Uroczystości pogrzebowe Władysława Bartoszewskiego odbyły się w poniedziałek w Warszawie. - Żegnamy człowieka wielkiego, wartego spiżu i marmuru, ale człowieka z krwi i kości - mówił były premier Donald Tusk.
Uroczystości rozpoczęły się od mszy żałobnej odprawionej przez kard. Kazimierza Nycza w Bazylice Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela. Uczestniczyli w niej: najbliższa rodzina, przyjaciele, znajomi zmarłego. Obecni byli również m.in.: marszałek Sejmu Radosław Sikorski, byli prezydenci Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski oraz ministrowie.
Przybyły setki warszawiaków, którzy mogli oglądać nabożeństwo na dwóch telebimach. Jeden ustawiono przed Bazyliką, drugi - na Placu Zamkowym.
W homilii bp Grzegorz Ryś podkreślił, że Władysław Bartoszewski był człowiekiem dwóch dialogów: polsko-niemieckiego i polsko-chrześcijańsko-żydowskiego, które angażowały go do ostatniego momentu życia.
Pojednanie polsko-niemieckie
Bp Ryś zwrócił uwagę, że ostatni napisany przez Bartoszewskiego tekst, którego nie zdążył już wygłosić, dotyczył pojednania polsko-niemieckiego. - Ostatnia publiczna funkcja, z której pełnienia zrezygnował kilkanaście tygodni temu, z racji stanu zdrowia, to było przewodniczenie Międzynarodowej Radzie Oświęcimskiej - przypomniał. Duchowny podkreślił, że angażowanie się w dialog polsko-niemiecki to nie było "uprawianie polityki, choć miało w sobie wymiar polityczny". - To przede wszystkim jego rozumienie i doświadczenie chrześcijaństwa, zrozumienie potrzeby pojednania z Niemcami zrodziło się w nim w trzecim roku wojny w doświadczeniu spowiedzi w konfesjonale księdza Jana Ziei; po wojnie zaś znalazło najmocniejsze oparcie nie w świecie polityki, lecz wiary zaangażowanej społecznie, w środowisku Tygodnika (Powszechnego), wśród takich ludzi jak Jerzy Turowicz, Mieczysław Pszon czy ks. Andrzej Bardecki - mówił bp Ryś.
Dialog polsko - żydowski
Z kolei - dodał Ryś - zaangażowanie w dialog z Żydami zrodziło się w Bartoszewskim ze spotkania z Zofią Kossak i z Janem Karskim.
- Nie było posiedzenia Rady Oświęcimskiej, na którym by profesor nie odwołał się z całą prostotą i oczywistością do swojej wiary jako najważniejszej inspiracji działania, bo w taki sposób doświadczał chrześcijaństwa: jako siły, nie tylko mądrości; siły, która otwiera na innych - zaznaczył bp Ryś.
Komorowski: żegnamy przyjaciela i nauczyciela
- Żegnamy wspaniałego człowieka, który dla całych pokoleń Polaków był, jest i będzie przykładem, a nawet więcej, bo wzorem, prawdziwym wzorcem postaw obywatelskich i patriotycznych - powiedział też prezydent Komorowski. Jak podkreślił, Bartoszewski całym życiem świadczył o prawdziwości własnych słów - że patriotyzm polski nie polega na mówieniu, tylko na służbie. - Żegnamy dzisiaj Władysława Bartoszewskiego, naszego wielkiego przyjaciela i naszego ważnego, wybitnego nauczyciela, także mojego przyjaciela i mojego nauczyciela - mówił wzruszony Komorowski. Dodał, że czuł się wyróżniony przyjaźnią Władysława Bartoszewskiego trwającą od czasów internowania w obozie w Jaworzu.
- Zawsze czułem, a chyba też zawsze czuliśmy obaj, że źródłem tej przyjaźni są nie tylko wspólne poglądy na Polskę, ale również szczególne relacje dwóch polskich pokoleń. Pokolenia żołnierzy Armii Krajowej i pokolenia ich synów, pokolenia polskiej Solidarności - zaznaczył prezydent. - Kto mógł wówczas przypuszczać, że historia zaniesie nas obu na swoich skrzydłach tak daleko, tak wysoko, kto mógł przypuszczać, że żegnając Ciebie, będę żegnał ambasadora wolnej Polski, ministra spraw zagranicznych wolnej Ojczyzny, senatora, kawalera orderu Orła Białego - mówił Komorowski.
Gauck: dziękuję panu bardzo, panie Władysławie
- Straciliśmy przyjaciela, osobę godną naśladowania, wspaniałego człowieka - mówił z kolei prezydent Niemiec. Joachim Gauck przypomniał, że Bartoszewski był niekwestionowanym autorytetem, dzięki czemu bardzo często skłaniał oba narody, polski i niemiecki, do zastanowienia się, do zbliżenia i w końcu do pojednania. - Jesteśmy pogrążeni w smutku z rodziną, ze współobywatelami i - jak by to sam ujął Władysław Bartoszewski - z ludźmi przyzwoitymi - powiedział prezydent Niemiec. - Wszyscy będziemy o nim pamiętać, jako o człowieku, który z determinacją potrafił walczyć o to, co uważał, że jest słuszne - tłumaczył. - To, że miał bardzo często rację, wynikało bardzo często z jego życiowej mądrości. W swoim jakże długim życiu o wiele częściej niż wszyscy z nas doświadczył, do jakich dobrych, ale też i złych czynów, zdolny jest człowiek - mówił Gauck.
Mowę pożegnalną zakończył w języku polskim: - Dziękuję panu bardzo, panie Władysławie.
Kopacz: mam nadzieję, że dobrze odczytałam jego nauki
- Szanowny panie profesorze, nie jest trudno dziś wymienić pańskie zasługi. Od piątku 24 kwietnia przypominamy je sobie nieustannie. Trudniej jest pracować, a dla najbliższych - po prostu żyć bez pana. Trudno jest przyjąć, że wszystko, co było dobrodziejstwem dnia każdego, staje się testamentem mądrości - powiedziała szefowa rządu Ewa Kopacz. Jak mówiła, wciąż uczyła się od Bartoszewskiego odważnie stawiać czoła przeciwnościom. - Mam nadzieję, że dobrze odczytałam te nauki, jak pomagać, rozstrzygać, rozmawiać, iść do celu świadomie, głosząc poglądy czasem niepopularne. W każdym zdaniu, panie profesorze, przekazywał pan, jak nie dać się złamać i nie szukać zemsty, nie zamykać się na siebie, być orędownikiem ojczyzny (...). O tym wszystkim zaświadczył pan własnym życiem - podkreśliła Kopacz.
Pomost między pokoleniami Polaków
Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz ocenił, że Bartoszewski był pomostem między pokoleniem Polaków wychowanych przed wojną, a pokoleniem, "które wchodziło w dorosłe życie w okresie okupacji hitlerowskiej, a potem w czarną noc stalinowskiej władzy". - Żegnamy profesora Władysława Bartoszewskiego wspólnie. Ja go żegnam jako senatora, marszałka seniora, ale także żegnam go jako swojego profesora i profesora dla następnych pokoleń, które już mogły wejść w dorosłe życie świadome, czym jest patriotyzm, niepodległość i demokracja - powiedział Borusewicz.
"Wszędzie, gdzie był, dawał bardzo dużo radości i światła"
Przewodniczący Rady Europejskiej, były premier Donald Tusk mówił, że Bartoszewski to człowiek z krwi i kości, ale wart spiżu i marmuru. - Tak naprawdę ci wszyscy, którzy go znali, kochali go nie tylko ze względu na jego zasługi, ale dlatego, że wszędzie tam, gdzie był, dawał wszystkim bardzo dużo radości i światła - powiedział Tusk, który jako premier współpracował z Bartoszewskim. Jak mówił, miejsce, w którym Bartoszewski pracował, było "najradośniejszym miejscem w całej kancelarii". - Przychodziliśmy do niego nie tylko po to, żeby rozmawiać o trudnych sprawach, które tak świetnie rozwiązywał, ale też żeby się cieszyć. Nikt tak jak on nie potrafił się cieszyć szczęściem publicznym, może dlatego, że miał też świadomość, że jest jego głównym współtwórcą - wspominał Tusk. - Wszyscy też sądziliśmy, że jest niezniszczalny, nawet na ten temat - jak wiecie - potrafił żartować. Pół żartem, pół serio, potem już całkiem serio, zakładaliśmy, że profesor Bartoszewski będzie wygłaszał żałobne przemówienia na naszych pogrzebach - mówił szef Rady Europejskiej.
Po mszy świętej kondukt żałobny przejechał na Powązki. Tłum mieszkańców zgromadzony przed archikatedrą pożegnał Władysława Bartoszewskiego brawami.
Pogrzeb odbył się z udziałem wojskowej asysty honorowej. Uroczystościom na cmentarzu przewodniczył kard. Kazimierz Nycz. Modlitwę odmówił też naczelny rabin Polski Michael Schudrich.
W uroczystości na cmentarzu wzięli udział m.in. prezydent Bronisław Komorowski z małżonką, Ewa Kopacz, Donald Tusk, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.
"Świat nam poszarzał"
Władysława Bartoszewskiego pożegnał Marian Turski, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny w Polsce.
- Świat nam poszarzał, odeszła postać piękna i barwna - mówił.
- Miał życie piękne. Pamiętam moją pierwszą z lektur z filozofii. To był traktat Tatarkiewicza o szczęściu. Tam była mowa o tym, że szczęście polega na afirmacji życia. Jestem absolutnie pewien, że to jest to, czym się odznaczyło życie Władka - mówił Turski o Bartoszewskim.
- Mimo przeżyć związanych z odejściem prof. Bartoszewskiego, jest uczucie, że Opatrzność niekiedy jednak wynagradza ludzi - dodał. - To, co nie było dane największemu z proroków, Mojżeszowi - on mimo zasług nie dotarł do Ziemi Obiecanej, a Władek dosięgnął, dotarł. Doszedł do tego, o czym marzył, za co cierpiał, za co siedział, za co był pokrzywdzony, ale w końcu dotarł - mówił Turski. Przytoczył także zdanie z Talmudu: - Jeżeli ktoś ugania się za sławą, sława ucieka przed nim. Jeżeli ktoś działa nie głównie dla sławy, ona go doścignie.
Pożegnanie zakończył słowami: - Odpocznij, Władku, odpocznij. Należy ci się wytchnienie.
Autor: kg//rzw / Źródło: PAP