"Wyłudzenie, kompromitacja, wciśnięte jak chwilówki" - tak niektórzy mieszkańcy oceniają zwycięstwo projektu przewidującego 30 szkoleń szybowcowych i 200 lotów widokowych dla mieszkańców w tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego. Krakowianie argumentują, że na projekcie zyska tylko jego inicjator.
We wtorek pisaliśmy na portalu tvn24.pl o projekcie, który zdobył najwięcej głosów w tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego Krakowa. Zwycięski pomysł "Skrzydła Krakowa" przewiduje, że miasto sfinansuje 30 szkoleń uprawniających do samodzielnych lotów szybowcem, a także 200 bezpłatnych przelotów.
Do realizacji tego celu potrzebny jest zakup trzech maszyn: dwumiejscowego szybowca oraz dwóch szybowców jednomiejscowych. W sumie realizacja projektu ma kosztować prawie 1,6 mln złotych.
Jego inicjatorem jest Aeroklub Krakowski, swojego wsparcia udzieliło także Muzeum Lotnictwa Polskiego. Vouchery na loty i szkolenia mają być rozdawane zgodnie z zasadą "kto pierwszy, ten lepszy".
"Kompromitacja"
Zwycięski projekt wzbudza jednak spore kontrowersje wśród mieszkańców, którzy swoje oburzenie wyrażają na portalach społecznościowych. Niektórzy piszą nawet o "kompromitacji budżetu obywatelskiego".
Zdaniem niektórych z projektu skorzysta niewielu mieszkańców, a najwięcej zyska sam Aeroklub i producent szybowców. Według kosztorysu projektu na zakup trzech maszyn trzeba przeznaczyć 1,4 mln złotych, tymczasem mieszkańcy znaleźli oferty, w których te są znacznie tańsze.
Jednym z poważniejszych zarzutów jest to, że za zbieranie głosów pod projektem zapłacono. Na jednym z portali ogłoszeniowych pojawił się taki anons:
"Zbieramy głosy na projekt "Skrzydła Krakowa". Projekt przewiduje bezpłatne szkolenia szybowcowe oraz bezpłatne loty widokowe dla mieszkańców miasta Krakowa w celu propagowania wiedzy o lotnictwie" – napisano w ogłoszeniu.
Według ogłoszenia za zebranie 215 głosów oferowano 1000 zł. – Nie rozliczamy się z czasu pracy, a z jej efektów – czytamy w anonsie.
Zdaniem miejskiego aktywisty Adama Łaczka, "Skrzydła Krakowa zostały wciśnięte mieszkańcom jak chwilówki".
"Nikt nie kupował głosów"
W końcu do wszystkich zarzutów postanowił oficjalnie odnieść się aeroklub. W opublikowanym na ich profilu oświadczeniu czytamy, że "ideą projektu Skrzydła Krakowa była aktywizacja mieszkańców Krakowa. Chcieliśmy i chcemy pokazać, że lotnictwo to wspaniała dyscyplina sportu, która może być dostępna dla każdego. Projekt był odpowiedzią na głosy młodych mieszkańców Krakowa".
Członkowie klubu zaznaczają też, że nie zatrudniali pracowników w ramach umowy o dzieło w celu zbierania głosów na projekt w budżecie obywatelskim.
"Agencja, z którą nawiązaliśmy współpracę miała określone w umowie zadania promocyjne, nie związane ze zbieraniem głosów. Opublikowane ogłoszenie na jednym z portali nie jest naszego autorstwa i nie mamy wpływu na treść właściciela firmy" – czytamy.
Z kolei na zapytanie jednej z mieszkanek w portalu społecznościowym odpisano: "Aeroklub Krakowski nie płacił nikomu za zbieranie głosów, zaangażowane osoby to członkowie AK, którym serdecznie dziękujemy".
W rozmowie z nami wicedyrektor Aeroklubu Krakowskiego Marek Michalec przyznaje, że zewnętrzną firmę marketingowa zatrudnił jeden z zamożniejszych członków stowarzyszenia i opłacił ją ze swoich prywatnych pieniędzy.
- Nie możemy zarzucić nic ankieterom ani firmie. Działali w sposób legalny, nikt nie kupował głosów, nikt nie głosował za. To była jedynie promocja - mówi Michalec i dodaje, że z ideą projektu każdy mógł się zapoznać bo informacje o nim publikowane były od dawna.
Tłumaczy też, że szybowce mają służyć mieszkańcom przez długie lata, a nie tylko przez rok. - Jesteśmy stowarzyszeniem non-profit, nie zarabiamy na szybowcach, a szkolimy ludzi - zapewnia.
Wtóruje mu dyrektor Muzeum Lotnictwa Polskiego, który w rozmowie z TVN24 zaznacza, że jego zdaniem projekt na wygraną zasłużył, a zatrudnienie firmy marketingowej nie jest niczym złym.
"Budżet obywatelski jest trupem"
Co na to miasto, które jest inicjatorem projektu budżet obywatelski? We wtorek Jan Machowski z biura prasowego urzędu mówił, że "projekt wygrał, bo tak zdecydowali mieszkańcy".
Teraz jednak nie wiadomo czy będzie realizowany. - Taką decyzję podejmie prezydent, bo ma do tego uprawnienia. Prawdopodobnie będzie to wiadome w poniedziałek - zaznacza Machowski.
- Zbieramy informacje na temat głosowania na ten projekt. Będziemy je analizowali pod kątem procedury głosowania oraz tego kto i w jaki sposób głosował czy też zachęcał do głosowania w najbliższy piątek - mówi Mateusz Płoskonka z Wydziału Spraw Społecznych Urzędu Miasta Krakowa i dodaje, że choć zgodnie z założeniami budżetu obywatelskiego zwycięski projekt powinien być realizowany w pierwszej kolejności, jednak ze względu na kontrowersje, urzędnicy muszą go najpierw przeanalizować.
Zdaniem Adama Łaczka, idea budżetu obywatelskiego została wypaczona.
- Jest trupem, chociaż jeszcze ciepłym. Pora zrozumieć że zwłok nie ożywimy nawet jeśli będziemy je reanimować przez kilka dni. Trup gnije i śmierdzi. Nie będzie już żadnej frekwencji, zwykli ludzie nie zgłoszą swoich projektów, bo będą wiedzieli, że przegrają ze zorganizowanymi grupami lobbystów kupujących sobie głosy i wyprowadzających w ten sposób kasę z budżetu miasta – komentuje na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych.
Autor: mmw/sk / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Kawior / Wikipedia / Facebook