Trwają poszukiwania niedźwiedzia, który zaatakował ratowników GOPR. Na razie nie wiadomo, gdzie się znajduje. Zwierzę najprawdopodobniej zostało ranne po tym, jak zaatakowało ratowników w czasie poszukiwań zaginionego mężczyzny. W pierwszej kolejności leśniczy będą próbowali uśpić zwierzę, jeśli jednak niedźwiedź będzie agresywny, zostanie odstrzelony.
Poszukiwania niedźwiedzia rozpoczęły się we wtorek na terenach powiatu leskiego, bieszczadzkiego i przemyskiego. Przeprowadzi je specjalna grupa tropiąca. W akcji bierze udział kilkanaście osób, w tym policjanci z bronią ostrą. Głównym celem nie jest jednak odstrzał zwierzęcia. W pierwszej kolejności leśnicy będą próbowali uśpić niedźwiedzia.
- Jeśli będzie agresywny, jest zgoda na odstrzał - mówi Małgorzata Chomycz-Śmigielska, wojewoda podkarpacki. - Jako strażnik będę zawsze stał po stronie ochrony zwierząt. Są jednak pewne granice które zostały złamane Może to przypadek pojedynczy, ale o czymś on mówi - komentuje Zbigniew Krok z Państwowej Straży Łowieckiej w Krośnie.
Trzy scenariusze
Na razie nie wiadomo, gdzie znajduje się niedźwiedź. Nie wiadomo też, w jakim jest stanie.
Jak informuje reporter tvn24, Marcin Kwaśny, rozważane są trzy scenariusze. Pierwszy z nich zakłada, że ranne zwierzę zdechło. Drugi przewiduje, że rozwścieczony obrażeniami niedźwiedź wciąż przebywa w okolicy Olszanicy. Trzeci scenariusz zakłada natomiast, że miś zaleczył rany i się oddalił.
Równocześnie z poszukiwaniami w trzech powiatach prowadzona jest akcja informacyjna dla mieszkańców i turystów.
Zaatakował podczas akcji
W sobotę 12 ratowników poszukiwało 61-letniego mężczyzny. To właśnie podczas akcji dwaj z nich zostali zaatakowani przez niedźwiedzia.
Ratownicy jechali quadem. Zdążyli jednak wyskoczyć z pojazdu i nic się im nie stało. Quad, którym się poruszali, został zniszczony i nie nadaje się do użytku.
Ranne prawdopodobnie zostało zwierzę. Niedźwiedź uciekł, jest bardzo agresywny. Informację o zdarzeniu i zdjęcia otrzymaliśmy na Kontakt 24 od internauty.
Ratownicy musieli wstrzymać poszukiwania 61-latka. - Przerwaliśmy akcję poszukiwawczą do czasu, kiedy leśnicy odnajdą ranne zwierzę. W tym momencie nikt inny nie może w tym miejscu przebywać ze względu na możliwe niebezpieczeństwo - poinformował w niedzielę wieczorem goprowiec.
W poniedziałek wznowiono poszukiwania. Zwłoki 61-letniego mieszkańca Olszanicy zostały znalezione około 50 m od miejsca ataku na goprowców. Na jego ciele znaleziono ślady wskazujące na atak dzikiego zwierzęcia.
Na razie nie ma pewności, czy mężczyzna zmarł na skutek ataku niedźwiedzia. Przyczynę śmierci wyjaśni sekcja zwłok.
"To rzadkość"
Zdaniem ekspertów takie przypadki to rzadkość. - Warto ustalić, jak do tego doszło, co się stało i jakie są tego skutki. Czy niedźwiedź zaatakował, bo się bronił, czy zaatakował z innej przyczyny - mówi Paweł Średziński z WWF Polska. - W Polsce dochodzi do zdarzeń, które w dużej mierze wynikają z przypadkowego spotkania z niedźwiedziem, ale nie kończą się one tak tragicznie - podkreśla.
Autor: mmw/gp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24 / Internauta