Z Islandii szydzono, że ma więcej wulkanów niż zawodowych piłkarzy, a z jej reprezentacji, że jeszcze kilka lat temu dostawała baty od Liechtensteinu. Tymczasem to wyspiarze podczas Euro mieli prawo śmiać się z innych. Najgłośniej z Anglii, ojczyzny futbolu. Choć ich przygoda skończyła się dotkliwie, to nie muszą się wstydzić.
Reprezentanci tej malutkiej, nieco ponad 300-tysięcznej wyspy, debiutowali na wielkiej imprezie. I był to debiut bez tremy, bo żółtodziób z bezczelnym uśmiechem na twarzy zagrał na nosie większym i silniejszym, przynajmniej na papierze.
Islandczycy sprawili psikusa Portugalii, ograli Austrię i z drugiego miejsca w grupie, przed Ronaldo i kolegami, awansowali do 1/8 finału.
Mały zbił mocniejszego
Tam dali łupnia Anglikom, którzy widzieli się w finale, a tymczasem musieli się pakować i wracać do domu. Islandczycy najpierw pozwolili faworytom się wyszumieć. Ci niby byli częściej przy piłce, ale przy doskonale zorganizowanych w obronie piłkarzach taktycznego geniusza Lars Lagerbaecka zupełnie nie mieli pomysłu, jak dotrzeć w pobliże bramki Hannesa Halldorssona, do niedawna zarabiającego na życie wyłącznie pracą reżysera. Wygrał zespół, motywacja, a nie nazwiska i pieniądze.
Islandczycy zostali bohaterami. Nagle zyskali sympatię kibiców z każdego zakątka Europy, bo było jak w bajce. Mały zbił mocniejszego od siebie.
Zaimponowali zaangażowaniem piłkarze, na ustach świata byli też islandzcy kibice. Za doping, zsynchronizowany, głośny i gwarantujący ciarki na plecach. Jaka była później niespodzianka, że wzorowali się nie na wikingach, jak się domyślano, a swoich odpowiednikach z Polski.
And here's a video of that Iceland collective celebration with the fanshttps://t.co/D9VVFEGrFo https://t.co/3HZKXL5ssM
— St_Hill (@St_Hill) 28 czerwca 2016
Reprezentacja stała się sprawą wagi państwowej. Na kolejny mecz, w niedzielę z gospodarzami Francuzami, wybrał się prezydent-elekt Gudni Johannesson. I wcale nie na lożę z oficjelami, tylko razem z innymi kibicami, bez garnituru, a w narodowych barwach.
Gudni Johannesson, president of Iceland, watched the game against France in the stands. #Respek pic.twitter.com/4QPgTcfeLO
— Giuseppe. (@iAmGaucho_) 4 lipca 2016
Serca roztopione, ale duma pozostała
Wsparcie z samej góry nie pomogło. Islandzka saga zakończyła się na Stade de France. Gospodarze wygrali 5:2, ale przegranych nie kamieniowano. "Jesteśmy dumni z tego, co zaprezentowali nasi chłopcy w walce z supersilną Francją i z faktu, że na tych mistrzostwach przegrali tylko jeden mecz" - podsumował islandzki dziennik "Visir". "W Paryżu roztopiły się nasze serca, lecz gorąca atmosfera tych mistrzostw będzie długo pamiętana, a o wrażeniu jakie zrobiliśmy niech świadczy fakt, że nasze koszulki dalej są rozrywane i kolejne zamówienia nadeszły w poniedziałek. Nasi chłopcy będą witani w Reykjaviku jak herosi" - ogłosiła z kolegi gazeta "Morgunbladid". Islandia stała się bardzo popularna w całej Skandynawii. Dumni z niej są Norwegowie, Duńczycy i Szwedzi. Media z tych krajów nie szczędzą pochwał dla "małego, dumnego narodu", którego wojownicy nawet przegrywając "z gigantycznym bagażem bramek" walczyli do końca. "Mecz, na który cała Islandia ładowała energie przez tydzień, zakończył się po 20 minutach. Pomimo to dojście do ćwierćfinału jest wielkim zwycięstwem tego małego kraju, a jego dumni mieszkańcy będą opowiadać i przeżywać te mistrzostwa jeszcze przez wiele lat. My możemy im tylko pozazdrościć" - skomentował szwedzki dziennik "Aftonbladet". Kanał norweskiej telewizji "NRK" ocenił, że "piękna islandzka bajka zakończyła się podczas brutalnej konfrontacji z wyrafinowanymi francuskimi gwiazdami, które rozkwitły w tym meczu pełnym bukietem". Dalej napisał: "Islandczycy walczyli jednak do końca. Francja wygrała ten mecz, natomiast Islandia zdobyła na zawsze nasze serca". Jeden z najbardziej niezwykłych rozdziałów w historii sportu islandzkiego się zakończył, ale mały, ale dumny kraj chce więcej. We wrześniu wystartują kwalifikacje do mistrzostw świata w Rosji. Tam też Islandczycy chcą pojechać, bo na mundialu ich jeszcze nie było.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl, PAP