Prokuratura po sekcji policjanta: zadał sobie 9 ciosów i się zastrzelił

Policyjna akcja na Jagiellońskiej
Policyjna akcja na Jagiellońskiej
Źródło: Lech Marcinczak /tvnwarszawa.pl

Znamy wyniki sekcji zwłok Arkadiusza M. policjanta, który zastrzelił się po awanturze z żoną w styczniu tego roku. Wynika z niej, że mężczyzna zadał sobie 9 ciosów w brzuch ostrym narzędziem.

Na ciele Arkadiusza M. biegli ujawnili 9 ran kłutych. - Rany znajdują się wokół brzucha, w zasięgu reki własnej. Przebieg kanałów ran nie wyklucza zadania ich własną ręką – mówi Mariusz Piłat, zastępca prokuratora okręgowego Warszawa - Praga. Na pytanie czy policajnt sam sobie zadał ciosy prokurator odpowiedział krótko: tak.

Wyniki sekcji potwierdzają zeznania żony policjanta. - Pokrzywdzona twierdzi, że rany podbrzusza zostały zadane przez Arkadiusza sobie samemu. Biegły wskazał, że wszystkie są zadane z jednego kierunku w jeden kierunek – precyzuje prokurator.

Jak informuje Piłat, z badań wykonanych w Zakładzie Medycyny Sądowej wynika, że pokrzywdzona w wyniku działania sprawcy doznała ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Zginął od kuli

Sekcja zwłok potwierdziła, że przyczyną śmierci policjanta był strzał w głowę. - Biegły stwierdził, biorąc pod uwagę rozległe złamania kości czaszki i wielomiejscowy uraz mózgu, że przyczyną śmierci były obrażenia postrzałowe głowy – mówi Piłat. - Stwierdził również, że strzał został oddany z przystawienia, w miejscu zasięgu działania ręki własnej – dodaje.

We krwi i w moczu Arkadiusza M. nie stwierdzono alkoholu ani narkotyków.

Tragedia na policyjnym osiedlu

Tragedia rozegrała się na policyjnym osiedlu przy ulicy Jagiellońskiej. W jednym z mieszkań doszło do awantury między policjantem a jego żoną. Arkadiusz M. chwycił nóż i zadał kilka ciosów kobiecie. Po awanturze ranna wybiegła na klatkę i poprosiła o pomoc sąsiadów. Ci wezwali pogotowie ratunkowe. Żona policjanta trafiła do Szpitala Praskiego, gdzie przeszła operację.

Przez kilka godzin policyjni negocjatorzy próbowali nawiązać kontakt z mężczyzną przebywającym w mieszkaniu. Ten nie odpowiadał. Gdy antyterroryści wkroczyli do lokalu, okazało się, że policjant nie żyje. Ze wstępnych ustaleń wynika, że zgon nastąpił niedługo po awanturze. Napastnik miał targnąć się na swoje życie.

Jak dowiedział się w poniedziałek portal tvnwarszawa.pl, prawdopodobną przyczyną tragedii były problemy rodzinne.

Kilkanaście lat w policji

Arkadiusz M. był funkcjonariuszem Komendy Stołecznej Policji. Od kilkunastu lat pracował w wydziale kryminalnym. Wcześniej był funkcjonariuszem jednej z rejonowych komend. Miał dwójkę dzieci w wieku szkolnym.

Wypowiedź Mariusza Mrozka, rzecznika KSP, z dnia 14.01.2013:

wp//ec

"Policjant, który ranił żonę nie żyje"

Czytaj także: