Obywatelski projekt ustawy liberalizującej prawo do aborcji został odrzucony w pierwszym czytaniu. Za skierowaniem do dalszych prac projektu Ratujmy Kobiety głosowało między innymi 58 posłów PiS - w tym Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz, Krystyna Pawłowicz i Ryszard Terlecki. 39 posłów PO i Nowoczesnej nie wzięło udziału w głosowaniu.
Podczas głosowań jedna z wypowiedzi Nowackiej wywołała ożywioną reakcję na sali. - Nie używajcie języka nieadekwatnego, zrozumcie: żołądź to nie jest dąb; jajko to nie jest kura; a płód, zarodek, zygota i zlepek komórek nie jest dzieckiem - mówiła Nowacka, wywołując głośną reakcję na sali. Zaapelowała do prowadzącego obrady Marka Kuchcińskiego (PiS) o uspokojenie posłów. - Jeżeli byłaby pani łaskawa używać słów takich, które nie wywołują agresji, to bardzo proszę - odparł marszałek Sejmu. - Nie wiedziałam, że słowo dąb, jajko i zlepek komórek budzą taki sprzeciw - skomentowała Nowacka. - Proszę państwa, rozumiem, że jest to temat bardzo kontrowersyjny i wywołujący emocje, ale wysłuchajmy przedstawiciela wnioskodawców i przystąpmy do głosowania - powiedział Kuchciński.
Za odrzuceniem projektu Ratujmy Kobiety 2017 głosowało 202 posłów, przeciw było 194, wstrzymało się siedmiu.
Jak głosowali posłowie?
Podczas środowej debaty nad projektem wniosek o jego odrzucenie w pierwszym czytaniu złożyli posłowie Kukiz'15 i koło WiS. Sprzeciw wyrażali też posłowie PiS, klub ten jednak podzielił się podczas głosowania. Wśród przeciwników odrzucenia projektu w pierwszym czytaniu było 58 posłów klubu PiS, między innymi prezes Jarosław Kaczyński, Elżbieta Witek, Krystyna Pawłowicz, Joachim Brudziński, Mariusz Błaszczak, Krzysztof Czabański, Marek Kuchciński, Antoni Macierewicz, Beata Mazurek, Jacek Sasin, Ryszard Terlecki i Witold Waszczykowski. Za odrzuceniem było 166 posłów Prawa i Sprawiedliwości, dwóch posłów wstrzymało się od głosu, a 11 nie głosowało.
Za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu było natomiast trzech parlamentarzystów PO: Marek Biernacki, Joanna Fabisiak i Jacek Tomczak. 104 posłów Platformy chciało procedowania nad projektem, 29 nie głosowało. W klubie Kukiz’15 było 11 posłów za, jedenastu przeciw, trzech wstrzymało się, a pięciu nie głosowało.
W Nowoczesnej 15 parlamentarzystów opowiedziało się przeciwko odrzuceniu, poseł Paweł Pudłowski wstrzymał się od głosu, a 10 osób nie wzięło udziału w głosowaniu. W PSL 12 posłów opowiedziało się za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu, przeciw była Urszula Pasławska, dwie osoby nie głosowały.
Nie głosowali nad projektami dotyczącymi aborcji, ale głosowali przed i po
Ze sprawozdania zamieszczonego na stronie Sejmu wynika, że nad projektem liberalizującym prawo aborcyjne, który przygotowała Barbara Nowacka, nie głosowało w sumie 57 posłów. Z PiS nie wzięło udziału w głosowaniu 11 posłów, z PO - 29, Nowoczesnej - 10, z Kukiz'15 - 5, a z PSL - 2.
W głosowaniu nad projektem zaostrzającym prawo aborcyjne, który był omawiany chwilę później, nie wzięło udziału 42 posłów. Z PiS - 5, PO - 26, Nowoczesnej - 5, z Kukiz'15 - 4, a z PSL - 2.
W głosowaniach po, a także przed tymi dwoma dotyczącymi aborcji, liczba posłów, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu, była mniejsza. Nie wiadomo, czy posłowie opuścili salę sejmową, czy wyjęli karty z maszyn do głosowania.
Szef PO Grzegorz Schetyna tłumaczył w czwartek co stało się z posłami jego partii. - Część - nie było ich fizycznie w budynku Sejmu, nie głosowali. Część faktycznie wyjęła karty [do głosowania]. Tą sprawą będziemy się zajmować - zapowiedział.
Największe różnice w liczbie posłów, którzy nie wzięli udziału w głosowaniach, dotyczą kolejno: PO, Nowoczesnej i PiS. W dwóch poprzedzających projekty aborcyjne głosowaniach (nr 7 i 8) udziału nie wzięło w sumie 23 (głosowanie nr 7) i 21 (głosowanie nr 8) parlamentarzystów. Posłowie zajmowali się wówczas projektem ustawy dotyczącym przechowywania akt pracowniczych i ich elektronizacji.
W dwóch kolejnych głosowaniach - po projektach aborcyjnych - znów liczba posłów niebiorących udziału w głosowaniu była mniejsza. Nie uczestniczyło w nim 25 (głosowanie nr 11) i 24 (głosowanie nr 12) polityków. Głosowania dotyczyły projektu ustawy o usuwaniu skutków reprywatyzacji w Warszawie.
Nowacka do posłów opozycji: na demonstracjach nie macie czego szukać
Swojego oburzenia po ogłoszeniu wyników głosowania nie kryła pełnomocniczka komitetu "Ratujmy Kobiety 2017" Barbara Nowacka tuż po odrzuceniu przez Sejm projektu. Na Twitterze zwróciła uwagę, że "wiele z tych niegłosujących [posłów - red.] za @RatujmyKobiety z .N i PO siedziało na sali. Tylko w tym głosowaniu nie wzięli udziału" - napisała Nowacka.
"Na demonstracjach prodemokratycznych, sorry, nie macie czego szukać" - stwierdziła.
I wyobraźcie sobie, że wiele z tych niegłosujących za @RatujmyKobiety z .N i PO siedziało na sali. Tylko w tym głosowaniu nie wzięli udziału. Na demonstracjach prodemokratycznych, sorry, nie macie czego szukać
— Barbara Nowacka (@barbaraanowacka) 10 stycznia 2018
Nowacka po głosowaniu powiedziała, że komitet, który reprezentowała, nie spodziewał się innego zachowania posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy zagłosowali za odrzuceniem projektu "Ratujmy Kobiety". - Już raz pokazali, że obietnice wyborcze mają za nic, że nie będą przestrzegać tego, co obiecali - stwierdziła Nowacka.
- Posłowie PiS pokazali też pokaz buty i arogancji, obelg, słów, których nie powinno się używać wobec nikogo, a tym bardziej wobec przedstawiciela obywatelek i obywateli - podkreśliła. - Co gorsze będą procedować projekt, który zmusza kobiety do donoszenia ciąży i urodzenia istot bardzo często skazanych na śmierć w olbrzymich cierpieniach. Nie interesuje ich los i godność kobiet. Interesuje ich zimna kalkulacja wyborcza. Głosy dla biskupów kosztem praw kobiet - dodała Nowacka.
Przyznała jednocześnie, że dostrzega pozytywy w środowej debacie nad projektem. - Po pierwsze tak naprawdę zabrakło kilku głosów, żeby nasz projekt przeszedł do dalszego procedowania. Po drugie widzę, że Platforma Obywatelska zdecydowała się bez dłuższych dyskusji poprzeć procedowanie naszego projektu - powiedziała Nowacka. - Komitet nie składa broni - zadeklarowała.
Projekt "Ratujmy Kobiety"
Projekt Komitetu Obywatelskiego "Ratujmy Kobiety 2017" zakłada między innymi prawo do przerywania ciąży na żądanie kobiety do końca 12. tygodnia oraz przywrócenie tak zwanej antykoncepcji awaryjnej bez recepty. Projektowana ustawa ułatwić miała też dostęp do metod i środków zapobiegania ciąży, wprowadzać darmową i łatwo dostępną antykoncepcję oraz przywrócić tzw. antykoncepcję awaryjną bez recepty. Propozycja regulowała też stosowanie klauzuli sumienia przez ginekologów. Nakładała na świadczeniodawcę obowiązek udostępnienia listy współpracujących z nim lekarzy, którzy powołują się na klauzulę sumienia. Ponadto projekt zakazywał umieszczania treści i organizowania zgromadzeń antyaborcyjnych w odległości mniejszej niż 100 metrów od placówek leczniczych, w szczególności szpitali ginekologicznych i położniczych, a także placówek edukacyjnych, takich jak szkoły i przedszkola.
W myśl obowiązującej ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, aborcji można dokonać, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. W dwóch pierwszych przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki. Natomiast w przypadku czynu zabronionego - jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni.
Autor: tmw//now / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Kula/Kancelaria Sejmu, tvn24.pl