O tragicznym wypadku pisaliśmy na tvwnarszawa.pl na początku lipca. Honda śmiertelnie potrąciła wtedy 14-letnią dziewczynkę przy skrzyżowaniu Targowej i Kijowskiej. Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i - na wniosek prokuratura - został aresztowany na dwa miesiące.
Prokuratura złożyła zażalenie
Pod koniec sierpnia prokuratura zawnioskowała o przedłużenie aresztu o trzy miesiące. Ale sąd zdecydował, że jeżeli Kamil G. złoży poręczenie majątkowe i wpłaci 200 tys. złotych, będzie mógł wyjść na wolność. Prokuratura się odwołała.
Jak informuje Joanna Zaremba z Sądu Okręgowego Warszawa Praga, ostatecznie sąd uchylił punkt o poręczeniu majątkowym. Zdecydował też, że G. pozostanie w areszcie jeszcze dwa miesiące, do 29 października. (Prokuratura apelowała o przedłużenie aresztu do 29 listopada).
"Pozornie zamożny"
Adwokat utrzymywał, że Kamil G. jest tylko pozornie osobą zamożną, a większość jego majątku to kredyty lub leasingi. - W związku z tym wnioskował, by kaucja była mniejsza. Są uwzględnił tylko zażalenie prokuratury, w związku z tym Kamil G. za kaucją z aresztu nie wyjdzie – sprecyzował reporter TVN24 Rafał Poniatowski.- Mój klient bardzo przeżywa całe zdarzenie. Mogę powiedzieć że się leczy się z tego powodu – skomentował Roland Szymczykiewicz, obrońca Kamila G.Prokuratorzy czekają teraz na opinie dwóch biegłych, bo - jak sami przyznają - sprawa nie jest oczywista. - Kamilowi G. grozi maksymalnie 8 lat więzienia. Nieoficjalnie mówi się, że gdyby okazało się, że dziewczynka wbiegła na przejście dla pieszych, wówczas odpowiedzialność za tragiczny wypadek zostałaby podzielona. To na razie tylko spekulacje - informował Poniatowski.
Pirat znany policji
Jak pisaliśmy na tvnwarszawa.pl, sprawca wypadku na Targowej jest stołecznym policjantom dobrze znany.
W lutym 2015 roku Kamilowi G. "cofnięto uprawnienia do kierowania samochodem". W tym czasie przynajmniej trzykrotnie wsiadł za kierownicę. Bo tyle razy zatrzymywali go policjanci m.in. z Pilawy i warszawskiego Wawra. Za każdym razem policjanci stawiali mu zarzuty z artykułu 180a kodeksu karnego, który przewiduje karę grzywny lub nawet dwóch lat więzienia za jazdę bez uprawnień.
Mimo to odzyskał prawo jazdy ponownie w lutym tego roku.
kz/skw/b