W ubiegłym sezonie Piast był jedyną drużyną, która tak naprawdę zagrażała Legii. Ostatecznie warszawianie sięgnęli po mistrzostwo, ale do końca musieli się obawiać groźnego rywala z Górnego Śląska. W bieżących rozgrywkach Piast nie spisuje się już tak rewelacyjnie. W meczu na Łazienkowskiej znowu jednak napędził Legii trochę strachu.
Po jednej szansie
Już na samym początku meczu goście stworzyli sobie świetną sytuację bramkową. Po prostopadłym podaniu na wolne pole wyszedł Bartosz Szeliga, ale fatalnie przestrzelił. Gdyby 23-letni zawodnik nie zawahał się przez chwilę (myślał, że jest na spalonym), akcja mogłaby przynieść powodzenie.
Legia najbliżej strzelenia gola była w 32. minucie. Po akcji lewą stroną strzelał Aleksandar Prijović, a potem dwukrotnie bezskutecznie poprawiał Nemanja Nikolić. Piasta w tej sytuacji ratował Hebert, który wybił piłkę z linii bramkowej oraz Jakub Szmatuła.
Błysnął nowy nabytek Legii
Po zmianie stron znowu jako pierwszy to Piast zagroził miejscowym. Tym razem niepilnowany na jedenastym metrze Marcin Pietrowski posłał piłkę nad poprzeczką.
Od tego momentu Legia miała zdecydowaną przewagę. Na jej grę wpłynęło pojawienie się na boisku nowego nabytku - Steevena Langila. Reprezentant Martyniki szalał na obu skrzydłach i raz za razem doskonale dośrodkowywał do napastników Legii. Dwukrotnie jego precyzyjne podania zmarnował Nikolić (świetnie bronił Szmatuła), a raz nie popisał się Prijović. Mimo starań ze strony Legii, gospodarzom nie udało się już do końca strzelić gola.
WYNIK: Legia Warszawa - Piast Gliwice 0:0
CZYTAJ RÓWNIEŻ NA SPORT.TVN24.PL
Tak kibice świętowali zdobycie mistrzostwa:
Kibice wyszli na ulice
dasz