorki: Rene Zellweger, która w tym roku obok reżysera Wernera Herzoga zasiada w międzynarodowym jury festiwalu oraz Tilda Swilton - jurorka zeszłorocznej edycji.
Zwycięzca sprzed 3 lat znów na dywanie
Równie gorąco tłum przed Pałacem powitał chińską ekipę filmu "Apart Together", który spośród 20 startujących w konkursie obrazów organizatorzy wybrali na otwarcie Festiwalu. Razem z nagrodzonym już w Berlinie reżyserem Wang Quan'anem na czerwonym dywanie pojawiły się aktorki odgrywające główne role w jego filmie. M.in. legenda chińskiego kina, aktorka Lisę Lu, znana szerszej publiczności zwłaszcza z amerykańskich produkcjach takich jak "Ostatni cesarz".
Razem, ale osobno
- Jestem niezmiernie podekscytowany i zaskoczony tym, że organizatorzy wybrali mój film na otwarcie festiwalu - mówił jeszcze przed oficjalną premierą swojego dzieła Wang Quan'an.
Wydaje się jednak, że nie był to wybór przypadkowy. W takim miejscu jak Berlin nie mogło być lepszego kandydata na rozpoczęcie jubileuszowej imprezy, która 60 lat temu powstawała jako polityczna manifestacja podzielonego na pół miasta. Film azjatyckiego reżysera dotyka bowiem tematu, który przez kilkadziesiąt lat stanowił o losie Berlińczyków. "Osobno, razem" - to nie tylko znamienny tytuł, ale i motto tego obrazu.
"Apart Together", to opowieść o podstarzałym już nieco żołnierzu, który po kilkudziecięciu latach wraca z Tajwanu do Szanghaju, gdzie w 1949 roku, uciekając przed wojskami Mao Tse Tunga, zostawił swoją pierwszą miłość i syna. W tej historii rozdzielonych wojną domową kochanków udało się reżyserowi uchwycić uniwersalny temat powrotu i trudów zjednoczenia.
Bo pojawienie się żołnierza w domu dawnej miłości zatrzęsie nie tylko jej nową rodziną. Przede wszystkim przypomni o skrywanym latami poczuciu straty, z jakim żyją Chińczycy po podziale kraju w 1949 roku. - Mamy tu do czynienia z dystansem czasu i historii. Ci ludzie starają się do siebie zbliżyć po tylu latach. Potrzeba "bycia razem" pojawia się ponad granicami - mówi o swoich bohaterach reżyser.
- To film oparty na prawdziwych historiach ludzi. Nie przedstawia pojedynczego przypadku. Takie historie zdarzyły się w Chinach setkom rodzin - dodaje współscenarzystka filmu, Na Jin.
"Nie kochamy tylko raz"
Ale "Apart Together" to również wspaniały film o miłości, która nie wygasła przez ponad 50 lat. "Byłam z waszym ojcem tyle lat, przez cały ten czas ciężko pracowałam dla naszej rodziny. A z Liu mogłam być tylko rok, choć byliśmy wtedy bardzo zakochani. Chciałabym w końcu zrobić coś dla siebie" - tłumaczy decyzję o odejściu swoim dzieciom główna bohaterka.
Któż dziś w życiu by się na to odważył? - pytali reżysera widzowie na konferencji. - Mam na to tylko jedno wyjaśnienie - w życiu nie kochamy tylko raz - odpowiedział z uśmiechem Wang Quan'an.
Źródło: tvn24.pl