Kilkugodzinna dyskusja na temat "małej" ustawy reprywatyzacyjnej nie przyniosła rozstrzygnięcia. Sędziowie wysłuchali argumentów przedstawicieli głowy państwa i warszawskiego ratusza, między którymi często dochodziło do spięć. Jarosław Jóźwiak zarzucił m.in. to, że prezydent nie uwzględnił interesu publicznego. Na wydanie ostatecznego wyroku TK ma teraz 3 miesiące.
"Mała" ustawa reprywatyzacyjna to projekt, który miał zatrzymać "dziką" reprywatyzację w Warszawie. Został wniesiony w ubiegłym roku przez grupę senatorów PO i Marka Borowskiego, z inicjatywy prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. W ubiegłym roku został przegłosowany przez Sejm i Senat. Zakwestionował go jednak ówczesny prezydent Bronisław Komorowski, który odesłał akt do Trybunału Konstytucyjnego.
Rozprawa TK rozpoczęła się we wtorek, chwilę po godzinie 9.00. Odbyła się w pełnym składzie sędziowskim, a przewodniczył jej prezes trybunału sędzia Andrzej Rzepliński.
Na sali nie zabrakło przedstawiciela głowy państwa, którego reprezentował radca prawny Aleksander Proksa, a także prezydenta Warszawy, w imieniu której występował jej zastępca Jarosław Jóźwiak. Nie pojawili się za to przedstawiciele Sejmu, Prokurator Generalny oraz wezwany przez trybunał do udziału w rozprawie minister infrastruktury.
"Rzeczpospolita chroni własność"
Jako pierwszy głos zabrał przedstawiciel kancelarii prezydenta.
- Wątpliwości co do konstytucyjności nowelizacji były zgłaszane już w toku prac parlamentarnych, zarówno w Senacie jak i w Sejmie. Zgłaszali je posłowie oraz podmioty, którym przekazano akt do opiniowania – przypominał radca prawny Aleksander Proksa.
Przekonywał, że "mała" ustawa znacznie pogarsza sytuację byłych właścicieli gruntów warszawskich. Po pierwsze, określa zbyt szeroki katalog możliwości odmowy przyznania nieruchomości byłym właścicielom. Po drugie, umożliwia umorzenie postępowania w sprawie zwrotów nieruchomości, jeśli nie jest możliwe odnalezienie dawnych właścicieli przez 6 miesięcy od wezwania ich przez władze miasta. Jak pisaliśmy na tvnwarszawa.pl, w takich przypadkach, nieruchomość miałaby przejść w ręce miasta.
- To istotne naruszenie zaufania obywateli wobec państwa – wielokrotnie podkreślał Proksa odnosząc się do zapisów "małej" ustawy. - Wszyscy powinni mieć równe prawa do dysponowania swoim majątkiem. Zaskarżone przepisy nowelizacji stanowią istotną próbę ograniczenia praw byłych właścicieli – punktował.
Jóźwiak: obecny stan służy skupującym roszczenia
- Nie sposób się pogodzić z wnioskiem prezydenta RP. Nie uwzględnia on interesu publicznego, którym kierował się ustawodawca (czyli Senat – dop. red.) wnosząc tą ustawę - odpowiedział wiceprezydent Jarosław Jóźwiak.
W długiej mowie wielokrotnie podkreślał, że głównym celem nowelizacji jest ochrona terenów przeznaczonych na cele publiczne przed roszczeniami. W szczególności chodzi tu o szpitale, żłobki, przedszkola, muzea czy też gruntu na których znajdują się boiska, parki i skwery.
- Aktualnie rozpatrywane jest około 110 wniosków dotyczących gruntów przeznaczonych na cele publiczne. Skala roszczeń jest ogromna – mówił, wskazując że przepisy "małej" ustawy mogłyby to zmienić. – Ich wprowadzenie jest konieczne do realizacji zadań publicznych i ochronę majątku miasta – dodał.
Jóźwiak przekonywał też, że aktualnie w prawie nie ma żadnych regulacji, które chroniłyby instytucje służące ogółowi społeczności, tworzonych często za publiczne pieniądze. - Obecny stan służy przede wszystkim wąskiej grupie osób zajmujących się skupowaniem roszczeń – powiedział i przy tej okazji zarzucił prezydentowi RP, że nie podpisując ustawy stanął po ich stronie. Został za to zrugany przez przedstawiciela prezydenckiej kancelarii. – Proszę wybaczyć panie prezydencie, ale w Trybunale Konstytucyjnym to nie przystoi - powiedział do Jóźwiaka mecenas Proksa.
W dalszej części swojego wystąpienia Jóźwiak zaprzeczył też zarzutom prezydenta, jakoby nowe przepisy umożliwiały wywłaszczanie byłych właścicieli. - Prezydent Warszawy nie będzie ich wywłaszczał, ale będzie dokonywał oceny czy dopuszczalne jest udzielenie im prawa użytkowania wieczystego. Jeżeli na skutek analizy wydana zostanie decyzja odmowna, były właściciel będzie miał możliwość odwołania i ubiegania się o odszkodowanie - tłumaczył.
Dodał też, że krytykowany przez prezydenta RP katalog możliwości odmownych do przyznania prawa użytkowania wieczystego "jest zamknięty, a cel publiczny – jest w nich jasno określony i wynika z ustawy".
Pełnomocnik głowy państwa ostro sprzeciwił się zarzutom Jóźwiaka. Zwłaszcza tych, z których wynikało, że "prezydent RP nie uwzględnia interesu publicznego". - Prezydent uwzględnia całokształt sprawy – kontrował mecenas Proksa.
W swojej mowie zwrócił uwagę na uzasadnienie "małej" ustawy przedstawione przez Senat. Czytamy w nim, że beneficjentem nowych przepisów będzie m.in. warszawski ratusz, spółdzielnie mieszkaniowe, spółki Skarbu Państwa czy spółki miejskie. – Prawo ma działać na korzyść spółek Skarbu Państwa? To jak w takim razie miał zareagować pan prezydent? – pytał Proksa. - Zareagował w jedyny możliwy sposób, odsyłając ustawę do TK. Nie miał innego wyjścia – dodał.
Pytania sędziów
Po wysłuchaniu argumentów, długą listę pytań skierowała do jednej i drugiej strony sędzia TK Małgorzata Pyziak-Szafnicka. Pytała m.in. o liczbę gruntów zabudowywanych przez miasto po '45 roku czy ilość odszkodowań wypłacanych na rzecz dawnych właścicieli.
Wiceprezydenta dopytywała o to czy ratusz pracował (lub pracuje) nad projektem ustawy, który mógłby rozwiązać problem reprywatyzacji. - Ze strony miasta kilka razy podejmowane były takie inicjatywy. Po raz pierwszy jeszcze ze strony prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Potem dwukrotnie przez prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz. Nie udało się, dlatego zwróciliśmy się z inicjatywą "małej" ustawy i uregulowania kwestii najbardziej palących – odpowiedział Jóźwiak.
Znaczną część dyskusji i pytań sędziowskich zajęła kwestia tzw. interesu publicznego, który – zgodnie z "małą" ustawą – uniemożliwiałby zwrot nieruchomości dawnym właścicielom. Tu reprezentant głowy państwa silnie przekonywał, że nie jest to krok w dobrą stronę. – Sądy powinny chronić przede wszystkim prawa i obowiązki obywateli, a dopiero potem interes publiczny. Poza tym, interes publiczny może być realizowany także przez jednostki prywatne. Przykładem są parki, które w innych europejskich krajach często leżą w prywatnych rękach – tłumaczył.
Sędzia Pyziak-Szafnicka nie do końca się z nim zgodziła. Jako przykład podała m.in. kwestię tzw. "czyścicieli kamienic". - Lokatorzy kamienic bardzo boją się zmiany właściciela. Z pozoru nie powinno robić różnicy czy będzie to osoba prywatna czy publiczna. Praktyka często pokazuje jednak, że podmioty prywatne nie dogadują się z lokatorami, często też próbują się ich pozbyć – mówiła.
Trzy miesiące na wyrok
Orzeczenie trybunału w sprawie "małej" ustawy nie zapadło. Na jego wydanie sędziowie mają trzy miesiące. – Sprawa została dostatecznie wyjaśniona, aby wydać wyrok. Wszystkie strony zostaną powiadomione o terminie ogłoszenia – podsumował prezes Andrzej Rzepliński.
Rozprawę można było oglądać nie tylko na miejscu – w siedzibie TK, ale też przez Internet. Jak poinformował na koniec Rzepliński, śledziło ją 1000 internautów.
Co zrobi prezydent?
"Mała" ustawa miała na celu zmianę ustawy o gospodarce nieruchomościami. Ograniczała m.in. handel roszczeniami i likwidowała dziania kuratorów zarządzających mieniem zaginionych właścicieli.
Wyrok TK nie kończy sprawy. Zwłaszcza w kontekście sporu PiS z trybunałem. Rząd Beaty Szydło od marca odmawia publikacji jego wyroków przekonując, że są to jedynie "stanowiska sędziów". W konsekwencji, nawet jeśli trybunał uzna, że nowelizacja jest zgodna z Konstytucją RP, ostateczne rozstrzygnięcie będzie należało do prezydenta Andrzeja Dudy. To on zdecyduje czy podpisze nowelizację.
ZOBACZ MATERIAŁ FAKTÓW TVN O PROBLEMACH Z REPRYWATYZACJĄ:
kw/r