Zginęli w pożarze, na pogrzeb czekali rok. Bezdomni bracia pochowani  

Grób Tomasza i Piotra na Cmentarzu Południowym

Grób Tomasza i Piotra na Cmentarzu Południowym
Pożar przy ulicy Spedycyjnej
Źródło: TVN24

Zginęli w płomieniach w Boże Narodzenie 2018 roku. W piątek trumny z ich ciałami złożono na cmentarzu.

Kilkadziesiąt osób w "dużej" kaplicy Cmentarza Południowego. Na środku kilka wieńców i dwie drewniane trumny. Na klepsydrach różne imiona, ale to samo nazwisko. I ta sama data śmierci: 25 grudnia 2018 rok.

Piotr i Tomasz byli braćmi. Obaj nie mieli dachu nad głową. I obaj zginęli w pożarze domku z tektury na warszawskim Żeraniu.

W piątek pożegnali ich znajomi, przedstawiciele wspólnoty Sant'Egidio, oraz rodzina. Wszyscy niedowierzali, że na pogrzeb tak długo trzeba było czekać.

Najpierw śledztwo

Płomienie – w altanie na Spedycyjnej – pojawiły się w Boże Narodzenie 2018 roku. Strażacy ze zgliszczy wynieśli sześć ciał.

>> Szczegóły opisywaliśmy tutaj <<

Przy żadnym z nich nie znaleziono dokumentów. Nikt nie miał dowodu, stałego meldunku. Nikt nie znał nazwisk ofiar, wszyscy byli bezdomni.

Prokuratura musiała ustalić, kim byli. A to trwało. Kilka miesięcy po pożarze osoby z różnych miejsc w Polsce otrzymały pakiet do badań DNA.

Udało się.

Śledczy mieli już listę członków rodzin, a ci kilka miesięcy na decyzję, czy chcą pochować swoich bliskich.

Zgodziła się jedna. Od pożaru minęło wtedy osiem miesięcy.

Pozostałe ofiary czekały. W tym czasie prokuratura wydała zgodę na odbiór zwłok z Zakładu Medycyny Sądowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz zwróciła się do Urzędu Stanu Cywilnego Warszawy dla Dzielnicy Warszawa – Białołęka o sporządzenie aktu zgonu wszystkich ofiar.

Grób Tomasza i Piotra na Cmentarzu Południowym
Grób Tomasza i Piotra na Cmentarzu Południowym
Źródło: tvnwarszawa.pl

Później papierologia

Prokuratura z wnioskiem o zorganizowanie pogrzebu wystąpiła do Ośrodka Pomocy Społecznej. Dokument wpłynął do urzędników z Białołęki, bo według przepisów pogrzeb musi zorganizować dzielnica, w której w ostatnim czasie przebywały bezdomne osoby.

Procedury trwały kilka miesięcy. Trzy osoby udało się pochować przed świętami, czyli przed pierwszą rocznicą śmierci. Ale "problem" był właśnie z braćmi, ponieważ mieli podobne DNA, co przy pobranym materiale porównawczym od członków rodziny nie pozwoliło na kategoryczną identyfikację ciał. Urzędnicy przez kolejne miesiące zabiegali o wydanie aktów zgonu.

Ostatecznie krótko po świętach ustalono datę pogrzebu Piotra i Tomasza.

Pożegnanie

Na cmentarz oddalony około trzydzieści kilometrów od Warszawy przyjechało kilkadziesiąt osób. To przedstawiciele wspólnoty Sant'Egidio, która wspiera osoby w kryzysie bezdomności w stolicy.

Kilka osób przyjechało z szacunku do braci. Znali ich.

Była też rodzina Piotra i Tomasza.

Przedstawicielka wspólnoty powiedziała nam, że skontaktowali się z nimi po naszym tekście.

Czytaj także: