W marcu kończy się program finansowania zabiegów in vitro z budżetu państwa. Radna Paulina Piechna-Więckiewicz (SLD) przypomina, że dzięki niemu urodziło się w Polsce 3500 dzieci. Decyzje nowego ministra zdrowia ocenia krótko: "Zupełnie niezrozumiała". – Z badań wynika, że problem niepłodności będzie dotyczył coraz większej liczby Polek i Polaków, więc nie powinno się go lekceważyć – tłumaczy.
Finansowanie in vitro teoretycznie jest możliwie również z budżetów samorządowych. Już kilka lat temu zdecydowały się na to władze Częstochowy, a od kwietnia zabiegi refundowane będą również w Łodzi. – Skoro inni mogą, dlaczego my nie? Zwłaszcza, że milion to niewysoka kwota w miliardowym budżecie stolicy – twierdzi Piechna-Więckiewicz.
List do prezydent Warszawy
Zdaniem radnej SLD, najlepiej byłoby gdyby z inicjatywą finansowego wsparcia in vitro wystąpiła sama prezydent Warszawy. To nadałoby projektowi zdecydowanie większą rangę.
– Napisałam w tej sprawie list do Hanny Gronkiewicz-Waltz i mam nadzieję, że przychyli się do mojej prośby – wyjaśnia. Jeśli jednak się nie uda, ma zamiar zabiegać o poparcie wśród innych radnych i zgłosić projekt w formie inicjatywy uchwałodawczej. – Wiem, że pomysł podoba się części radnych Platformy Obywatelskiej. Pozytywnie wypowiadała się o nim sama przewodnicząca Malinowska-Grupińska – twierdzi Paulina Piechna-Więckiewicz.
Radna liczy, że pomysł uda się wpisać do budżetu jak najszybciej, aby mógł obowiązywać już w drugiej połowie 2016 roku.
"To nie nasze zadanie"
Jednak jej zapał studzi stołeczny ratusz. Władze Warszawy otwarcie mówią, że nie mają w planach finansowania in vitro z miejskiego budżetu.
- W naszej ocenie finansowanie takich zabiegów medycznych nie jest zadaniem samorządu, ale administracji centralnej. W tym przypadku właściwą instytucją powinien być Narodowy Fundusz Zdrowia – komentuje Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza.
Co jednak, jeśli projekt zaakceptuje Rada Warszawy? – Decyzję podejmą radni, ale warto się wcześniej zastanowić, skąd wziąć środki na finansowanie zabiegów. Nie wiemy, na jakiej podstawie pani radna oszacowała, że potrzeba około miliona złotych. Trzeba pamiętać, że nie mamy wolnej takiej kwoty, trzeba by ją zebrać z środków przeznaczonych na inne cele – zastrzega rzecznik.
W ubiegłym roku minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zapowiedział zastąpienie in vitro narodowym programem prokreacyjnym, w którym pomóc ma korzystanie z naprotechnologii. Specjaliści są jednak podzieleni pod względem oceny tej metody. Materiał programu "Polska i Świat":
Specjaliści komentują naprotechnologię oraz in vitro
kw/jk/b
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock