Zgłoszenie o tym, że na drodze koło Karczewa ktoś wyrzucił odpady, zdziwiło nawet policjantów. Droga jest obecnie nieprzejezdna z powodu góry śmieci.
- Przyjechało pięć, sześć wywrotek. To jest skandal, czegoś takiego nie powinno być - ocenia pan Andrzej, mieszkaniec Karczewa.
Policja próbuje rozwiązać zagadkę, kto jest odpowiedzialny za to wszystko. Sprawą zainteresował się też pan Grzegorz, który od lat namierza ludzi nielegalnie podrzucających odpady. Ruszył w teren i zaczął grzebać w śmieciach.
Dziecięcy zeszyt w stercie śmieci
- Natrafiłem na zeszyt. Taki rysunkowy, dziecięcy zeszycik. I mówię: "kurczę, może w tym zeszycie jest jakiś adres". Dzieci lubią tam różne rzeczy pisać. Otwieram ten zeszyt i okazuje się, że jest tam numer telefonu i podpisana jest pani - mówi Grzegorz Spisak ze stowarzyszenia Ekopatrol Karczew.
- Niestety, nie mogę powiedzieć, na jakim etapie jest prowadzone postępowanie - zastrzega podkomisarz Patryk Domarecki z Komendy Powiatowej Policji w Otwocku po pytaniu, czy zeszyt pomógł dotrzeć do sprawcy zaśmiecania.
- Ta pani przyznała się, że to jest zeszyt jej dziecka - odpowiada z kolei burmistrz Karczewa Michał Rudzki.
Numer w zeszycie należał do kobiety, która remontowała dom i zleciła firmie zabranie odpadów.
Kto je podrzucił na drogę, wciąż nie wiadomo
- Naszym zdaniem są to śmieci od kilku podmiotów, z kilku domów - ocenia Rudzki.
Śladem pana Grzegorza poszli też urzędnicy, by poszukać innych poszlak. - Znaleźli test covidowy z wynikiem oraz z imieniem i nazwiskiem osoby. Dane zostały przekazane policji - dodaje burmistrz.
Informacje z odpadów
Sterty śmieci to - jak przekonuje pan Grzegorz - źródło bardzo cennych danych. Sam znajdował w nich m.in. bilet parkingowy z numerem rejestracyjnym czy kopertę z kontaktami. - Były takie przypadki, że dzwoniliśmy do właściciela "przesyłki" i się okazywało, że pani zrobiła remont w mieszkaniu. Zamówiła firmę, która przyjechała i zabrała śmieci. Ale te odpady (firma - red.) wywiozła nad Wisłę i wyrzuciła gdzieś tam w krzaki - relacjonuje pan Grzegorz.
Mieszkańcy jeżdżą dookoła
Śmieci na razie zostały. Pan Paweł, podobnie jak dziesiątki innych mieszkańców okolic Karczewa, musi jeździć dookoła. Albo drogą krajową, albo przez pole. - Jeżdżę po czyimś, zawsze ktoś mi może zabronić - odpowiada na pytanie, czy to dla niego duże utrudnienie.
Burmistrz liczy, że policja szybko znajdzie sprawcę i to on zapłaci za usunięcie odpadów. Kara za zaśmiecanie i blokowanie drogi to kolejna sprawa. Policja zaznacza, że to już będzie w kwestii sądu.
Autorka/Autor: Łukasz Wieczorek, katke/gp
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Michał Rudzki - Burmistrz Karczewa, facebook