W Nowym Targu rozpoczął się proces w głośnej sprawie kierowcy ze Skawy, który po pijanemu potrącił kobietę i uceikł z miejsca wypadku. 24-latek, który pocztkowo zaprzeczał, że prowadził auto, przyznał się przed sądem do winy i stwierdził, że żałuje tego co zrobił. Grozi mu do 12 lat więzienia.
W lutym pijany 24-latek zabił 40-letnią kobietę na oczach jej nastoletnich córek. Jadący osobowym bmw Kamil S. na prostej drodze stracił panowanie nad pojazdem i z uderzył wbił się w idącą lewą stroną kobietę z dwójką dzieci. - W wyniku uderzenia kobieta została wyrzucona kilka metrów dalej od miejsca, gdzie był wypadek - relacjonował Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji. W ostatniej chwili matka odepchnęła dzieci z drogi, przez co nie doszło do jeszcze większej tragedii. Przedśmiertny odruch kobiety uratował życie jej dzieciom.
Potrącił i uciekł
Mężczyzna nie zatrzymał się po spowodowaniu wypadku. Policja szybko jednak ustaliła jego tożsamość na podstawie znalezionej na miejscu tragedii tablicy rejestracyjnej. Mężczyzna już odpowiadał za jazdę po pijanemu w 2010 roku.
Kiedy w lutym był przesłuchiwany w prokuraturze w Nowym Targu, skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Był pytany o to, ile alkoholu wypił przed wypadkiem. Przyznał jedynie, że pił w pracy. - Stwierdził, że w czasie jazdy uderzył w coś, ale nie przypuszczał, że mógł uderzyć w człowieka. Nie zatrzymał się, odjechał do domu - relacjonował przebieg przesłuchania prokurator Wincenty Bryja.
Wcześniej mężczyzna kilka razy zmieniał zeznania. Początkowo przekonywał, że pożyczył komuś samochód, później że faktycznie to on prowadził pojazd, ale alkohol pił już po tragedii.
Przed sądem: "Byłem pijany i zrozpaczony"
W środę 24-letni Kamil S. stanął przed sądem. Jego zeznania przytacza Gazeta Krakowska. - Zaprzeczałem, bo byłem pijany i zrozpaczony - mówił wczoraj oskarżony. Do sądu został przewieziony z aresztu, gdzie przebywa od dnia wypadku. - Dziś przyznaję się do wszystkiego, co zrobiłem. Jest mi bardzo przykro z powodu tego co się stało. Żałuję tego. Przepraszam wszystkich – powiedział mężczyzna, po czym stwierdził, że więcej wyjaśnień składać nie będzie.
Sędzia odczytała jego zeznania z dnia aresztowania, z których wynikało, że Kamil S. w dniu wypadku wypił przynajmniej pół litra alkoholu. Spożywał go w zakładzie, gdzie produkował góralskie pantofle. Tam, według zeznań oskarżonego, odwiedził go sąsiad. Miał on przynieść pół litra wódki. Po kolejne pół litra poszedł do sklepu sam Kamil S. Panowie pili, bo oskarżony 24-latek chciał utopić smutki, jakie spowodowała u niego informacja o chorobie 3-letniego syna.
"Coś potrącił, spanikował i uciekł"
Później oskarżony wsiadł do czarnego bmw i pojechał do domu. Jak twierdzi, jechał spokojnie, a pijany mocno nie był. Jednak badanie policyjne wykonane ok. 3 godziny po wypadku wykazało w jego krwi 1,5 promila alkoholu. W zeznaniach Kamil S. dodał też, że nie widział osób idących przy drodze, a gdy poczuł, że coś potrącił, spanikował i uciekł. Jego wersji o "spokojnej" jeździe przez wieś nie potwierdzili jednak wczoraj świadkowie.
Wezwane do sądu kobiety, matka i córka, które były naocznymi świadkami wypadku, zeznały, że bmw przejechało obok nich "z wariacką prędkością". - Dla mnie to było na pewno ponad 100 km/h. Później samochód odjechał z piskiem opon - mówiła jedna z zeznających.
Jak informuje Gazeta Krakowska, te zeznania oraz wyjaśnienia kolegi oskarżonego, który twierdził, że nie pamięta z kim pił wódkę 3 lutego, zakończyły przesłuchania świadków zeznających w procesie Kamila S. Ojciec i siostra oskarżonego odmówili składania zeznań, czym samym wyczerpała się lista świadków, których wezwała prokuratura.
Biegły ustali z jaką prędkością jechał
Proces został odroczony. Sędzia przychyliła się do wniosku obrońcy oskarżonego, który chce poznać opinię o wypadku biegłego z zakresu ruchu drogowego. Ma on ustalić, jak szybko w dniu wypadku mógł jechać Kamil S. oraz którędy przed tragedią szła poboczem Wioletta P. wraz z córkami.
Obrona stoi na stanowisku, że zmarła kobieta szła nie poboczem, ale ulicą, a tym samym częściowo sama złamała przepisy. By potwierdzić lub wykluczyć taką ewentualność, trzeba też będzie przesłuchać starszą z córek zmarłej - 14-letnią Natalię.
Kamilowi S. za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym pod wpływem alkoholu i ucieczkę z miejsca zdarzenia grozi do 12 lat pozbawienia wolności.
Kierowca był już znany policji
Jak poinformowała nowotarska prokuratura, to nie była pierwsza przejażdżka pod wpływem na koncie 24 –latka. - Mężczyzna już odpowiadał za jazdę po pijanemu w 2010 roku. Stracił wówczas prawo jazdy na trzy lata, odzyskał je pół roku przed tragicznym wypadkiem i - informował Zbigniew Gabryś z prokuratury w Nowym Targu.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Do tragedii doszło w Skawie (powiat nowotarski):
Autor: mmw, KMK/kv / Źródło: TVN24 Kraków, Gazeta Krakowska
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków