Aktorka Anna Przybylska ma dość tropiących ją fotoreporterów i wzięła odwet. Gdy paparazzi zjawili się przed szkołą, do której chodzą jej dzieci nie wytrzymała. Zrobiła coś, czego się nie spodziewali - nagrała ich telefonem i pokazała światu.
- Żeby poczuli jak to jest, kiedy jest się nagle zaatakowanym. Kiedy bez twojej zgody ktoś ci robi zdjęcia i bez twojej zgody je publikuje - Anna Przybylska wyjaśnia w rozmowie z "Faktami" TVN motywy swojego działania.
Dodaje jeszcze: - To, co robią ci trójmiejscy, chamscy i nieznośni paparazzi, stojąc godzinami pod moim domem, śledząc mnie, czekając pod szkołą moich dzieci, to naginanie artykułu 190a kodeksu karnego o nękaniu. Ja sobie na to nie pozwolę.
Przybylska poszła na policję
Gdy celebrytka się poskarżyła na namolnych fotoreporterów w prokuraturze, sprawę umorzono, bo ktoś zeznał, że fotografowie "przypadkiem" byli w tych samych miejscach, co ona.
- Każdego, który będzie naruszał moją prywatność, będzie okradał mnie, będzie próbował mi ubliżyć, będę dokumentować, nakręcać i regularnie będę te dokumenty wysyłała na komisariat. Także uważajcie! - ostrzega paparazzich Przybylska.
Autor: kris//kdj / Źródło: TVN
Źródło zdjęcia głównego: "Fakty" TVN