Rowery pojadą pod prąd. Na razie na kilkunastu ulicach

Rowerem "pod prąd"
Źródło: TVN24
Już niedługo warszawscy rowerzyści będą mogli jeździć "pod prąd" po jednokierunkowych drogach. Nowelizację przepisów ruchu drogowego umożliwiającą wprowadzenie takich zmian podpisała właśnie minister infrastruktury i rozwoju. - Rowerzyści skorzystają z nich już na jesieni - mówi nam dyrektor Zarządu Dróg Miejskich.

Krok milowy w dobrą stronę – tak o nowelizacji przepisów mówi szef Zarządu Dróg Miejskich Łukasz Puchalski. Co konkretnie zmienia dokument podpisany przez w zeszłym tygodniu przez minister rozwoju i infrastruktury Marię Wasiak?

Kontrapasy nie będą konieczne

Zmienione przepisy dopuszczają wyznaczenie dla jednośladów śluzy, czyli specjalnych miejsc przed skrzyżowaniami, które ułatwią rowerzystom m.in. skręt w lewo. Na ulicach mają pojawić się także sierżanci rowerowi, czyli poziome znaki, wskazujące rowerzystom pas i kierunek ruchu. Nowym elementem przy drogach mają być także trójkolorowe sygnalizatory dla rowerów ustawiane przed skrzyżowaniami. Najważniejszą zmianą jest jednak umożliwienie rowerzystom jazdy "pod prąd" na ulicach jednokierunkowych. Do tej pory, aby było to możliwe na jezdni trzeba było wyznaczyć tzw. kontrapas

- Są to zmiany korzystne nie tylko dla rowerzystów, ale i dla kierowców – zapewnia Łukasz Puchalski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich i pełnomocnik prezydent ds. komunikacji rowerowej. – Chodzi o to, żeby nie tworzyć infrastruktury dla kogoś, czyimś kosztem. Do tej pory, aby rowerzyści mogli poruszać się w obu kierunkach po drogach jednokierunkowych, trzeba było wytyczać kontrapas, a to wiązało się najczęściej z reorganizacją miejsc parkingowych wzdłuż jezdni lub ich całkowitą likwidacją. Chcemy włączać rowerzystów do ruchu, a nie ich izolować. Teraz będzie to możliwe bez uprzykrzania życia kierowcom – tłumaczy Puchalski.

Jazdę pod prąd rowerzystom umożliwi ustawienia przy drogach jednokierunkowych tabliczki "nie dotyczy rowerów".

"Będzie bezpiecznie"

Jak przekonuje Puchalski, takie rozwiązanie będzie nie tylko funkcjonalne, ale i bezpieczne.

– Korzystamy z doświadczeń Europy Zachodniej, Skandynawii czy Wielkiej Brytanii. Tam takie zasady obowiązują od lat. W Polsce na wprowadzenie kontraruchu rowerowego zdecydował się m.in. Gdańsk, gdzie jest ok. 160 jednokierunkowych dróg, po których rowerzyści mogą jeździć "pod prąd". W ciągu ostatnich kilku lat doszło tam tylko do jednego zdarzenia z udziałem rowerzysty. Jak wynika ze statystyk, do wypadków z udziałem rowerzystów najczęściej dochodzi na skrzyżowaniach, a nie na drogach jednokierunkowych – tłumaczy.

Zmiany już jesienią

Jak zapewnia dyrektor ZDM, władze miasta już przygotowują się do wprowadzenia zmian w organizacji ruchu, ale na efekty ich prac rowerzyści będą musieli poczekać do jesieni.

– Rozporządzenie zostało już podpisane przez minister. Teraz przesłano je do Rządowego Centrum Legislacji. Ostateczny termin legislacyjny to 7 września, ale mamy nadzieję, że procedury uda się doprowadzić do końca jeszcze w sierpniu. Wtedy realny termin wprowadzenia zmian to przełom września i października – zapowiada.

Gdzie za kilka miesięcy mogą pojawić się tabliczki ze znakiem "nie dotyczy rowerów"? W pierwszej kolejności mają być ustawiane w miejscach, które zostały wybrane w ramach budżetu partycypacyjnego. Chodzi m.in. o większość ulic jednokierunkowych w Ursusie czy ul. Tarczyńską na Ochocie. Nowe znaki zobaczymy także na Saskie Kępie oraz w Śródmieściu.

- Kontraruch rowerowy planujemy wprowadzić na jednokierunkowych odcinku ul. Koszykowej, Mokotowskiej, Hożej, Podwale, Emilii Plater, Nowowiejskiej czy Zakroczymskiej – zapowiada Puchalski i przekonuje, że dzięki temu rowerzyści będą mogli wreszcie bezpiecznie przejechać przez centrum.

- Zdajemy sobie sprawę, że takie ulice jak Al. Jerozolimskie czy Marszałkowska nie są przyjazne dla rowerzystów. Nowelizacja rozporządzeń nie spowoduje zmian na tych ulicach, ale umożliwi rowerzystom wybór alternatywnej trasy drogami jednokierunkowymi, gdzie ruch jest znacznie spokojniejszy – wyjaśnia nasz rozmówca.

Można było wcześniej?

Nieco bardziej sceptyczni do sprawy podchodzą miejscy aktywiści rowerowi. Jak zaznaczają, o sukcesie będzie można mówić dopiero, gdy nowe przepisy zostaną wprowadzone w życie.

- Bardzo dobrze, że do tego doszło, jednak trzeba pamiętać, że to, co daje rozporządzenie, to katalog rozwiązań. Władze Warszawy mogą z nich skorzystać albo nie – zastrzega w rozmowie z nami Rafał Muszczynko z Zielonego Mazowsza. – Jestem umiarkowanym optymistą. Infrastruktura rowerowa powstaje głównie tam, gdzie miastu jest wygodniej, a nie tam, gdzie jest najbardziej potrzebna – dodaje.

Aktywista przypomina, że korzystne dla rowerzystów zmiany można było wprowadzić już w 2011 roku, gdy uchwalono nowe przepisy o ruchu drogowym. – Część samorządów m.in. w Gdańsku, Radomiu czy Wrocławiu zdecydowało się na takie rozwiązanie. W Warszawie jednak pan Janusz Galas uparcie twierdził, że są one niemożliwe do zrealizowania – podkreśla.

- To kwestia postrzegania prawa i interpretowania przepisów – komentuje Puchalski. - Wszyscy są zgodni, że te przepisy były niejednoznaczne. Teraz przekaz jest jasny. Oczywiście trzeba pamiętać, że nie są to nakazy, a wytyczne – podsumowuje.

Łukasz Puchalski o rowerach

Zdjęcie na stronie głównej: Rowerowy Gdańsk

Justyna Koszewska

Czytaj także: