Prokuratura bada poniedziałkowy incydent na Krakowskim Przedmieściu. Na środę zaplanowane zostało przesłuchanie 31-latka, który przyniósł na manifestację pocisk i pozostawił go na deptaku. Konieczna była ewakuacja kilkuset osób. Śledztwo dotyczy sprowadzenia niebezpieczeństwa w postaci eksplozji materiałów wybuchowych.
Do incydentu doszło w poniedziałek wieczorem podczas marszu upamiętniającego ofiary rzezi wołyńskiej w lipcu 1943 roku. Uczestnicy zebrali się na Krakowskim Przedmieściu. W trakcie przemówień przed Domem Polonii pojawił się mężczyzna, który według relacji policji wyjął z plecaka pocisk i położył go na chodniku. Chwilę później został zatrzymany. Służby przeprowadziły ewakuację kilkuset osób znajdujących się w pobliżu miejsca zdarzenia. Pocisk zabezpieczyli i wywieźli pirotechnicy.
Wyjaśnieniem okoliczności tej sprawy zajmuje się teraz prokuratura. - Postępowanie Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście-Północ w Warszawie prowadzone będzie w kierunku czynu z artykułu 164 paragraf 1 Kodeksu karnego, to jest sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób w postaci eksplozji materiałów wybuchowych - przekazała naszej redakcji Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Jak dodała, obecnie trwają "intensywne czynności dowodowe". Śledczy zabezpieczają monitoring oraz przesłuchują świadków zdarzenia. - Nadto prokuratura oczekuje na opinię biegłego z zakresu badania materiałów pirotechnicznych - zaznaczyła rzeczniczka.
Zatrzymany 31-latek nie został jeszcze przesłuchany. - Czynności procesowe z jego udziałem zostaną wykonane w środę - zapowiada Skrzyniarz.
Jak przekazał w poniedziałek Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji, 31-latek był wcześniej notowany. Nie zdradził jednak, za jakie przestępstwa lub wykroczenia.
Przyniósł pocisk i położył go na deptaku
W mediach społecznościowych opublikowano nagranie z marszu. Nagranie na Twitterze sygnowano podpisem: "emisjaTV". Widzimy na nim wysokiego mężczyznę z zarostem na twarzy i dłuższymi włosami, ubranego w czerwony bezrękawnik, opaskę w biało-czarną kratę i czarne rękawiczki ze wzorem szkieletu na zewnętrznej stronie dłoni. Pojawia się on za przemawiającymi osobami, unosząc nad głową rękę z pociskiem, następnie kładzie go na ziemi. Widząc, że wzbudził nerwowość w tłumie, podnosi obie ręce do góry i mówi: "ja wychodzę". Po chwili zostaje obezwładniony przez stojących obok mężczyzn, jeden z nich ma odblaskową kamizelkę z napisem "ochrona". W pobliżu szybko zjawiają się również policjanci.
Z relacji policji wiemy, że funkcjonariusze wyznaczyli wokół pocisku 200-metrową strefę bezpieczeństwa i ewakuowali około 350 uczestników zgromadzenia oraz inne osoby przebywające w rejonie miejsca zdarzenia. Wezwani zostali pirotechnicy z Samodzielnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji. Pocisk został zabezpieczony, trafił do specjalnego pojazdu do przewozu materiałów wybuchowych.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Twitter/Policja Warszawa