Owiana tajemnicą policyjna specgrupa "Generał". Najlepsi z najlepszych funkcjonariuszy i honorowa dla nich sprawa - znaleźć zabójcę byłego szefa policji Marka Papały. Mieli nieograniczone możliwości śledcze i mieli 15 lat. Do dziś jednak nie wiadomo, kto zamordował komendanta. Coraz więcej wiadomo za to o samej specgrupie. Kulisy jej działania odsłania materiał reporterki "Czarno na białym" Anny Kulbickiej.
Na światło dzienne wychodzą materiały, które przez lata przeleżały w szafach. Dokumenty, filmy, zdjęcia, podsłuchy i przedmioty - być może wśród nich są dowody, ale do śledztwa nigdy nie włączone. Po raz pierwszy przed kamerą o grupie "Generał" mówią ci, którzy ją tworzyli.
Zabójstwo
25 czerwca 1998 roku, gdy na parkingu przed swoim domem zostaje zamordowany gen. Marek Papała, gen. Józef Semik nie wierzy, że to prawda. Jest on wtedy zastępcą Komendanta Głównego Policji. Jedzie na miejsce zdarzenia i już tam decyduje o powołaniu policyjnej specgrupy - "Generał".
Początkowo śledztwo prowadzi Komenda Stołeczna Policji, ale zastępca komendanta głównego osobiście ją nadzoruje. Dla policji bowiem to coś więcej niż śledztwo - to honorowa sprawa. Grupa "Generał" dostaje więc właściwie nieograniczone uprawnienia do działania.
Twórcą grupy był gen. Józef Semik, który nadzorował ją w latach 1998-2001. Jej pierwszym szefem (1998-2007) z kolei insp. Jerzy Skrycki.
Brak efektów
Jednak pomimo nieograniczonych możliwości śledczych, specgrupa przez rok niczego nie wyjaśnia. Wtedy zapada decyzja o jej przeniesieniu do Komendy Głównej Policji. Z kilkudziesięciu osób zostaje dziesięć. Na czele specgrupy staje jej dotychczasowy funkcjonariusz Jerzy Skrycki, zastępcą jest Małgorzata Wierchowicz, pozostali to najlepsi z najlepszych - analitycy kryminalni, policjanci specjalizujący się we współpracy z agentami czy twórca późniejszego Archiwum X.
Na początku grupa bierze pod uwagę aż 11 wersji zdarzeń, w tym też osobiste problemy Papały. Ostatecznie jednak skupia się na jednej wersji, że były komendant zginął na zlecenie. Policjanci nie wiedzą jeszcze czyje, ale zakładają, że za zabójstwem stoją ludzie z gangsterskiego półświatka.
Grupa nadal ma wolną rękę w działaniu. - Nie było tu żadnych ograniczeń. Ja w okresie swojej pracy jako nadzorca nie zetknąłem się z żadnym przypadkiem, by jakieś ich zapotrzebowanie finansowe czy materiałowe nie było realizowane - wspomina Semik.
Metody operacyjne
Grupa "Generał" stosuje różne metody operacyjne. Zakłada podsłuchy, nagrywa filmy, robi zdjęcia osób mogących mieć powiązania ze sprawą. Współpracuje też z agentami wywiadu i środowiskami przestępczymi. Tak mija kolejny rok działania specgrupy, a prokuratura wciąż nie przedstawia aktu oskarżenia, nie ma nawet podejrzanych. Gen. Semik rozważa sprowadzenie pomocy zza granicy.
Jednak dwa lata po śmierci Papały Semik zostaje zdymisjonowany. Nadzór nad specgrupą przejmuje nowy zastępca szefa policji - Adam Rapacki, który stwierdza, że śledztwo stoi w miejscu.
- Doszedłem do wniosku, że wskazane jest, aby obok osób pracujących w grupie, na sprawę popatrzyły doświadczone osoby, które mogłyby poszukać jakiejś nowej nitki i kierunków działania - wspomina dziś Rapacki, który nadzorował specgrupę w latach 2000-2003. Jednak do takiego wniosku Rapacki dochodzi dopiero po dwóch kolejnych latach. Od tego czasu grupa "Generał" zaczyna być kontrolowana.
Pierwszy raz w 2002 roku - czterech policyjnych analityków pisze raport. Co w nim jest? Wersje są różne. - Wręcz było powiedziane, że ta praca idzie w dobrym kierunku. Takie było podsumowanie tej grupy analityków - mówi insp. Jerzy Skrycki, pierwszy szef grupy "Generał".
Jedna wersja
W tym czasie wersja śledczych zakłada, że za zabójstwem stoją polonijny biznesmen Edward Mazur i znani gangsterzy - Andrzej Z. "Słowik" i Ryszard Bogucki. Inaczej sprawę ocenia wówczas Adam Rapacki, który uważa, że grupa bez powodzenia skupia się tylko na tym wątku, pomijając wszystkie inne. Jednak mimo takich wniosków żadnego zwrotu w śledztwie nie ma.
Zmienia się tyko szef grupy. Na jej czele staje Małgorzata Wierchowicz. W zespole jest od samego początku, co może tłumaczyć, dlaczego grupa dalej trzyma się tylko jednej, swojej wersji zdarzeń. W 2007 roku Rapacki, już z poziomu MSW zleca drugą kontrolę specgrupy. Z informacji TVN24 wynika, że podczas kontroli w 2002 oraz 2007 roku zwrócono śledczym uwagę na wątek "Patyka", złodzieja samochodów, który miał przypadkowo, podczas kradzieży samochodu zastrzelić Papałę. Jednak specgrupa tym tropem nie ruszyła. Nikt nie potrafi wyjaśnić dlaczego.
Przełom
Dopiero 11 lat po śmierci gen. Papały dochodzi do przełomu. Do sądu w Warszawie trafia akt oskarżenia przeciwko "Słowikowi" i Boguckiemu. Ale jednocześnie śledztwo nie kończy się, zostaje przeniesione do Łodzi.
To przełom także dlatego, że to koniec starej grupy "Generał". Małgorzata Wierchowicz odchodzi na emeryturę. Jej miejsce zajmuje Marek Dyjasz. Jest jednak sam - część funkcjonariuszy odeszła sama, z innych zrezygnowano. Nie było nikogo, kto znałby akta sprawy i tysiące zgromadzonych przez prawie 12 lat materiałów. - Trzeba było stworzyć grupę od nowa z ludzi, którzy chociaż w części otarli się o to śledztwo - przyznaje Dyjasz.
Tak powstaje grupa "Generał 2". Wchodzi do niej m.in. insp. Marek Siewert. To on dwukrotnie z polecenia Rapackiego kontrolował pierwszą grupę "Generał". Nowa specgrupa zaczyna analizę wszystkich materiałów znalezionych w szafach pierwszej specgrupy. W tym tych dotyczących wątku "Patyka".
Doszło do ewenementu na skalę światową. Na podstawie zbieranego przez kilkanaście lat materiału przedstawiono dwie wykluczające się wersje zdarzeń. Warszawską - obaloną latem tego roku wyrokiem uniewinniającym "Słowika" i Boguckiego oraz łódzką - prowadzącą jeszcze dochodzenie przeciwko "Patykowi". W Łodzi jest jeszcze jedno śledztwo - ws. utrudniania postępowania przez grupę "Generał", w czasie gdy na jej czele stali Jerzy Skrycki, a później Małgorzata Wierchowicz.
Archiwum specgrupy
Grupa "Generał 2" znalazła w archiwach pierwszej specgrupy kilkaset analiz dokumentów, dowodów rzeczowych i i nagrań, które nigdy nie znalazły się w warszawskich materiałach procesowych.
Chodzi nie tylko o te związane z wątkiem "Patyka". Znaleziono też materiał z oględzin miejsca zabójstwa. Nieoficjalnie mówi się, że za ten bałagan i zaniechania szefowie pierwszej grupy mogą usłyszeć zarzuty. Jak dowiedziała się TVN24, prokuratura w Łodzi dostała kilkanaście dni temu zgodę na włączenie tych materiałów do procesu. Duże wątpliwości budzi też sposób pozyskiwania przez specgrupę dowodów.
Autor: mn//gak / Źródło: tvn24