Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski stwierdził, że szczepienie przeciwko koronawirusowi to będzie ogromne przedsięwzięcie logistyczne. Miasto zakłada, że uda się wytypować 100 punktów, w których będą prowadzone szczepienia. Do pierwszego etapu zakwalifikowano ponad 364 tysiące warszawiaków.
- My jako samorządowcy jesteśmy gotowi do tego, żeby wspierać rząd, jeśli chodzi o szczepienie obywateli. Przede wszystkim, jeśli chodzi o kwestię dotyczącą przekonywania warszawianek i warszawiaków, ale również mieszkańców innych miast, miasteczek i wsi, że warto się szczepić, że te szczepienia są bezpiecznie – powiedział na poniedziałkowej konferencji Rafał Trzaskowski.
Podkreślił, że jest jednak mnóstwo wątpliwości i pytań. Dodał, że razem ze specjalistami, samorządowcy złożyli szereg uwag do programu, które złożyli do ministra Michała Dworczyka, pełnomocnika rządu ds. narodowego programu szczepień.
- W naszym mniemaniu brakuje mierników oraz wskazania mierzenia celów strategicznych i operacyjnych. W związku z tym trudno nazwać ten dokument strategią - zaznaczył Trzaskowski. - Przede wszystkim program nie określa, ile osób i w jakim czasie ma zostać zaszczepionych (…) jeżeli sami próbujemy liczyć, ile osób może być zaczepionych według tych reguł, które są podane w dokumentach rządowych, to się okazuje, że taki program szczepień zająłby nawet lata. Jest pytanie, w jaki sposób mają być wybierane osoby, w jaki sposób mają być kwalifikowane, ile dokładnie osób, na jakich zasadach. Na te pytania póki co, w naszej ocenie, brakuje konkretnej, dokładnej odpowiedzi - dodał.
Jak powiedział, priorytetem miasta jest, by w pierwszym etapie szczepień znaleźli się pracownicy oświaty i żłobków. – To w tych miejscach odnotowaliśmy mnóstwo zachorowań, (…) rząd włączył pracowników oświaty, ale pominął pracowników żłobków. My oczywiście będziemy się dalej upominać, żeby wszyscy pracownicy byli brani pod uwagę – zapowiedział Trzaskowski.
Dodał, że w pytaniach przesłanych do Dworczyka są też te dotyczące osób starszych, z niepełnosprawnościami, którym trzeba zapewnić transport do punktów szczepień. – W samej Warszawie szacujemy, że będzie to około 11 tysięcy mieszkańców, z czego tysiąc potrzebuje specjalistycznego transportu - wyliczył Trzaskowski.
Jak zapewnił, Warszawa włączy się do kampanii informacyjnej. Ale jednocześnie zastrzegł, że szczepienia będą ogromnym przedsięwzięciem logistycznym.
Na konferencji był też obecny Adam Wieczorek, wiceprezydent Łodzi. Zwrócił uwagę na to, że są nieścisłości co do dystrybucji szczepionek, o które również zapytano rząd.
Szczepionka najpierw dla pracowników służby zdrowia
Wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska wskazała z kolei, że rząd nie określił konkretnych mierników. Podkreśliła, że to fundament dalszych działań związanych z transportem, procedurą szczepień czy przechowywania leków. Jednocześnie przestawiła miernik na przykładzie Warszawy.
- W Warszawie mamy prawie 1,8 miliona mieszkańców. Do etapu zero i do etapu pierwszego zostali zakwalifikowani pracownicy sektora ochrony zdrowia. W Warszawie jest to 50 tysięcy, ja tę liczbę podaję bez studentów, którzy również wchodzą do tego etapu zero - wyliczyła Kaznowska.
Dalej podała: - Pracownicy domów pomocy społecznej, miejskich ośrodków pomocy społecznej, pensjonariusze - 13 tysięcy, służby mundurowe - 15 tysięcy, oświata - 67 tysięcy 800, w tym są również prywatne placówki, seniorzy - 486 tysięcy i żłobki - ponad dwa tysiące, tutaj dane te pokazujemy bez prywatnych placówek. Łącznie jest to ponad 634 tysiące mieszkańców. Tylko w priorytecie zero i priorytecie jeden - zaznaczyła.
180 szczepień tygodniowo w jednym punkcie
Miasto wykonało też symulację, jak długo potrwa szczepienie tylko w tych dwóch etapach. - Przyjęliśmy do tej symulacji 100 punktów w Warszawie (...) do tej pory mamy 38 punktów - wskazała wiceprezydent. - Przy tych kryteriach, z założenia rządowego dotyczącego liczby wyszczepień w jednym punkcie (....) uzyskujemy miesięcznie 72 tysiące zaczepionych pacjentów - dodała.
Z wyliczeń miasta wynika, że 100 punktów szczepień daje 180 zaczepień tygodniowo w każdym punkcie i 72 tysiące zaszczepionych na miesiąc, a przy 364 tysiącach w dwóch etapach: zero i jeden przekłada się to na okres 17,5 miesiąca.
Dr Paweł Grzesiowski, immunolog i ekspert w dziedzinie terapii zakażeń obecny na konferencji mówił, że podstawą będzie zdobycie zaufania pacjentów według wiedzy opartej na faktach. - Ta wiedza jest już na tyle szeroka, że możemy mówić i o przeciwskazaniach do szczepień na podstawie konkretnych wytycznych. I tu widzę pewną lukę. Potrzebujemy bardzo jasnych wytycznych, kogo mamy szczepić, a kogo nie powinniśmy szczepić. Producenci szczepionek umieszczają ostrzeżenia co do przeciwskazań bardzo ogólne, np. ostra choroba gorączkowa czy stany immunosupresji, czyli gorszej odporności, ale czy można zaszczepić np. osobę z Hashimoto, albo czy można zaszczepić osobę po nowotworze? Na te pytania musimy mieć gotowe odpowiedzi (...) by nie było dyskusji, czy szczepić, czy nie - wskazał lekarz.
Jak dodał, drugi problem to odpowiedzialność za działania niepożądane. – Z radością przyjmuję deklarację, na razie słowną, że ma być fundusz wspierający osoby po szczepieniach - zaznaczył. Chodzi o szkody zdrowotne w przypadku efektów nieporządnych po szczepionce. Grzesiowski zaznaczył też, że personel szczepiący pacjentów musi mieć wcześniej zapewnione szkolenia.
Źródło: tvnwarszawa.pl