Atrapę pistoletu znaleźli policjanci przy 34-latku podejrzanym o serię napadów na banki. Mężczyzna odpowie teraz za kradzież co najmniej 60 tys. zł. - Zatrzymaliśmy go w motelu na terenie województwa mazowieckiego, był zupełnie zaskoczony. Właśnie planował kolejny skok - mówią funcjonariusze.
- Wiedzieliśmy, że za siedem napadów na banki, do których doszło głównie na terenie Wrocławia i Dolnego Śląska, była odpowiedzialna jedna osoba - mówi Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji.
Funkcjonariusze, wspierani przez antyterrorystów, próbowali więc namierzyć podejrzanego mężczyznę. - Sprawca zostawił ślady po napadach na banki w Wałbrzychu i Legnicy. Właśnie dzięki nim udało nam się dotrzeć do 34-latka - dodaje Petrykowski.
"Zupełnie zaskoczony planował kolejny skok"
Mężczyznę policjanci znaleźli na terenie województwa mazowieckiego. - Jak się okazało, ukrywał się przed nami w jednym z moteli pod Płockiem. I to nie tylko z powodu skoków na banki, ale też dlatego, że był zbiegiem z więzienia - mówi Petrykowski.
Widok policjantów wkraczających do jego pokoju całkowicie go zszokował. - Był naprawdę zdziwiony - dodaje rzecznik.
Funkcjonariusze skonfiskowali mu atrapę piostoletu, którą posługiwał się w czasie napadów. Odkryli też, że mężczyzna właśnie przygotowywał się do kolejnego skoku. Tym razem miała być to placówka na terenie województwa wielkopolskiego.
Nawet do 12 lat więzienia
- Teraz odpowie za siedem napadów na banki, w których jego łupem padło co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych - informuje Petrykowski. Zatrzymany trafił już do policyjnego arestzu we Wrocławiu. Grozi mu do dwunastu lat więzienia.
Autor: bieru//kv / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Dolnośląska Policja