Co powiedziała podkomisja Berczyńskiego, a co pominęła

10.04.2017 | "Czy tak właśnie stało się w Smoleńsku?". Pytania zamiast odpowiedzi
10.04.2017 | "Czy tak właśnie stało się w Smoleńsku?". Pytania zamiast odpowiedzi
Fakty TVN
Podkomisja smoleńska dostarczyła więcej pytań niż opartych na dowodach odpowiedzi (materiał "Faktów" TVN)Fakty TVN

Prezentacja działającej przy ministrze obrony Antonim Macierewiczu podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej sugeruje, że 10 kwietnia 2010 roku na pokładzie samolotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim mogło dojść do wybuchu. A zanim nastąpiła domniemana eksplozja, rosyjscy kontrolerzy lotów mieli celowo wprowadzać w błąd polską załogę.

Wcześniej, w latach 2010-2011 badanie katastrofy smoleńskiej w Polsce przeprowadziła Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller (CZYTAJ RAPORT). W opublikowanym w lipcu 2011 roku raporcie komisja ta stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.

Raport podkomisji do spraw ponownego zbadania katastrofy

Hipotezy podkomisji Wacława Berczyńskiego są odmienne od ustaleń komisji Millera. Prezentacja wyników prac kierowanej przez niego podkomisji odbyła się w poniedziałek 10 kwietnia, w siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej (ZOBACZ).

"Od samego początku zachowanie rosyjskich nawigatorów odbiegało od przyjętych standardów"
"Od samego początku zachowanie rosyjskich nawigatorów odbiegało od przyjętych standardów"Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego

Jakie hipotezy postawiła podkomisja?

- Od samego początku zachowanie rosyjskich nawigatorów na lotnisku w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku odbiegało od przyjętych standardów. Nie tylko nie informowali załogi Tu-154M o trudnych warunkach, ale wprowadzali ją w błąd. Działania strony rosyjskiej musiały doprowadzić do katastrofy.

- Seria awarii, która rozpoczęła się w odległości około 2,5 km od lotniska, a została zarejestrowana przez aparaturę na pokładzie tupolewa, uniemożliwiła natychmiastowe odejście samolotu na drugi krąg.

- Zniszczenie lewego skrzydła Tu-154 M rozpoczęło się jeszcze przed przelotem nad brzozą (przy czym według ustaleń komisji Millera tupolew nie "przeleciał nad brzozą", lecz w nią uderzył - red.). Mają o tym świadczyć szczątki samolotu leżące kilkadziesiąt metrów wcześniej, przed drzewem. Pierwszy ze znalezionych fragmentów samolotu miał leżeć 45 metrów przed brzozą.

- Badania przeprowadzone przez Wojskową Akademię Techniczną w tunelu aerodynamicznym pokazują, że oderwanie lewego skrzydła na długości sześciu metrów nie może spowodować obrócenia samolotu i przeszkodzić w jego dalszym locie.

- Pierwsze elementy lewego skrzydła zaczęły spadać na ziemię około 900 m przed początkiem pasa startowego.

- Ostatnia faza tragedii w Smoleńsku spowodowana była eksplozją w kadłubie, która zniszczyła samolot, rozbijając go na fragmenty i dziesiątki tysięcy odłamków, równocześnie zabijając pasażerów. W wyniku eksplozji w kadłubie, centropłacie oraz w skrzydłach, konstrukcja Tu-154M została rozerwana.

- Na wrakowisku znaleziono co najmniej cztery ciała ofiar, noszące ślady działania wysokiej temperatury, której w tych przypadkach nie można wytłumaczyć bliskością pożarów naziemnych.

- Awarie w ostatnich sekundach lotu, rozlokowanie szczątków wraku, specyficzny charakter obrażeń ciał kazały podkomisji Berczyńskiego uznać możliwość wystąpienia eksplozji za realną.

- Najbardziej prawdopodobną przyczyną eksplozji był ładunek termobaryczny inicjujący silną falę uderzeniową.

Czego zdaniem ekspertów brakuje w prezentacji podkomisji

Najnowszy raport podkomisji powołanej rok temu przez Antoniego Macierewicza jest szeroko komentowany przez ekspertów i publicystów lotniczych. Komentarze dotyczą nie tylko oceny, ale przede wszystkim faktów, które podkomisja uwzględniła, a może i ważniejsze, które pominęła. Na tej podstawie przygotowaliśmy zestawienie o czym podkomisja nie mówi w raporcie przedstawionym w formie multimedialnej prezentacji .

Cały film podkomisji ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego
Cały film podkomisji ds. Ponownego Zbadania Wypadku LotniczegoPodkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego

1. Podkomisja nie wyjaśnia, czy i dlaczego jej hipoteza o wybuchu jest bardziej wiarygodna od wykluczenia wybuchu przez komisję Millera. Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych pod przewodnictwem Millera stwierdziła w 2011 roku: "nie stwierdzono śladów detonacji materiałów wybuchowych ani paliwa lotniczego". Podkomisja Berczyńskiego sugeruje tymczasem, że mogło dojść do wybuchu na pokładzie samolotu.

W multimedialnym raporcie podkomisji Berczyńskiego lektor wygłasza tezę: "Bardzo wiele wskazuje na to, iż 10 kwietnia 2010 roku doszło do wybuchu na pokładzie rządowego tupolewa". Podaje szereg przesłanek, które uzasadniają taką hipotezę (m.in. charakter obrażeń ciał, rozrzucenie szczątków samolotu, jedne z drzwi bardzo głęboko wbite w grunt). Podkomisja zadała sobie trud przeprowadzenie kontrolowanej eksplozji w odtworzonym na poligonie fragmencie kadłuba. Wszystko to pokazane jest w multimedialnej prezentacji, która jednak nie kończy się jasnym wnioskiem. Kończy się wygłoszonym przez lektora retorycznym pytaniem: "Czy tak właśnie stało się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku?".

Kilka godzin po oficjalnej prezentacji dr Berczyński przyznał w Telewizji Polskiej, że wybuch to jedynie hipoteza, a nie fakt poparty dowodami. "Mogło tak być, ale nie możemy z całą pewnością powiedzieć, że tak było" - oświadczył przewodniczący podkomisji.

Tymczasem były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych dr Maciej Lasek przypomniał w "Kropce nad i" 10 kwietnia, że pirotechnicy, którzy przeprowadzili badania na miejscu w Smoleńsku pobrali próbki z wraku i jednoznacznie wykluczyli eksplozje materiałów wybuchowych, a także wybuch przestrzenny tak zwanej bomby termobarycznej. Lasek zauważył, że taka bomba spowodowałaby rozrzut samolotu na dużej przestrzeni. Zwrócił uwagę, że "kadłub zachował praktycznie integralność do zderzenia z ziemią".

- Rejestratory, które pracowały do zderzenia z ziemią, rejestrator głosu nie nagrał odgłosu wybuchu. Rejestrator parametrów lotu nie nagrał wzrostu ciśnienia - przypomina Lasek.

Do kwestii hipotetycznego wybuchu członkowie podkomisji powrócili na wieczornym wideoczacie.

Berczyński: Wybuch był szybszy niż dźwięk
Berczyński: Wybuch był szybszy niż dźwiękniezalezna.pl

"Skoro wybuch jest możliwy, to dlaczego rejestratory nie zanotowały zmiany ciśnienia w samolocie?" - pytał internauta. "Prawdopodobnie nie zdążyły" - odpowiedział Berczyński. Z kolei na pytanie, czemu urządzenia nagrywające nie nagrały odgłosu wybuchu, prof. Ewa Anna Gruszczyńska-Ziółkowska odparła, że urządzenia nie zdążyły nagrać odgłosu wybuchu, bo "fala dźwięku jest późniejsza od siły wybuchu".

Na pytanie, jak to się stało, że przy wybuchu wewnątrz samolotu nie wypadły na zewnątrz okna, Berczyński odpowiedział, że okna samolotu są umieszczone inaczej niż normalne - znajdują się w uszczelkach i wypadają dopiero wtedy, gdy rama okna ulegnie zniszczeniu.

Dziś profesor Paweł Artymowicz, astrofizyk z Uniwersytetu w Toronto na wspólnej konferencji z Maciejem Laskiem obalał hipotezy podkomisji Berczyńskiego. Stwierdził, że gdyby rzeczywiście doszło do eksplozji termobarycznej, "to jest dużej siły wybuch i różnica ciśnień oczywiście by je [okna - red.] wypchała z samolotu". Artymowicz zarzucił członkom podkomisji, że nie znają fizyki na poziomie szkoły średniej.

Przewodniczący podkomisji powołuje się też na zeznania świadków, którzy mieli widzieć eksplozję. W czasie wspomnianego wideoczatu powiedział: "Mamy nagrane zeznania świadków potwierdzające błysk, wybuch, upadek samolotu. To jest chyba kilkanaście osób, mamy zeznania naszego pilota, pana Wosztyla (por. Artur Wosztyl, pilot Jaka 40, który lądował w Smoleńsku przed tupolewem - przyp. red.). Mamy te zeznania i bierzemy je pod uwagę".

Pytany przez internautów o świadków sugerowanego przez komisję wybuchu Berczyński powoływał się również na rozmowy zarejestrowane przez Anitę Gargas - autorkę filmów dokumentalnych o katastrofie smoleńskiej.

Berczyński: Mamy nagrane zeznania świadków potwierdzające wybuch
Berczyński: Mamy nagrane zeznania świadków potwierdzające wybuchniezalezna.pl

2. Podkomisja nie zajęła stanowiska w kwestii jakości wyszkolenia pilotów tupolewa. Braki w wyszkoleniu załogi Tu154M sugerował zarówno raport Anodiny, jak i Millera.

Kwestia niedostatecznych uprawnień i braków w wyszkoleniu załogi pojawia się również w opinii biegłych przygotowanej dla prokuratury prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Z opinii tej wynika, że dowódca, kapitan Arkadiusz Protasiuk miał zawieszone wszystkie uprawnienia, był bez ważnych dopuszczeń do lądowania. Nawigator pokładowy poleciał bez praktycznego przeszkolenia na samolocie Tu-154M i bez uprawnień. Drugi pilot przy niewielkim doświadczeniu. Załoga - zdaniem biegłych - nie powinna być dopuszczona do lotu w dniu 10 kwietnia 2010 r. Wyjątkiem był technik pokładowy Andrzej Michalak, który jako jedyny z siedzących w kokpicie 10 kwietnia 2010 roku odbył pełne szkolenie i miał prawo przebywać 10 kwietnia 2010 roku na pokładzie Tu-154M.

Do zarzutów o niedostatecznie wyszkolenie pilotów podkomisja Berczyńskiego nie odniosła się. Tymczasem były szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek ocenił w TVN24, że nie formułując tego wprost, podkomisja Berczyńskiego pogrążyła pilotów prezydenckiego tupolewa.

Polski samolot zgodnie z przepisami mógł zejść przed lotniskiem do pułapu 120 metrów. Wieża kontrola pozwoliła mu na zejście do 100 metrów. Ostatecznie, gdy piloci spodziewali się komendy odejścia na drugi krąg, byli jeszcze bliżej ziemi, nawet 20 metrów, o czym może świadczyć zarejestrowany na nagraniu okrzyk nawigatora.

- Według wszystkich regulaminów (..) pilotowi nie wolno się zniżać poniżej wysokości minimalnej, która została określona albo dla jego uprawnień, albo dla lotniska. Czyli, jeśli nie widzi (pilot - red.) ziemi, nie wolno mu nawet o metr zniżyć się. Natomiast tutaj, jeśli słyszymy od narratora tego filmu, że załoga czekała na komendę odejścia na drugi krąg i jednocześnie nie widząc ziemi, dalej się zniżała, to rzeczywiście albo mamy do czynienia z załogą całkowicie niewyszkoloną, nie stosującą się do świętych zasad w lotnictwie, albo z opinią osób, które nigdy nie zajmowały się badaniem katastrof lotniczych - podkreślił Lasek.

Zauważył, że nikt z podkomisji nie jest w stanie odpowiedzieć rzeczowo, dlaczego pilot mający świadomość tego, co się dzieje, łamie zasady bezpieczeństwa, czyli schodzi poniżej dopuszczalnej wysokości 100 metrów.

Zdaniem Laska doprowadziło do tego słabe wyszkolenie i brak lotów treningowych. - Załoga jest taka, jakiej pozwolono jej być. To byli młodzi lotnicy, którym nie pozwolono być dobrymi lotnikami - stwierdził.

3. Podkomisja milczy w kwestii obecności osób postronnych w kokpicie - kabinie pilotów. W prezentacji podkomisji brak zajęcia stanowiska, czy obecność osób postronnych miała bądź nie miała wpływu na przebieg lądowania. O obecności osób postronnych w kabinie pilotów w czasie lotu mówi zarówno raport MAK, jak i protokół komisji Millera. Podkomisja Berczyńskiego milczy jednak na temat tych ustaleń. Ani ich nie potwierdza, ani im nie zaprzecza, ani też nie interpretuje inaczej niż instytucje wcześniej badające katastrofę.

4. Podkomisja Berczyńskiego nigdy nie była w Smoleńsku na miejscu katastrofy. Miała takie plany w 2016 roku, ale ostatecznie nie doszły one do skutku. O planach wyjazdu na miejsce katastrofy była mowa na wrześniowym spotkaniu podkomisji z rodzinami ofiar katastrofy we wrześniu ubiegłego roku. Fakt ten ujawnił na antenie TVN24 wdowiec po Jolancie Szymanek-Deresz - Paweł Deresz. Do wyjazdu podkomisji do Smoleńska jak dotąd nie doszło. "W 2016 roku Podkomisja ani poszczególni członkowie nie wyjeżdżali do Smoleńska" - poinformował nas sekretariat podkomisji 29 marca.

Już po oficjalnej prezentacji raportu podkomisji na wideoczacie portalu niezależna.pl (po prezentacji - mimo wcześniejszych zapewnień - dziennikarze nie mogli zadać pytań) doktor Berczyński ponowił deklarację, że podkomisja będzie chciała pojechać do Smoleńska. Tym samym potwierdził, że do wizyty podkomisji na miejscu katastrofy przez miniony rok jej działania nie doszło.

Na miejsce katastrofy nie pojechał nigdy również działający przed podkomisją, w poprzedniej kadencji, Parlamentarny Zespół ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej Antoniego Macierewicza.

- Nigdy nie pojechali, ani nigdy nie chcieli pojechać do Smoleńska - mówi doktor Paweł Artymowicz z Uniwersytetu w Toronto, gość "Faktów po Faktach" 10 kwietnia. - Starali się nie zebrać danych. Czy pani sobie może wyobrazić zespół, który działa przez sześć lat i nie pojechał nigdy do Smoleńska? - pytał prowadzącą program Katarzynę Kolendę-Zaleską.

Kilka godzin po prezentacji ustaleń przewodniczący podkomisji Wacław Berczyński powiedział na wideoczacie: "Nie mieliśmy możliwości jechać na miejsce katastrofy, które zostało całkowicie zmienione".

Nowaczyk o wrakowisku: Jakie zdjęcia tam robiono? Zdjęcia pamiątkowe
Nowaczyk o wrakowisku: Jakie zdjęcia tam robiono? Zdjęcia pamiątkowe niezalezna.pl

5. Podkomisja nie wyjaśniła dlaczego, mimo zapowiedzi, jej przewodniczący nie spotkał się dotąd z Tatianą Anodiną, przewodniczącą rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. Plany spotkania przewodniczącego Berczyńskiego z Anodiną były powszechnie znane. Strona rosyjska udzieliła odpowiedzi, że przewodnicząca MAK spotka się z dr. Berczyńskim. Miał zostać tylko ustalony termin. Do spotkania do tej pory nie doszło. Podkomisja pod koniec marca nie odpowiedziała na nasze pytania, co jest tego przyczyną. Otrzymaliśmy wymijającą odpowiedź, że "o wszelkich zmianach w związku z tą sprawą opinia publiczna będzie informowana na bieżąco".

Przypomnijmy, raport MAK sporządzony pod przewodnictwem Anodiny dowodził, że przyczynami katastrofy smoleńskiej były m.in. błędy w pilotażu, zły dobór załogi, złamanie przepisów lotniczych, obecność osób postronnych w kabinie pilotów, zlekceważenie ostrzeżeń, braki w wyszkoleniu załogi i zła organizacja lotu. Żadne z wytkniętych uchybień nie obciążało strony rosyjskiej.

6. Podkomisja nie mówi, bo nie jest w stanie przewidzieć, kiedy mogą skończyć się jej badania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Wiceprzewodniczący podkomisji dr Kazimierz Nowaczyk wskazał, że podkomisja jest nie tylko zobligowana do wykazania w jaki sposób najprawdopodobniej przebiegała katastrofa, ale także jest zobligowana do "zaprzeczenia innym hipotezom", sprawdzenia tych innych hipotez. - Musimy również sprawdzić te inne hipotezy, których dowodzenie nie było przeprowadzone w prawidłowy i zgodny z wszelkimi regułami sposób - zaznaczył.

7. Brak wyraźnego stwierdzenia, które części analizy podkomisji są oparte na dowodach, a które są wyłącznie hipotezami. Zwraca na to uwagę gość "Faktów po Faktach" 10 kwietnia dr Paweł Artymowicz z uniwersytetu w Toronto.

- Można wymyślać hipotezy i scenariusze typu fantasy, trzeba tylko mieć na to jakikolwiek dowód. My wiemy z prac prawdziwych komisji, prawdziwych ekspertów, że żadnego wybuchu nie było, a wiemy to z bardzo wielu źródeł - mówił gość TVN24.

Dopiero wieczorem w czasie wideoczatu członkowie podkomisji przyznali, że snują hipotezy, bo nie mają materiału dowodowego.

"Nie mamy dostępu do wraku, dlatego wszystkie prace były prowadzone na modelu wirtualnym. Dowód jest możliwy tylko po uzyskaniu dostępu do wraku. Mamy jednak materiał porównawczy pozwalający na stawianie hipotez. To są dopiero pierwsze wnioski, prawdopodobne, ale nie ostateczne".

"Wszystkie nasze prace są prowadzone na modelu wirtualnym"
"Wszystkie nasze prace są prowadzone na modelu wirtualnym" niezalezna.pl

8. Podkomisja nie wyjaśnia, dlaczego Rosjanie mieliby świadomie sprowadzać samolot niewłaściwą ścieżką.

Oceniając prezentację podkomisji, gość "Faktów po Faktach" 10 kwietnia dr Paweł Artymowicz z uniwersytetu w Toronto przyznał, iż kontrolerzy smoleńscy popełniali błędy i odstępowali od procedur, jednak udowodnienie im celowego spowodowania katastrofy jest niemożliwe.

- Zasadniczym celem kontrolerów było doprowadzenie samoloty 2,5 kilometra przed pasem i to się im udało - wytłumaczył. - Ewentualny proces nic by nie dał i chyba grupa Macierewicza o tym wie - dodał.

9. Brak wyjaśnienia przyczyny, dla której piloci prezydenckiego tupolewa zeszli poniżej 100 metrów. Gdy samolot osiągnął pułap 100 metrów, rosyjscy nawigatorzy ze Smoleńska milczeli, choć polscy piloci, według ustaleń podkomisji, spodziewali się od nich komendy.

Gość "Kropki nad i" były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych dr Maciej Lasek zauważył, że nikt z podkomisji nie jest w stanie rzeczowo odpowiedzieć, dlaczego pilot mający świadomość tego, co się dzieje, łamie zasady bezpieczeństwa.

- Według wszystkich regulaminów (..,) pilotowi nie wolno się zniżać poniżej wysokości minimalnej, która została określona albo dla jego uprawnień, albo dla lotniska. Czyli, jeśli nie widzi ziemi, nie wolno mu nawet o metr zniżyć się. Natomiast tutaj, jeśli słyszymy od narratora tego filmu, że załoga czekała na komendę odejścia na drugi krąg i jednocześnie nie widząc ziemi, dalej się zniżała, to rzeczywiście albo mamy do czynienia z załogą całkowicie niewyszkoloną, nie stosującą się do świętych zasad w lotnictwie, albo z opinią osób, które nigdy nie zajmowały się badaniem katastrof lotniczych - podkreślił Lasek.

Maciej Lasek uważa, że do tej krytycznej sytuacji doprowadziło jednak słabe wyszkolenie pilotów i brak lotów treningowych. - Załoga jest taka, jakiej pozwolono jej być. To byli młodzi lotnicy, którym nie pozwolono być dobrymi lotnikami - stwierdził w "Kropce nad i".

10. Komisja milczy, czy i ewentualnie w jaki sposób na załogę tupolewa była wywierana presja, aby lądować. Nie zajęła stanowiska wobec wypowiedzi "zmieścisz się śmiało", która miała paść w kokpicie, choć ostatecznie nie ustalono, kto te słowa wypowiedział. Podkomisja milczy również w kwestii przypisywanej w raporcie komisji Jerzego Millera z 2011 roku pilotowi Jaka 40, lądującemu wcześniej w Smoleńsku, wypowiedzi: "nam się udało w ostatniej chwili wylądować. Natomiast powiem szczerze, że możecie spróbować jak najbardziej". Słowa te zostały zarejestrowane przez czarne skrzynki tupolewa.

Krytyka raportu i odpowiedź Macierewicza

Podkomisja smoleńska pokazała swoją wersję. Wystąpienie Antoniego Macierewicza
Podkomisja smoleńska pokazała swoją wersję. Wystąpienie Antoniego MacierewiczaTVN 24

Po poniedziałkowej prezentacji podkomisji smoleńskiej na Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie, eksperci nie związani z Antonim Macierewiczem poddali raport podkomisji zdecydowanej krytyce. "To, co tam pokazano, jest niezgodne z fizyką" - stwierdził doktor Paweł Artymowicz. Jako "fantasmagorie przedstawione przez ludzi, którzy nigdy nie badali wypadków lotniczych" określił efekt badań podkomisji dr Maciej Lasek. Z kolei publicysta "Przeglądu Lotniczego" Michał Setlak nazwał efekty działań podkomisji "40-minutowym filmem science fiction, którego autorzy bardzo starannie omijali fakty".

Urzędujący minister obrony Antoni Macierewicz, który powołał podkomisję i który wcześniej kierował zespołem parlamentarnym badającym katastrofę, oświadczył dziś rano, że krytyka pod adresem raportu podkomisji jest nieuprawniona i niesprawiedliwa.

- Ten materiał, te dziesiątki badań, które wczoraj były pokazane, są do naukowej dyskusji. One zostały już zakończone i mogą być poddane osądowi naukowemu. Proszę bardzo. Jesteśmy do tego gotowi. W dowolnym gremium, na dowolnych zasadach - ale naukowych, równoprawnych i merytorycznych – zapewnił Macierewicz, występując w Polskim Radiu.

Autor: jp/sk / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: PKBWL, Paweł Supernak/PAP

Pozostałe wiadomości

Szef MSZ Francji Jean-Noel Barrot potwierdził, że w poniedziałek w Paryżu odbędzie się szczyt z udziałem partnerów europejskich poświęcony bezpieczeństwu europejskiemu. Barrot nazwał to "spotkaniem roboczym". Nie wymienił krajów, które wezmą w nim udział.

Szef MSZ Francji potwierdza. "Główne kraje europejskie" zaproszone do Paryża

Szef MSZ Francji potwierdza. "Główne kraje europejskie" zaproszone do Paryża

Aktualizacja:
Źródło:
PAP
Z mapą wyrwaną z atlasu i jabłkami w plecaku. Tak ruszyli na podbój świata

Z mapą wyrwaną z atlasu i jabłkami w plecaku. Tak ruszyli na podbój świata

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Z tego spotkania będą wyciągnięte wnioski dla polityki europejskiej. Po pierwsze, mam nadzieję, takie, że Europa wreszcie zacznie wydawać więcej na obronność - mówił o konkluzjach Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa Radosław Sikorski. - Są powody zarówno do nadziei, jak i do niepokoju - mówił o zapowiedzi rozmów pokojowych w sprawie Ukrainy. Premier Donald Tusk skomentował z kolei, że Wołodymyr Zełenski rozumie, że jak nie będzie Brukseli, to przyjdzie Moskwa. "PiS i Konfederacja nie" - ocenił na portalu X.

"Ukraiński prezydent to rozumie, a PiS i Konfederacja nie"

"Ukraiński prezydent to rozumie, a PiS i Konfederacja nie"

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24, PAP

W latach 60. w Ozieranach Małych (Podlaskie) mieszkało 200 osób, teraz zostało dwóch rolników i muzyk. Sołtys Leszek Skrodzki marzy o tym, żeby ponownie zaludnić wieś i proponuje, że wydzierżawi swoje działki oraz będzie pośredniczył w znalezieniu spadkobierców pustych domów we wsi.

Są puste domy, rośnie topinambur, spotkać można Wyrdasa i Ąpija. Sołtys chce odrodzić opustoszałą wieś 

Są puste domy, rośnie topinambur, spotkać można Wyrdasa i Ąpija. Sołtys chce odrodzić opustoszałą wieś 

Źródło:
tvn24.pl

Dwie osoby zostały ranne, a jedna zginęła – to tragiczny bilans wypadku, do którego doszło w nocy z soboty na niedzielę pod Kutnem. Poszkodowani to obywatele Kolumbii. 

Uderzyli w drzewo, mężczyzna zmarł w szpitalu

Uderzyli w drzewo, mężczyzna zmarł w szpitalu

Źródło:
tvn24.pl

Czeska turystka wyszła w Karkonosze ze swoimi psami, ale na trasie uległa wypadkowi. Suczka Lucy, nie chciała opuszczać swojej właścicielki i weszła do śpiwora termicznego, w którym ta została umieszczona na czas transportu.

Lucy nie opuściła swojej rannej w górach właścicielki. "Była bardzo współpracująca"

Lucy nie opuściła swojej rannej w górach właścicielki. "Była bardzo współpracująca"

Źródło:
tvn24.pl / karkonoszego.pl

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ostrzega przed silnym mrozem. Żółte alarmy wydano na terenie 12 województw. Lokalnie temperatura minimalna może spaść nawet do -19 stopni Celsjusza. Sprawdź szczegóły. 

Potężny spadek temperatury. Ostrzeżenia IMGW w 12 województwach

Potężny spadek temperatury. Ostrzeżenia IMGW w 12 województwach

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

39-latek usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa dwóch osób w kryzysie bezdomności w Malborku (Pomorskie). Jak ustalili śledczy, oblał kobietę i mężczyznę benzyną, kiedy spali koło schodów jednego ze sklepów.

"Spali przy schodach sklepu, oblał ich benzyną i podpalił"

"Spali przy schodach sklepu, oblał ich benzyną i podpalił"

Aktualizacja:
Źródło:
KPP Malbork, PO Gdańsk

Dzieci rosną szybko w stosunku do dorosłych i tak samo nowotwory dziecięce. Dynamika nowotworów dziecięcych potrafi być zaskakująca nawet dla lekarzy. Są takie nowotwory dziecięce, które w ciągu jednej doby potrafią podwoić swoją objętość. To znaczy, że coś, co trzy dni temu w ogóle nie istniało, dzisiaj może być stanem zagrożenia życia - wskazywał w TVN24 profesor Jan Styczyński, konsultant krajowy w dziedzinie onkologii i hematologii dziecięcej. W sobotę obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Onkologii Dziecięcej.

"Jeżeli występuje więcej niż jeden z tych objawów, może być to wczesna oznaka nowotworu"

"Jeżeli występuje więcej niż jeden z tych objawów, może być to wczesna oznaka nowotworu"

Źródło:
TVN24

Banki powinny wypełniać obowiązek informacyjny, czyli dokładnie tłumaczyć, z jakimi kosztami w momencie pozyskiwania kredytu i na przyszłość, muszą liczyć się klienci, a nie zawsze robią to w pełni - zauważyła na antenie TVN24 ekonomistka Joanna Hołub-Iwan. Jej zdaniem ostatni wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w tej sprawie wydaje się jednak zbyt surowy.

Ważny wyrok w sprawie kredytów. "Kara wydaje mi się niewspółmierna"

Ważny wyrok w sprawie kredytów. "Kara wydaje mi się niewspółmierna"

Źródło:
tvn24.pl, PAP

W sobotę zostało uwolnionych trzech kolejnych izraelskich zakładników. Dwóch z nich przebywało w niewoli Hamasu, a jeden - Islamskiego Dżihadu. Lokalne media informują, co spotkało ich, kiedy byli przetrzymywani w Gazie.

Niemal 500 dni w niewoli. Zakładnicy Hamasu opowiedzieli, co ich spotkało

Niemal 500 dni w niewoli. Zakładnicy Hamasu opowiedzieli, co ich spotkało

Źródło:
PAP, Times of Israel

Wspierani przez Rwandę rebelianci M23 zajęli w niedzielę Bukavu, drugie największe miasto na wschodzie Demokratycznej Republiki Konga - podał Reuters, powołując się na relacje świadków i komunikat M23.

Rebelianci zajęli stolicę kolejnej prowincji 

Rebelianci zajęli stolicę kolejnej prowincji 

Źródło:
PAP

Prokuratura trzykrotnie umarzała śledztwo w sprawie bloku komunalnego na Piaskowej. Biegłym nie udało się jednoznacznie ocenić, czy uszkodzenia ścian i konstrukcji mogły doprowadzić do katastrofy budowlanej. Dotychczas nie wskazano odpowiedzialnych za to, że budynek niszczeje. Według urzędników powodem są błędy projektowe.

Blok nie miał nawet kilku lat, gdy zaczęły pękać ściany i uginać się stropy. Winnych brak

Blok nie miał nawet kilku lat, gdy zaczęły pękać ściany i uginać się stropy. Winnych brak

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na większe ocieplenie poczekamy do przełomu lutego i marca. Sprawdź długoterminową, 16-dniową prognozę temperatury, przygotowaną przez prezentera i synoptyka tvnmeteo.pl Tomasza Wasilewskiego.

Pogoda na 16 dni: mróz jeszcze trochę potrzyma

Pogoda na 16 dni: mróz jeszcze trochę potrzyma

Źródło:
tvnmeteo.pl

Stołeczne pogotowie poinformowało o tragicznych wydarzeniach w Rembertowie. Przed jednym z bloków znaleziono kobietę z ranami postrzałowymi. Poszkodowana 27-latka trafiła do szpitala, gdzie trwa walka o jej życie. W mieszkaniu z kolei znaleziono ciało 30-letniego mężczyzny.

Kobieta z ranami postrzałowymi przed budynkiem, ciało mężczyzny w mieszkaniu

Kobieta z ranami postrzałowymi przed budynkiem, ciało mężczyzny w mieszkaniu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Technologiczny gigant Google, na prośbę rządów między innymi Rosji i Chin, usuwał treści, które mogą być niewygodne dla tamtejszych władz. Sprawę opisuje brytyjski Guardian, przywołując ustalenia dziennikarskiego śledztwa tygodnika "Observer".

"Zabawa w Boga". Jak gigant usuwa treści

"Zabawa w Boga". Jak gigant usuwa treści

Źródło:
Guardian, Observer

39-latka z powiatu białostockiego dostała na komunikatorze internetowym wiadomość od osoby, która podawała się za znanego polskiego wokalistę. W zamian za wpłaty miała dostać między innymi kartę VIP, uprawniającą do wchodzenia na wszystkie koncerty i eventy. Straciła w sumie 21 tysięcy złotych.

Napisał do niej "znany wokalista" z ofertą karty VIP. Zrobiła 10 przelewów

Napisał do niej "znany wokalista" z ofertą karty VIP. Zrobiła 10 przelewów

Źródło:
tvn24.pl

Mam ciekawe informacje na temat tego, co dzieje się wokół walki o prezesurę NIK dla Mariana Banasia - powiedział dziennikarz TVN24 Konrad Piasecki, zapowiadając program "W kuluarach". - Mam wrażenie, że i to wejście do gry prezydenckiej i kontrole mają być jakimś argumentem, nie tyle w sporze o prezydenturę, ile w zabiegach Mariana Banasia o drugą kadencję - mówił.

"Marian Banaś zaczął wielką grę"

"Marian Banaś zaczął wielką grę"

Źródło:
TVN24

Odebrał paczki, w domu je otworzył i od razu powiadomił policję. Zaniepokoiła go ich zawartość. Dopiero wtedy zauważył też, że nie należały do niego. Właściwy odbiorca został zatrzymany, gdy tylko pojawił się w punkcie kurierskim. Grozi mu nawet 20 lat więzienia. Paczki nadane zostały w Hiszpanii.

Otworzył odebrane paczki i od razu wezwał policję

Otworzył odebrane paczki i od razu wezwał policję

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Pan Schmidt daje żółtą kartkę, "księgowy" może stracić stołek. Dokąd zmierzają Niemcy?

Pan Schmidt daje żółtą kartkę, "księgowy" może stracić stołek. Dokąd zmierzają Niemcy?

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Reporter TVN24 Artur Molęda został nagrodzony na dziesiątej gali finałowego plebiscytu lotniczego "Cumulusy" na Stadionie Narodowym. Statuetkę w kategorii film otrzymał za reportaż "Strażnicy nieba". Można go zobaczyć w TVN24 GO. Jak mówił nasz dziennikarz, najtrudniejszym zadaniem w pracy nad reportażem było przekonanie wojska, że warto go zrealizować.

Reporter TVN24 Artur Molęda nagrodzony. "Najtrudniej było przekonać wojsko"

Reporter TVN24 Artur Molęda nagrodzony. "Najtrudniej było przekonać wojsko"

Źródło:
TVN24
"Codziennie dźgano kogoś nożem". Polski podróżnik o "piekle" w kongijskim więzieniu

"Codziennie dźgano kogoś nożem". Polski podróżnik o "piekle" w kongijskim więzieniu

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Zagrożenia są na coraz większą skalę i potrafią być znacznie bardziej groźne i dotkliwe. To już nie jednostki, ale prawdziwa zorganizowana przestępczość - mówi w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl Derek Manky, Global VP Threat Intelligence w firmie Fortinet zajmującej się cyberbezpieczeństwem.

Działają "jak zorganizowana przestępczość", "zarabiają miliardy". Ekspert ostrzega

Działają "jak zorganizowana przestępczość", "zarabiają miliardy". Ekspert ostrzega

Źródło:
tvn24.pl

- Często start-upy tworzą ludzie, którzy nie mają pojęcia o programowaniu. Wymyślają rewelacyjne, ale tylko teoretycznie pomysły - twierdzi Artur Majtczak, programista, twórca popularnych Super Kulek i ALLPlayera. - Znam takie, które zdobyły i po dwadzieścia milionów złotych od inwestorów, ale wiem, że nie zbudują rozwiązania - dodaje w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl.

"Wiele start-upów się w tym miejscu wykłada"

"Wiele start-upów się w tym miejscu wykłada"

Źródło:
tvn24.pl