W sprawie przygotowywanego zamachu bombowego na Sejm ABW działała profesjonalnie i zgodnie z prawem - ocenili członkowie sejmowej komisji do spraw służb specjalnych, którzy zebrali się dziś w siedzibie Agencji. Marek Opioła (PiS) miał jednak wątpliwości, co do sposobu przekazania informacji o śledztwie opinii publicznej.
Jak powiedział PAP szef komisji Konstanty Miodowicz (PO) sugestie o wykreowaniu przez ABW sprawy zamachu bombowego są nieprawdziwe. Dodał, że jest to opinia całej komisji.
Wszyscy chwalą ABW
- Mamy do czynienia z przecięciem przygotowań do zbrodniczego zamachu - powiedział Miodowicz po informacjach przedstawionych przez szefa ABW gen. Krzysztofa Bondaryka i oficerów odpowiedzialnych za operację. Dodał, że sposób poinformowania opinii publicznej o całej sprawie "wpisuje się w standardy prezentowania tego rodzaju informacji".
Przeciwnego zdania jest zastępca szefa speckomisji Marek Opioła (PiS). Powiedział, że niezrozumiałe jest to dlaczego na tak wczesnym etapie śledztwo w tej sprawie zostało upublicznione. - Dlaczego się odbyła taka konferencja prasowa, dlaczego to wszystko miało miejsce? Ten ogrom materiałów, który został przedstawiony na konferencji prasowej (ABW i prokuratury - red.) zupełnie inaczej się ma do tego, co nam pokazano - powiedział Opioła. Dodał, że przekazane członkom komisji informacje były wyczerpujące.
Zbigniew Sosnowski z PSL powiedział, że w sprawie niedoszłego zamachu ABW działała zgodnie z prawem i z korzyścią nie tylko dla służby, ale i dla państwa. - Należycie, wzorowo wręcz wykonała swoją robotę, za co należy się podziękowanie - ocenił Sosnowski.
Stanisław Wziątek (SLD), relacjonując posiedzenie komisji powiedział, że jej członkowie "wyrazili uznanie wszystkim funkcjonariuszom". - Komisja stwierdziła, że zadziałali profesjonalnie i mogliśmy przez to uniknąć zagrożenia - powiedział Wziątek. Jak dodał, komisja na posiedzeniu była w komplecie i nikt nie zgłaszał zdania odrębnego.
- Przekazane materiały, dobrze zrobiona prezentacja dały nam przekonanie, że to naprawdę była skuteczna robota, a zagrożenie było bardzo, bardzo realne - powiedział.
Posiedzenie rozpoczęło się od wprowadzenia dokonanego przez szefa ABW gen. Krzysztofa Bondaryka, następnie zaprezentowano chronologiczną informację o działaniach, jakie podjęła Agencja, a na końcu była runda pytań.
- To były pytania bardzo dogłębne, bardzo szczegółowe. Na każde z nich praktycznie uzyskaliśmy odpowiedź - powiedział poseł SLD.
Jak najszybciej
Opioła mówił rano, przed przybyciem do siedziby ABW, że jego klub domagał się wcześniejszego spotkania - w środę i informacji od premiera Donalda Tuska. Opioła zaznaczył, że w jego ocenie komisja do spraw służb specjalnych powinna otrzymywać informacje o tego typu zdarzeniach na tych samych zasadach, co prezydent czy premier, a nie dowiadywać się o nich z mediów. Marek Biernacki stwierdził tymczasem, że będzie chciał poznać szczegółowy kalendarz informowania o sprawie najwyższych organów państwa, ponieważ są rozbieżności, kiedy powiadomiono marszałka Sejmu. - Marszałek Sejmu powinna być informowana w tym samym momencie, co inne najważniejsze osoby w państwie - podkreślił poseł PO.
Co ustalili?
We wtorek na wspólnej konferencji ABW i Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie poinformowano, że 9 listopada został zatrzymany, a 11 listopada aresztowany przez sąd na trzy miesiące pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Brunonowi K. postawiono zarzut przygotowywania zamachu bombowego na budynek Sejmu w czasie, gdy miał w nim przebywać prezydent, premier i ministrowie. Według prowadzących śledztwo powodowały nim motywy nacjonalistyczne, ksenofobiczne i antysemickie. W akcji prowadzonej od końca 2011 r. ABW ustaliła, że naukowiec wykonuje bomby i potrafi je odpalać zdalnie oraz dokonuje rozpoznania Sejmu. Nakręcił też filmy z próbnych detonacji materiałów wybuchowych. Kodeks karny przewiduje od 3 miesięcy do lat 5 pozbawienia wolności dla tego, kto czyni przygotowania do przestępstwa "usunięcia przemocą konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej". Inny zarzut dotyczy przygotowań do "eksplozji materiałów wybuchowych lub łatwopalnych albo innego gwałtownego wyzwolenia energii" - za co grozi do 3 lat więzienia.
4 tony materiałów wybuchowych
Według ABW i prokuratury mężczyzna zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu 4 tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Podejrzany uważał, że "sytuacja w kraju zmierza w złą stronę z uwagi na fakt, że w zasadzie wszystkie stanowiska rządowe, władcze i władzę sprawują osoby, które on określał mianem obce" - poinformowano podczas wtorkowej konferencji. Według prokuratury podejrzany nie jest związany z żadną organizacją polityczną, ale działał pod wpływem sugestii innej osoby, sam werbował kolejne o podobnych poglądach, które pomogłyby mu w zamachu. W trakcie przeszukań w kilkudziesięciu miejscach w kraju odnaleziono m.in. materiały wybuchowe, zapalniki, piloty do zdalnego inicjowania wybuchu, kilkanaście sztuk broni palnej i amunicję, kamizelki kuloodporne, hełmy, stroje maskujące, sfałszowane tablice rejestracyjne oraz książki o tematyce pirotechnicznej. Mężczyzna przyznał się do niektórych zarzutów - prowadzenia szkoleń dla osób, które zwerbował, oraz przeprowadzenia próbnych detonacji - podano na konferencji.
Autor: mn, nsz//gak / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24