Robert N., Jakub R. i jego rodzice w areszcie. Korupcja przy reprywatyzacji

Areszt dla 4 z 5 podejrzanych - wideo archiwalne
Źródło: TVN24
Sąd aresztował b. urzędnika stołecznego ratusza Jakuba R. i mecenasa Roberta N. ws. dzikiej prywatyzacji w Warszawie - poinformowała PAP powołując się na obrońcę podejrzanego. Później sąd zdecydował o areszcie także dla rodziców Jakuba R. - Aliny D. i Wojciecha R.

Wrocławski sąd rejonowy w środę od południa rozpoznaje wnioski prokuratury o aresztowanie czworga z pięciorga podejrzanych w tej sprawie.

Pierwszy postanowienie o aresztowaniu usłyszał Jakub R. Jest on podejrzany o przyjęcie od adwokata Roberta N. - jako korzyści majątkowej - wartych 2,5 mln. zł udziałów w nieruchomości w Kościelisku oraz udziału w oszustwie, jakim było przejęcie własności tej nieruchomości, należącej do spadkobierców polskiego generała.Po nim sąd ogłosił postanowienie w sprawie mecenasa Roberta N. - On także został aresztowany na trzy miesiące - poinformował reportera PAP jego obrońca.

Wrocławski sąd aresztował w środę też Alinę D. i Wojciecha R. - rodziców Jakuba R.

Wersja prokuratury

Łapówka i oszustwo, które prokuratura zarzuca zatrzymanym w śledztwie dotyczącym reprywatyzacji to dwie osobne sprawy. Łączy je tylko pewien "drobiazg" wart 2,5 mln zł.

W poniedziałek agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego na polecenie Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu zatrzymali pięć osób podejrzanych w jednym ze śledztw dotyczących reprywatyzacji. Wyjaśniamy, których nieruchomości i kogo dotyczą przedstawione we wtorek zarzuty.

Nieruchomość przy Kazimierzowskiej

CBA zatrzymało: mec. Roberta N., adwokata specjalizującego się w reprywatyzacji; Jakuba R., byłego dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami stołecznego ratusza; Wojciecha R., prawnika, przez lata zatrudnionego w administracji publicznej (przez trzy tygodnie w 2004 r. był ministrem zdrowia w rządzie Marka Belki), a prywatnie ojca Jakuba R.; mec. Alinę D., adwokata (obecnie nie wykonuje już zawodu), a prywatnie matkę Jakuba R. oraz Mariusza (a nie jak wcześniej podawała prokuratura Marcina) L., warszawskiego architekta.

Śledztwo, jak poinformowała prokuratura, zostało wszczęte na podstawie zawiadomienia warszawskiego ratusza. Urzędnicy złożyli je w 2014 r. Dotyczyło ono nabycia przez Jakuba R. roszczeń do nieruchomości, a następnie samej nieruchomości przy ul. Kazimierzowskiej w Warszawie. W lutym 2015 r. prokuratura (wówczas jeszcze warszawska) poinformowała ratusz, że nie widzi podstaw do prowadzenia postępowania. Dopiero półtora roku później, już po wybuchu afery reprywatyzacyjnej ujawnionej przez dziennikarki „Gazety Stołecznej”, prokuratura, ale już wrocławska, podjęła śledztwo w tej sprawie.

Ale nieruchomość przy Kazimierzowskiej nie jest objęta zarzutami. Przynajmniej na razie. Śledczy skoncentrowali się bowiem na najbardziej znanym adresie związanym z warszawską reprywatyzacją – czyli na działce przy pl. Defilad (od strony ul. Emilii Plater) o przedwojennym adresie Chmielna 70. Ten grunt został odzyskany przez osoby które kupiły roszczenia od dawnych spadkobierców. Decyzję o przekazaniu części działki podpisał wspomniany już Jakub R., który do 2012 r. był zastępcą dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami. Właścicielami cennego gruntu stali mec. Grzegorz Majewski (do niedawna dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej), Marzena K. (siostra adwokata Roberta N. zatrzymanego w poniedziałek przez CBA, a do ubiegłego roku urzędniczka ministerstwa sprawiedliwości) oraz Janusz Piecyk, znajomy Roberta N. Według ustaleń „Stołecznej” udział w gruncie nie powinien zostać zwrócony, ponieważ za nieruchomość należącą przed wojną do obywatela duńskiego zostało wypłacone odszkodowanie.

Nieruchomość we wsi

W związku z tą reprywatyzacją Prokuratura Regionalna we Wrocławiu postawiła zarzut mec. Robertowi N. wręczenia łapówki, a Jakubowi R. przyjęcia tej łapówki. Według prokuratury jej wysokość wyniosła 2,5 mln zł. W jaki sposób nastąpiło przekazanie? Nie była to gotówka. Zdaniem śledczych korzyść majątkowa została przekazana pod postacią - jak ujawniła we wtorek Prokuratura Krajowa - "udziału w nieruchomości we wsi Kościelisko". Tą nieruchomością był opuszczony dom wczasowy "Salamandra", którego współwłaścicielami przed kilkoma laty byli Jakub R. i Robert N. Prokuratorzy zwrócili uwagę, że gdy obaj mężczyźni sprzedali nieruchomość, to dostali za nią nierówne kwoty. Jakub R. otrzymał po transakcji 6,9 mln zł, a Robert N. – 1,9 mln zł, choć obaj mieli po połowie udziałów.

Osobie pełniącej funkcję publiczną, która przyjmuje korzyść majątkową znacznej wartości, w zamian za naruszenie przepisów prawa, grozi do 12 lat więzienie. Podobna kara grozi osobie, która taką korzyść wręcza.

Według prokuratury miasto po reprywatyzacji gruntu na pl. Defilad straciło ponad 62 mln zł.

Dom wczasowy w Kościelisku i domniemana łapówka wiąże się z drugim wątkiem śledztwa. Dotyczy on oszustwa na szkodę spadkobierców gen. Tadeusz Kasprzyckiego (ostatniego ministra obrony narodowej w rządzie II RP). Spadek po generale (w tym dom wczasowy „Salamandra”) został przejęty, zdaniem prokuratury, niezgodnie z prawem. W tym wątku wszyscy zatrzymani usłyszeli zarzut wyłudzenia mienia znacznych rozmiarów.

- Działania zmierzające do wyłudzenia składników spadku po generale podjęli podejrzani Robert N. oraz Alina D., jako pełnomocnicy jego spadkobierców, wprowadzając ich w błąd co do znaczenia czynności prawnych, zakresu praw majątkowych wchodzących w skład spadku i ich rzeczywistej wartości - informowała we wtorek prok. Anna Zimoląg, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu.

Szkodę, jaką ponieśli spadkobiercy generała, prokuratura wyceniła na ponad 27 mln zł.

Jak dodawała prok. Zimoląg, w trakcie jednego z postępowań sądowych przed warszawskim sądem rejonowym mec. Alina D. posłużyła się pełnomocnictwem sfałszowanym przez Roberta N. I takie są ostatnie zarzuty postawione w tej sprawie: dla Roberta N. – sfałszowania pełnomocnictwa, a dla Aliny D. – posłużenia się sfałszowanym pełnomocnictwem.

W środę Bogdan Święczkowski, prokurator krajowy, poinformował, że będą kolejne zatrzymania ws. reprywatyzacji.

Pięć osób usłyszało już zarzuty:

5 osób z zarzutami

Piotr Machajski/PAP/mś

Czytaj także: