Władze stolicy do MEN: wypychacie trzylatki z przedszkoli

Walka o sześciolatki
Walka o sześciolatki
Źródło: tvn
Zaostrza się spór o sześciolatki pomiędzy minister edukacji a lokalnymi władzami. Zdaniem szefowej resortu, samorządy związane z PO próbują udowodnić, że dzieci w tym wieku mają być w szkole. W opinii władz Warszawy, cofnięcie 6-latków do przedszkoli będzie prowadzić do problemów z miejscami dla 3-latków.

Jak pisaliśmy niedawno, stołeczny ratusz namawia rodziców, by wysyłały sześciolatki do szkół. Władze Warszawy nie kryją, że zachęcają rodziców, by nie zostawiali sześciolatków w przedszkolach. I zrobili trzylatkom miejsca w przedszkolach, bo może ich zabraknąć.

Jednak zdaniem minister edukacji Anny Zalewskiej sprawa ma charakter polityczny. - Samorządy związane z Platforma Obywatelską próbują za wszelką cenę udowodnić, że jednak sześciolatek ma być w szkole. Dyrektorzy mają polecenia zniechęcania rodziców sześcioletnich dzieci, żeby pozostawiali dzieci w przedszkolu – powiedziała "Faktom" TVN. Do tego, zdaniem minister, przedszkola są pełne wolnych miejsc, a dane z samorządów to fikcja. ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN.

Walka o sześciolatki

"Potrzebne inwestycje za 800 mln"

Słowa minister edukacji za niesprawiedliwe uważają władze Warszawy. Włodzimierz Paszyński, wiceprezydent stolicy odpowiedzialny za edukację wysłał w tej sprawie pismo do Anny Zalewskiej. "Oskarżanie samorządów, że w trosce o najmłodszych, chcąc znaleźć miejsca dla wszystkich dzieci w wieku przedszkolnym, sabotują działania władz proponując umieszczanie sześciolatków w szkołach jest nieuprawnione, łamię zasadę autonomii samorządów i subsydiarności w zapewnieniu usług publicznych dla mieszkańców" – twierdzi wiceprezydent miasta.Jak przekonuje, cofnięcie dzieci sześcioletnich do przedszkoli, to wprowadzenie do nich czterech zamiast trzech roczników. "Bagatelizowanie tego faktu, to prosta droga do odebrania znacznej liczbie dzieci możliwości uczęszczania do przeszkoli" – zaznacza.

"Rozwiązanie problemu zapewnienia miejsc dla wszystkich dzieci od trzeciego do szóstego roku życia w przedszkolach, od przyszłego roku obowiązkowe dla samorządów, oznacza w takim mieście jak Warszawa konieczność zbudowania w ciągu roku 80 dużych przedszkoli i jest po prostu niemożliwe – kosztowałoby ok. 800 milionów zł" – wylicza Paszyński.

I zapewnia, że nieprawdzie są informacje o nieprzygotowaniu szkół do przyjęcia sześciolatków.

Matki zostaną w domach?

"Jedyną, oczywistą konsekwencją stanowiska Pani Minister jest wypchnięcie z publicznych przedszkoli dzieci trzyletnich, co oznacza dla dużej grupy ich matek konieczność pozostania w dom, zamiast powrotu do pracy – dziś prawie 13 tysięcy warszawskich trzylatków ma miejsce w publicznym przedszkolu" - twierdzi wiceprezydent.

Paszyński w liście alarmuje, że jeżeli sześciolatki nie znajdą się w szkole, w klasach pierwszych bądź oddziałach przedszkolnych, dla zdecydowanej większości trzylatków miejsc zabraknie.

ZOBACZ CAŁE PISMO WICEPREZYDENTA

ran/b

Czytaj także: