W środku roku, kilkanaście miesięcy chcą zamknąć szkołę i zrobić remont. Jest niezbędny, bo budynek się sypie, ale rodzice nie chcą przenosić dzieci do innych placówek i zapowiadają, że po prostu nie poślą ich na lekcje. Czas ucieka, a sanepid grozi zamknięciem sal.
To, że remont jest potrzebny, widać już z zewnątrz. Stara, sypiąca się elewacja straszy przechodniów ulicy Samogłoski. W środku jest niewiele lepiej: popękane ściany, uszkodzone sufity, zniszczone podłogi oraz stare grzejniki i instalacje. Podstawówka numer 77 nie była remontowana od 20 lat i jest w takim stanie, że sanepid grozi jej zamknięciem.
Fatalne warunki nie przeszkadzają w nauce - uczniowie SP 77 osiągają jedne z najlepszych wyników na egzaminie szóstoklasisty w Warszawie, a szkoła zajęła pierwsze miejsce w w rankingu warszawskich podstawówek, przygotowanym przez Okręgową Komisję Egzaminacyjną.
"Miał być w wakacje"
Nic dziwnego, że rodzice nie palą się do przenosin. Tym bardziej, że uczniowie mają zostać podzieleni między kilka innych szkół na Bielanach, a prace mają potrwać ponad rok. - Ten remont był planowany dużo wcześniej, ale z roku na rok był przekładany. Miał być w wakacje 2016, ale się nie odbył - przypomina Małgorzata Maślanka, mama jednego z uczniów.
Według rodziców, wcześniej nie było też mowy o przenoszeniu dzieci. Dopiero we wrześniu poinformowano ich, że część klas ma mieć zajęcia na pobliskim kampusie UKSW. Na to rodzice zgodzili się bez problemu, bo uczelnia znajduje się po drugiej stronie ulicy. Gdy zaczął się rok szkolny, okazało się, że przygotowane przez uczelnie sale nie nadają się do prowadzenia lekcji. Po dwóch dniach zostały... zamknięte przez sanepid z powodu zapachu farby, który pozostał po malowaniu.
Uczniowie wrócili więc do swojej szkoły. W październiku rodzice poznali nowy pomysł - tym razem dzieci mają uczyć się w trzech różnych szkołach. Połowa ma trafić do oddalonego o dwa kilometry gimnazjum na Wrzecionie, kilka klas - na UKSW, a reszta ma uczyć się w swojej szkole, na jednym piętrze.
Ta decyzja wywołała oburzenie. - A co jeśli ktoś ma kilka dzieci w różnym wieku? - pytają rodzice.
Nie są też zachwyceni okolicą, do której mają się przenieść dzieci. - Wrzeciono to nie są Młociny. Tu jest osiedle domków jednorodzinnych, jest spokojnie, cicho, to jest zupełnie inna specyfika szkoły. Pan burmistrz mówił, że nawet jeśli się nie uda wszystkich dzieci utrzymać tutaj, to że utrzymamy się na Młocinach - oburza się Jacek Jeżewski z rady rodziców.
Dzielnica: przeniesienie jest konieczne
Burmistrz Bielan Tomasz Mencina twierdzi dziś, że remont prowadzony jest zgodnie harmonogramem i że nigdy nie obiecywał, że odbędzie się w wakacje. Według niego, nie da się przeprowadzić tak dużego zakresu prac bez przenoszenia dzieci, bo koniecznie będzie zamknięcie jednego z dwóch pięter. Wymiana podłogi i tynków zablokuje korytarze, więc uczniowie nie mogliby korzystać z całego budynku. A jedyną bielańską szkołą, która pomieści tyle osób, jest gimnazjum numer 75.
- We wszystkich salach będą wymienione podłogi, tynki, ściany będą malowane. Będzie wymieniona instalacja grzewcza, instalacja oświetleniowa, drzwi oraz okna - dodaje Kink.
- To nie jest zła szkoła, wygrywa w wielu konkursach, zarówno na szczeblu dzielnicowym jak i miejskim. Ma wiele certyfikatów - podkreśla Małgorzata Kink, rzecznik prasowy Bielan. Jak zapewnia dzielnica, dzieci będą dowożone, a organizacją tego zajmie się dyrekcja szkoły. Koszty pokryje urząd dzielnicy.
Remont w trzy miesiące?
Rodziców to nie przekonuje. - Burmistrz i urzędnicy uważają, że tego remontu nie da się zrobić w wakacje. Bo to nie ma być sam remont, tylko przebudowa! - oburza się Jacek Jeżewski. I dodaje: - Widzieliśmy plany, wynika z nich że odnowienie pierwszego piętra zajmie półtora miesiąca, a parteru drugie tyle. Gdyby nie przebudowa, remont zakończyłby się w marcu.
Rzeczywiście, według planów, nad salą gimnastyczną dobudowane mają zostać dwie sale. Rodzice oburzają się tym bardziej, że nadbudowa nie poprawi sytuacji ich dzieci - ma się w niej znaleźć przedszkole. W dodatku dzielnica już planuje... kolejną przebudowę.
- Nie ma sensu dobudowywać dwóch sal, skoro mamy mieć rozbudowaną szkołę w najbliższych latach. Po co przenosić dzieci teraz na kilkanaście miesięcy, skoro niedługo sytuacja się powtórzy? - złości się Jeżewski.
Winne procedury
Dzielnica nie widzi problemu. - Nadbudowa oraz remont będą prowadzone jednocześnie i nie wydłużą czasu prac - zapewnia rzecznik dzielnicy. I potwierdza plany dużej rozbudowy w kolejnych latach.
Czemu nie można poczekać z nadbudową do tego czasu? Dzielnica tłumaczy, że straciłaby pieniądze które przyznało miasto. Trzeba by wnioskować od nowa także o środki na remont, a to potrwałoby kolejnych kilkanaście miesięcy. Tymczasem sanepid zalecił, by remont wykonać do końca 2017 roku. Inaczej szkole grozi zamknięcie.
- W lipcu ogłosiliśmy przetarg, a 24 sierpnia br. podpisaliśmy umowę. Prace będą prowadzone w systemie "zaprojektuj i wybuduj". Obecnie trwa projektowanie. Wykonawca ma na to czas do 5 listopada. Cały remont potrwa do 10 listopada 2017 roku - podsumowuje Kink.
Mateusz Dolak