- Brakuje tu czegoś takiego, jak wyobraźni i takiego instynktu społecznego - stwierdził, komentując "niski poziom informacji" po wybuchu metanu w czeskiej kopalni węgla, w rozmowie z TVN24 były wiceminister gospodarki i były górnik Jerzy Markowski. - Jak my prowadzimy akcję, to co godzinę jest komunikat - dodał. W wyniku czwartkowej tragedii w Czechach zginęło 13 górników, w tym 11 Polaków.
Do katastrofy górniczej doszło w czwartek o godz. 17.16. 900 metrów pod ziemią wybuchł metan. Jak przekazali przedstawiciele spółki w piątkowy poranek, zginęło 13 górników - 11 Polaków i dwóch Czechów.
Z Polski na miejsce udały się dwa pięcioosobowe zastępy zawodowego pogotowia górniczego, wyszkolone w działaniach po takich zdarzeniach.
Na miejscu pojawi się w piątek także polski premier Mateusz Morawiecki i premier Czech Andreje Babisz.
"Odzwyczaili się od dramatyzmu walki z naturą w górnictwie"
- Jestem zdziwiony niskim poziomem informacji o przebiegu akcji ze strony czeskiej - przyznał w rozmowie z TVN24 były wiceminister gospodarki i były górnik Jerzy Markowski.
Pytany, jaki jego zdaniem może być powód ograniczonego dopływu informacji odpowiedział, że "myśmy się w Polsce przyzwyczaili do pewnych standardów, jeśli chodzi o akcje ratownicze".
- Wszystko jest transparentne, wszystko jest przejrzyste, wszystko wszyscy wiedzą od premiera począwszy, aż po ostatniego człowiek na kopalni - wskazywał.
Jak tłumaczył Markowski "nasze górnictwo, to jest jeszcze górnictwo oparte na pewnych takich zasadach, które są zdrowe".
- Czesi kopalnie właściwie zamykają - mówił były wiceminister gospodarki, wskazując, że "im zostały dwie". Dodawał też, że "za około pięć, sześć lat" i one przestaną wydobywać węgiel.
- Niestety przez 20 lat wszystkie kopalnie były w rękach prywatnych - mówił Markowski, oceniając, że ich właściciele "zaniedbali' wiele procedur i standardów wykonywania tak ciężkiej pracy jak ta pod ziemią. Doprowadziło to do sytuacji, w której w Czechach zaczęło "brakować górników, stąd polscy górnicy tam pracują".
- Zaniechano procedur i to wszystko razem spowodowało, że oni odzwyczaili się od dramatyzmu walki z naturą w górnictwie. To skutkuje tym, co mamy - podsumował były wiceminister i były górnik.
Markowski: brakuje wyobraźni i instynktu społecznego
Jerzy Markowski przekonywał, że zarówno w Polsce, jak i Czechach "procedury są te same", zatem nie to jest przyczyną różnicy pomiędzy kondycją górnictwa w tych państwach.
- Mamy te same przepisy, te same urzędy górnicze, te same stacje ratownictwa górniczego, te same mechanizmy, nawet na tym samym sprzęcie pracujemy - wskazywał. Ocenił jednak, że "brakuje tu czegoś takiego, jak wyobraźni i takiego instynktu społecznego u kierownictwa tego OKD".
Spółka Kopalnie Ostrawsko-Karwińskie (OKD), to jedyny producent węgla kamiennego w Czechach. Zarządza ona między innymi kopalnią w Karwinie.
- Oni powinni już dawno mieć takiego dyżurnego dziennikarza albo innego inżyniera, który potrafi jako tako mówić i coś opowiadać - mówił były wiceminister.
Podkreślał przy tym, że "jak my prowadzimy akcję, to co godzinę jest komunikat, a tu od godziny 17. od wczorajszego dnia wiemy tylko tyle, że panowie się wymieniają depeszami".
Autor: akr/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/LUKAS KABON