- Doszło do wykroczenia, uczestnicy powinni ponieść konsekwencje – tak policja tłumaczy decyzję o złożeniu zażalenia na postanowienie sądu w sprawie osób, które blokowały wjazd na Wawel politykom PiS. Zdaniem funkcjonariuszy, umorzenie jest bezzasadne i powinno zostać uchylone w całości.
W poniedziałek na portalu tvn24.pl pisaliśmy o zażaleniu, które krakowscy policjanci złożyli na decyzję sądu o umorzeniu postępowania wobec siedmiu osób ukaranych grzywnami za blokowanie wjazdu na Wawel. CZYTAJ WIĘCEJ
Dziś tłumaczą swoją decyzję.
- Okoliczności, w których doszło do popełnienia wykroczenia, więc to co podnosił sąd I instancji, że było to zgromadzenie spontaniczne oraz że wystąpiła mała szkodliwość społeczna tego czynu, nie wyłącza odpowiedzialności poszczególnych osób – przekonuje Katarzyna Cisło z małopolskiej policji.
I dodaje: Popełnienia wykroczenia nie można łączyć z okolicznościami, jakimi jest zgromadzenie spontaniczne, czy działanie poza zgromadzeniem. Każdy wobec prawa jest równy i działanie w jakichkolwiek okolicznościach musi być rozważone przez sąd.
Według policjantki, doszło do wykroczenia i uczestnicy demonstracji powinni ponieść konsekwencje.
Wyrok bez procesu
W sierpniu do krakowskiego sądu rejonowego wpłynęły sprzeciwy od siedmiu osób skazanych wyrokiem nakazowym na grzywny za próbę zablokowania 18 grudnia zeszłego roku wjazdu na Wawel politykom PiS, w tym prezesowi partii Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Wyroki nakazowe wydał Sąd Rejonowy dla Krakowa Śródmieścia wobec osób obwinionych o wykroczenie przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji, polegające na blokowaniu przejazdu samochodów zmierzających na Wawel. Wniosek o ukaranie został skierowany do sądu przez policję. Sąd ukarał pięć obwinionych osób grzywnami w wysokości 300 złotych, a pozostałe dwie w wysokości 400 i 500 złotych. Wszyscy obwinieni wnieśli sprzeciwy od wyroku nakazowego.
Decyzją sądu wszystkie postępowania zostały umorzone na posiedzeniu w październiku. I właśnie od tej decyzji odwołuje się teraz policja.
"Mamy smoka i nie zawahamy się go użyć"
18 grudnia ubiegłego roku kilkadziesiąt osób próbowało zablokować wjazd polityków PiS na Wawel, m.in. Jarosława Kaczyńskiego i premier Beaty Szydło. Demonstrujący skandowali: "Wolność, równość, demokracja", "Solidarni z opozycją". Kilkanaście osób usiadło na podjeździe, potem niektórzy z nich się położyli. Zostali usunięci siłą przez policjantów.
Protestujący przeciwko polityce rządu blokowali także wyjazd z Wawelu samochodów, którymi podróżowali posłowie PiS, w kierunku pierwszego z aut rzucono jajka. Na murze otaczającym Wawel wyświetlano hasła: "Idź pan do diabła", "Mamy smoka i nie zawahamy się go użyć".
18. dnia miesiąca - w miesięcznicę pogrzebu pary prezydenckiej - Jarosław Kaczyński odwiedza grób brata i bratowej w krypcie katedry wawelskiej. Jak podkreślił proboszcz parafii ks. prałat Zdzisław Sochacki, wizyty odbywają się zazwyczaj po zamknięciu Wzgórza Wawelskiego "żeby nie przeszkadzać turystom". Prezesowi PiS zwykle towarzyszą politycy i wysocy przedstawiciele władz państwowych. Trasę przejazdu policja odgradza barierkami, a pod Wzgórzem Wawelskim od kilku miesięcy gromadzą się zarówno przeciwnicy takich uroczystości - protestujący przeciwko "upartyjnieniu Wawelu" - jak i zwolennicy PiS.
Autor: mmw/i / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN