W 2020 roku na terenie Warszawy doszło łącznie do 664 wypadków, w których zginęły 44 osoby, a 732 zostały ranne. Tym samym wzrosła liczba ofiar śmiertelnych wypadków, w porównaniu do poprzednich. "44 osoby już nigdy nie spełnią swoich marzeń, już nigdy nie wrócą do domu, już nigdy nie zobaczą swoich bliskich" - nawiązuje do tej liczby ratusz w ramach najnowszej kampanii społecznej "Śmierć to nie statystyka", która ruszyła na początku marca.
- Ze względu na trwającą pandemię w minionym roku zauważalnie spadło natężenie ruchu na stołecznych ulicach. Tym bardziej alarmujące jest, że po raz pierwszy od lat wzrosła liczba osób, które poniosły śmierć w wypadkach drogowych - mówi cytowany w komunikacie wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski. Zapewnia również, że Warszawa nie pozostaje obojętna na te liczby. - Poprawa bezpieczeństwa to główny priorytet przy wszystkich inwestycjach drogowych. Wiele zależy jednak od samych uczestników ruchu - zauważa Olszewski.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO >>>
Rzeczniczka ratusza Karolina Gałecka zapewnia, że Warszawa dąży do realizacji "wizji zero". - Choć trudno sobie to dziś wyobrazić, jeszcze w 2013 roku śmierć w wypadkach poniosły aż 74 osoby. Od tego czasu tragiczną statystykę nieustannie udawało się zmniejszać. W 2019 roku wypadków śmiertelnych było już tylko 35, czyli najmniej w historii Warszawy i aż o 53 procent mniej niż w 2013 roku. W minionym, 2020 roku, po raz pierwszy od siedmiu lat ten pozytywny trend został zatrzymany. Śmierć poniosły aż 44 osoby. Tym samym liczba ofiar wróciła dokładnie do poziomu z 2018 roku - zaznacza Gałecka.
Mniejszy ruch, więcej ofiar
Z pomiaru ruchu, który od lat prowadzi w stolicy Zarząd Dróg Miejskich, wynika, że wzrostowi liczby ofiar śmiertelnych w 2020 roku paradoksalnie towarzyszył spadek natężenia ruchu spowodowany pandemią. A zatem po drogach poruszało się mniej pojazdów, choć tragicznych w skutkach wypadków było więcej.
Jak informuje ratusz, stołeczni drogowcy w najbliższych miesiącach przedstawią przygotowywany co roku na podstawie danych z Komendy Stołecznej Policji "raport o stanie bezpieczeństwa ruchu drogowego w Warszawie". ZDM bada również prędkość na drogach. - Ubiegłoroczne pomiary przeprowadzone w ponad 65 punktach na próbie 1,37 milionów pojazdów dostarczyły niepokojących rezultatów. Zarejestrowaliśmy ponad 857 tysięcy przekroczeń prędkości dopuszczalnej, co oznacza aż 62 procent wszystkich zarejestrowanych pojazdów - podaje Gałecka.
Precyzuje też, że blisko 530 tys. dotyczyło przekroczenia o ponad 10 kilometrów na godzinę (38 procent wszystkich pojazdów), osiem tysięcy kierowców (0,59 procent wszystkich pomiarów) przekroczyło prędkość o więcej niż 50 kilometrów na godzinę, czyli powinno stracić prawo jazdy. - Ten odsetek był aż o jedną czwartą wyższy niż rok wcześniej (0,47 procent) - zauważa.
"Śmierć to nie statystyka"
Ratusz kilkudniową akcję "Śmierć to nie statystyka" adresuje głównie do kierowców samochodów. Kampania prezentowana jest na kilkudziesięciu autobusach miejskich. - Jej celem jest skłonienie do refleksji oraz próba zmiany sposobu dyskusji o bezpieczeństwie ruchu drogowego. Wśród opinii publicznej daje się zauważyć niebezpieczny trend bagatelizowania wypadków oraz przedkładania szybkości i wygody jazdy nad bezpieczeństwo. Przejawia się to w krytyce działań podejmowanych przez Warszawę, takich jak na przykład planowany montaż fotoradarów na moście Poniatowskiego - wyjaśnia rzeczniczka ratusza.
Podkreśla, że urzędnicy nie zgadzają się z tezą, że śmierć na drodze jest nieuniknionym skutkiem ruchu drogowego w mieście. - Każde takie zdarzenie to ogromna indywidualna tragedia, której nie można umniejszać. Bezpieczeństwo ruchu drogowego musi więc mieć bezwzględny priorytet nad wygodą, w tym również nad prędkością jazdy. Co prawda nie wszystkie wypadki śmiertelne spowodowane są przekroczeniami prędkości, jednak jadąc zbyt szybko zawsze stwarzamy ryzyko sprowadzenia niebezpieczeństwa na siebie oraz innych - przekonuje Gałecka.
Ratusz przypomina również o ostatnim tragicznym wypadku na Grójeckiej na Ochocie. Pod koniec lutego rozpędzony kierowca wjechał na chodnik w dwójkę pieszych, jedna osoba zginęła na miejscu. Do wypadku doszło w ciągu dnia, na prostym odcinku drogi i przy dobrej widoczności oraz pogodzie.
- Wypadek miał miejsce pomiędzy dwoma nowoczesnymi i bezpiecznymi skrzyżowaniami, które zostały niedawno kompleksowo przebudowane i wyposażone w sygnalizację świetlną. Każdy system jest tak mocny jak jego najsłabsze ogniwo. Nawet najlepsza infrastruktura nie pomoże, jeśli kierujący nie będą przestrzegać przepisów - zwraca uwagę Gałecka.
Audyt przejść, nowe fotoradary, przebudowy- Warszawa zakończyła już kompleksowy audyt ponad czterech tysięcy przejść dla pieszych bez sygnalizacji na głównych ulicach miasta, we wszystkich dzielnicach. Jego zalecenia są konsekwentnie wcielane w życie. W zeszłym roku przebudowę przeszło ponad 100 przejść, na 2021 rok plany obejmują co najmniej drugie tyle - chwali się Gałecka. I wskazuje inne inwestycje poprawiające bezpieczeństwo: program doświetlania przejść dla pieszych oraz sześć nowych fotoradarów, które latem mają pojawić się na moście Poniatowskiego. - W przygotowaniu jest też projekt przebudowy ulicy Sokratesa. Ruch zostanie uspokojony poprzez budowę rond oraz zwężenie jezdni wraz z wyznaczeniem nowych miejsc parkingowych. Wprowadzenie zmian planowane jest jeszcze w tym roku - zapowiada rzeczniczka.
Jakiś czas temu pisaliśmy jednak o tym, że miastu nie udało się dotąd przebudować ulicy Sokratesa, gdzie w październiku 2019 roku doszło do śmiertelnego wypadku. Rafał Trzaskowski zapowiedział wtedy, że ulica przejdzie gruntowną modernizację. Miały pojawić się progi spowalniające, dodatkowe patrole policjantów z drogówki, a wszystkie niebezpieczne przejścia miały przejść audyt. W rocznicę wypadku 20 października stołeczni aktywiści zauważyli, że nie udało się doprowadzić do kompleksowych zmian – i to przez cały rok. - Latem pojawiły się nawet głosy o demontażu zamontowanych po wypadku progów spowalniających – przypomniało w październiku ubiegłego roku Miasto Jest Nasze.
Wizja zero? "Obawiam się, że nie dożyjemy"
- Zmierzamy w kierunku wizji zero śmiertelnych wypadków. W maju, lipcu i sierpniu tego roku na stołecznych drogach nie zginął ani jeden pieszy – mówił jeszcze w maju 2018 roku Michał Domaradzki, dyrektor Biura Polityki Mobilności i Transportu. Ratusz niejednokrotnie podkreślał też przy innych okazjach chęć wdrażania wizji zero w Warszawie. Koncepcja zakłada tworzenie takiej infrastruktury drogowej i ograniczeń, aby na drogach nie zginął nikt. Głównie wdrażają ją zachodnie miasta z ambicjami, ale udało się także w polskim Jaworznie.
- Wizja zero jest jakimś punktem dojścia. Z roku na rok liczba wypadków z ofiarami śmiertelnymi zmniejszyła się. A proszę zwrócić uwagę, że dzieje się to w okresie burzliwego wzrostu ruchu drogowego, przybywania samochodów, powiększania łącznej liczby dróg w Warszawie. Mimo to, mamy mniej tragedii. Wizja zero jest na pewno modelem, do którego dążymy, ale obawiam się, że roku, w którym nie będziemy mieli żadnej ofiary śmiertelnej, nie dożyjemy – mówił z kolei w 2019 roku (tuż po wypadku na Sokratesa) wiceprezydent stolicy Robert Soszyński, który wówczas odpowiadał jeszcze za inwestycje i transport. Na początku lutego Rafał Trzaskowski odebrał mu jednak nadzór nad drogami. Soszyński był krytykowany za blokowanie zmian poprawiających bezpieczeństwo pieszych i rowerzystów, a w oczach aktywistów miejskich miał opinię głównego hamulcowego zmian ograniczających dominację samochodów w mieście.
Nadzór nad drogami i komunikacją miejską przejął wiceprezydent Michał Olszewski i to on odpowiada teraz za Biuro Polityki Mobilności i Transportu, do którego zadań należy między innymi opiniowanie projektów modernizacji ulic i koordynowanie przebiegu prac. Podlegają pod nie takie jednostki jak Zarząd Dróg Miejskich, Zarząd Transportu Miejskiego czy Zakład Remontów i Konserwacji Dróg.
Nowe centrum według Rafała Trzaskowskiego
Autorka/Autor: mp/ran
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: urząd miasta