Dziewczynki znaleziono w rzece płynącej przez miejscowość Krzeszów. W wodzie znajdował się również zerwany kabel niskiego napięcia. 11-latka i 12-latka prawdopodobnie bawiły się obok. Pomimo próby reanimacji, nie udało się ich uratować.
- Do wypadku doszło około godz. 14.30 w Krzeszowie, koło Kamiennej Góry - informuje Andrzej Pawlukiewicz, reporter TVN 24. - Dziewczynki bawiły się w rzece i prawdopodobnie zostały porażone prądem - dodaje.
Na miejsce natychmiast wezwano pogotowie. Mimo reanimacji, dzieci nie udało się uratować. - Jak tylko usłyszałem pogotowie to wybiegłem z domu - relacjonuje Józef Gieniec, który mieszka 200 metrów od miejsca wypadku. - Widziałem jak dziewczynki leżały w rzece, jedna na plecach, druga na brzuchu. Ta starsza miała w ręce przewód - dodaje.
Zdaniem mieszkańców, kabel leżał w wodzie dłuższy czas. Zerwać miała go poniedziałkowa wichura. Potwierdza to straż pożarna: - Prawdopodobnie to wczorajsza wichura była powodem znalezienia się kabla w rzece, to jest wysoce prawdopodobne.
Wczorajszej nocy straż pożarna była wielokrotnie wzywana do usuwania skutków gwałtownej burzy - mówi Stanisław Graczyk, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Kamiennej Górze.
Prokuratura potwierdza: kabel był w wodzie
Wieczorem pierwsze ustalenia przekazała prokuratura: - Po kilku godzinach dochodzenia możemy potwierdzić, że dziewczynki zginęły w wyniku porażenia prądem - poinformowała we wtorek wieczorem Ewa Szumińska z prokuratury rejonowej w Kamiennej Górze. - Nastolatki przebywały w wodzie, jedna z nich prawdopodobnie chwyciła za zerwany przewód, w wyniku czego obie zostały porażone prądem. W tej chwili policja sprawdza, czy były zgłoszenia o zerwanej linii niskiego napięcia. Funkcjonariusze muszą odsłuchać skrzynki - dodawała.
Tauron: "Spadły z barierki razem z kablem"
Wcześniej zupełnie inną wersję wydarzeń przedstawiała rzeczniczka właściciela linii, firmy Tauron Dystrybucja S.A.: - Dzieci siedziały na metalowej barierce przy ulicy Nadrzecznej. Z przebiegającej nad nimi linii niskiego napięcia zerwał się przewód i upadł na barierkę, dziewczynki wpadły do wody, gdzie wpadł też zerwany przewód - napisała w oświadczeniu przesłanym do redakcji. Zastrzegła jednak, że to wstępne informacje, a firma też będzie sprawdzać okoliczności tragedii.
Nie umiała powiedzieć, czy mieszkańcy zgłaszali awarię. - Sprawdzamy, czy mieliśmy zgłoszenie o zerwanym przewodzie. Informacje o awarii linii niskiego napięcia otrzymujemy od klientów, najczęściej kiedy występuje brak zasilania. Inaczej to wygląda, jeśli uszkodzony jest kabel lub przewód średniego lub wysokiego napięcia. Wówczas system sam o tym informuje - tłumaczy. - W przypadku otrzymania informacji o zerwanym lub uszkodzonym przewodzie, natychmiast wysłane jest na miejsce pogotowie energetyczne - zapewnia Groń.
Miejsce wypadku
Rzeka Zadrna, przy której doszło do wypadku, ciągnie się wzdłuż lokalnej drogi w odległości około 1,5 metra, w obudowanym kamieniami korycie. Odgrodzona jest metalowymi barierkami z obu stron. Rodzina, która straciła jedną z córek, mieszka 20 metrów od rzeki.
Autor: balu/roody / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław | Andrzej Pawlukiewicz