Chodzi o 26-latka, który w piątek wieczorem śmiertelnie potrącił nastolatkę na Pradze. O tragicznym wypadku pisaliśmy na tvnwarszawa.pl.
We wtorek ustaliliśmy, że sądy wydające kolejne wyroki w sprawie jazdy Kamila G. bez prawa jazdy nie wiedziały, że mają do czynienia z człowiekiem skazanym już za podobne przestępstwa. Dlatego orzekały wyłącznie karę grzywny (zgodną z oczekiwaniami prokuratorów).
Jednocześnie policja zapewnia, że sądy informowała dopełniając wszelkich formalności.
"Przyjrzymy się sprawie"
Z czego wynikał ten zator w obiegu informacji i jakie działania mogłyby wykluczyć podobne sytuacje w przyszłości zapytaliśmy Ministerstwo Sprawiedliwości i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
- Dostaliśmy pytania, przyjrzymy się sprawie, ale to musi potrwać - mówi Sebastian Kaleta, rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości.
Z kolei w biurze prasowym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji słyszymy, że nie leży to w kompetencjach resortu. Mimo to prosi o wysłanie pytań drogą mailową.
Śmiertelny wypadek na Pradze
Przypomnijmy, w piątek wieczorem przy skrzyżowaniu Targowej i Kijowskiej mężczyzna śmiertelnie potrącił 14-letnią dziewczynę. Reporter24 Raz zarejestrował przejazd czerwonej hondy chwilę przed wypadkiem. Na nagraniu widać, jak sportowe auto z dużą prędkością rusza ze świateł, a potem gwałtownie zmienia pasy miedzy innymi samochodami.
Szczegółowe okoliczności i przyczyny zdarzenia są przedmiotem prokuratorskiego śledztwa. Póki co kierowca został aresztowany na dwa miesiące, usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
Mężczyzna jest dobrze znany warszawskiej drogówce. Dwa lata temu policja na rok zatrzymała mu prawo jazdy za przekroczenie limitu punków karnych. Później - już bez uprawnień - trzykrotnie wpadał w ręce funkcjonariuszy. Za każdym razem sprawa kończyła się grzywną. A po roku Kamil G. stawił się na kursie. Zdał w lutym egzamin stając się legalnym kierowcą.
kz/b