Mężczyzna, który śmiertelnie potrącił 14-letnią dziewczynkę na ulicy Targowej chciał wyjść z aresztu. Na to jednak nie zgodził się sąd.
Chodzi o 26-letniego Kamila G., który 1 lipca potrącił nastolatkę na Pradze. Został aresztowany decyzją sądu rejonowego na dwa miesiące. Usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
"Notoryczny i świadomy"
Postanowił się jednak od decyzji o areszcie odwołać. Rozprawa odbyła się w ostatni czwartek.
Obrońca Kamila G. wnosił o zamianę aresztu na poręczenie majątkowe, dozór policji i zakaz opuszczania kraju. Sąd odwoławczy areszt jednak utrzymał.
"Postępowanie podejrzanego świadczy o tym, iż lekceważy on świadomie prawo o ruchu drogowym. Wcześniejsza karalność nie spełniła, jak widać, swojej roli prewencyjnej. K.G. zarzuca się popełnienie czynu z art. 177§ 2 k.k., jak wynika z obecnych ustaleń, podejrzany umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, o czym świadczy chociażby wskazana przez biegłego wstępna, minimalna prędkość, z jaką poruszał podejrzany. Perspektywa orzeczenia w stosunku do K.G. surowej kary jest zatem realna, mając na uwadze nie tylko okoliczności przedmiotowej sprawy, ale również dotychczasowy sposób życia podejrzanego" - czytamy w postanowieniu sądu.
Śmiertelny wypadek na Pradze
Przypomnijmy, 1 lipca wieczorem przy skrzyżowaniu Targowej i Kijowskiej mężczyzna śmiertelnie potrącił 14-letnią dziewczynę. Reporter 24 zarejestrował przejazd czerwonej hondy chwilę przed wypadkiem. Na nagraniu widać, jak sportowe auto z dużą prędkością rusza ze świateł, a potem gwałtownie zmienia pasy między innymi samochodami.
Szczegółowe okoliczności i przyczyny zdarzenia są przedmiotem prokuratorskiego śledztwa. Na razie kierowca został aresztowany na dwa miesiące, usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
Mężczyzna jest dobrze znany warszawskiej drogówce. Dwa lata temu policja na rok zatrzymała mu prawo jazdy za przekroczenie limitu punków karnych. Później - już bez uprawnień - trzykrotnie wpadał w ręce funkcjonariuszy. Za każdym razem sprawa kończyła się grzywną. Po roku Kamil G. stawił się na kursie. Zdał w lutym egzamin, stając się legalnym kierowcą.
ran/sk