Całą sprawę policja utrzymywała w tajemnicy od nocy z niedzieli na poniedziałek. Już wtedy funkcjonariusze wiedzieli, że może dojść do zamachu na komisariat policji Warszawa-Włochy. Teren był dyskretnie obserwowany przez policjantów. Gdy sprawcy w środku nocy pojawili się na miejscu i podrzucili pakunki z domowo wytworzonymi bombami, zostali zatrzymani.
Zemsta na policji
- Mamy informacje, że mogli się kierować chęcią zemsty na policji. Uważali, że ich koledzy zostali źle potraktowani przez policjantów, skrzywdzeni. Nie chodzi jednak o żadną sytuację z Warszawy, a z innego miasta, na zachodzie kraju - mówi nam jeden ze śledczych.
Trójka sprawców - z których dwóch podkładało ładunki, a zadaniem trzeciego była obserwacja terenu - została już aresztowana przez sąd, na wniosek stołecznej prokuratury okręgowej.
- Żaden z nich nie przyznaje się do winy i nie składa wyjaśnień. Najmłodszy we wrześniu skończy 18 lat. Najstarszy z trójki ma 35 lat - mówi Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Ładunki zbudowali własnymi siłami, wskazówek szukając najprawdopodobniej w internecie. - W butelki wlali łatwopalną substancję. Następnie te butelki połączyli specjalnym mechanizmem, dodali lont – wyjaśnia Dziekański.
Widowisko w internecie?
Dlaczego podejrzani wybrali radiowozy pod komisariatem we Włochach? – Chodziło o efekt. O widowiskowość i by wieść szybko się rozniosła. Pojazdy efektownie by wybuchły. Możliwe, że filmowaliby całość, aby później wrzucić to do internetu – mów jeden z oficerów. Ustaliliśmy, że cała trójka związana jest z nurtami anarchistycznymi. Od dłuższego czasu mieszkali w jednym z warszawskich squatów.
CZYTAJ WIĘCEJ O PRÓBIE ZAMACHU
Policja o próbie ataku na komisariat
ZIR, MDO / kk