Policja informowała, sądy nie wiedziały. Odzyskał prawo jazdy, zginęła 14-latka

Kierowca usłyszał zarzuty
Źródło: TVN24

Policja twierdzi, że dopełniła swoich obowiązków, ale sądy podtrzymują: nie wiedzieliśmy, że mamy do czynienia z piratem drogowym. Zator w przepływie informacji sprawił, że Kamil G., trzy razy był skazywany za jazdę bez uprawnień wyłącznie na grzywnę. W lutym bez problemu odzyskał prawo jazdy. Tymczasem prawo pozwalało na bardziej dotkliwą karę.

Chodzi o 26-latka, który w piątek wieczorem śmiertelnie potrącił nastolatkę na Pradze Północ. O tragicznym wypadku pisaliśmy na tvnwarszawa.pl.

Policja przekazała akta

Szybko okazało się, że mężczyzna jest doskonale znany warszawskiej drogówce. Dwa lata temu policja na rok zatrzymała jego prawo jazdy za przekroczenie limitu punków karnych. Później - już bez uprawnień - trzykrotnie wpadał w ręce funkcjonariuszy. Za każdym razem sprawa kończyła się grzywną. A po roku Kamil G. stawił się na kursie. Zdał w lutym egzamin stając się pełnoprawnym kierowcą. Kilka miesięcy później śmiertelnie potrącił dziewczynkę na Pradze.

Dlaczego żaden z sądów nie zaostrzył kary? Dlaczego pirat, który co najmniej trzykrotnie siadał za kierownicą bez prawa jazdy bez kłopotu odzyskał uprawnienia? Zapytaliśmy prawnika.

- To policja kieruje sprawę do sądu, który wydaje wyrok. W przypadku artykułu 180a (prowadzenie pojazdu mechanicznego mimo cofnięcia uprawnień) najczęściej możemy spodziewać się grzywny. Jednak w każdym kolejnym przypadku kara będzie surowsza, może się nawet skończyć ograniczeniem, a nawet pozbawieniem wolności - tłumaczy w rozmowie z tvnwarszawa.pl Denis Woźniak.

W przypadku Kamila G. każda sprawa kończyła się jednak tylko grzywną. - Jeżeli wcześniejsze postępowania nadal trwały to sąd mógł nie wiedzieć o kolejnych wykroczeniach mężczyzny. Po paragrafie możemy wnioskować, że osobą decyzyjną w tej sprawie był starosta, ale ktoś musiałby go poinformować, np. policja - tłumaczy mecenas Woźniak.

Zaznacza jednak, że można było skorzystać z innego rozwiązania. - Sąd mógł również orzec sądowy zakaz prowadzenia pojazdów w razie skazania z artykułu 180a - mógł, ale nie musiał tego zrobić. Za pierwszym razem rzadko się to robi - twierdzi prawnik.

Ale policja nie ma sobie w tej sprawie nic do zarzucenia. Rzecznik stołecznej komendy Mariusz Mrozek podtrzymuje, że policjanci za każdym razem wypełniali właściwie swoje obowiązki. - Przekazywaliśmy akta do sądu, nie mogliśmy zrobić nic więcej - informuje.

...ale sądy nie wiedziały

Skontaktowaliśmy się dwoma sądami, w których Kamil G. usłyszał wyroki. W obu usłyszeliśmy, że to samo - "nie wiedzieliśmy, że mężczyzna wcześniej nie przestrzegał przepisów".

- Posiadaliśmy informacje o tym, że Kamil G. był skazany za jedno przestępstwo, ale nie było w żaden sposób związane z ruchem drogowym. Prokuratura wnioskowała o grzywnę, taka też decyzję orzekł sąd. Wyrok uprawomocnił się 29 stycznia 2016 roku. Nie wiedzieliśmy, że mężczyzna nie respektuje przepisów ruchu drogowego - informuje Joanna Zaremba, rzeczniczka Sądu Okręgowego na Pradze.

Podobną informację przekazała nam rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie - Katarzyna Kisiel.

- 7 grudnia 2015 r. Kamil G. kierował samochodem nie stosując się do decyzji o cofnięciu uprawnień do kierowania pojazdami kategorii B – i skazano go, a na podstawie art. 180a par. 1 kk wymierzono mu grzywnę w wysokości 150 stawek dziennych ustalając wysokość jednej stawki na kwotę 20 zł, ponadto obciążono oskarżonego kosztami sądowymi. O taki właśnie wymiar kary wnioskowała prokuratura - tłumaczy Kisiel.

I dodaje, że w aktach sprawy była tylko informacja dotycząca zatrzymania prawa jazdy (czego dotyczył proces), o innych wykroczeniach drogowych nie było mowy.

Zatem zawiódł przepływ informacji, wymiar sprawiedliwości nie wiedział, że ma do czynienia z notorycznym piratem drogowym. Gdyby tę świadomość, miał Kamil G. prawdopodobnie nie odzyskałby prawa jazdy tak szybko. Oczywiście nie ma pewności, że to powstrzymałoby go przed wsiadaniem za kierownicę. Przecież został na tym złapany trzykrotnie.

Śmiertelny wypadek na Pradze

Przypomnijmy, w piątek wieczorem przy skrzyżowaniu Targowej i Kijowskiej mężczyzna śmiertelnie potrącił 14-letnią dziewczynę. Według policji, w momencie zderzenia kierowca był trzeźwy.

Reporter24 Raz zarejestrował przejazd czerwonej hondy chwilę przed wypadkiem. Na nagraniu widać, jak sportowe auto z dużą prędkością rusza ze świateł, a potem gwałtownie zmienia pasy miedzy innymi samochodami.

Szczegółowe okoliczności i przyczyny zdarzenia są przedmiotem prokuratorskiego śledztwa. Póki co kierowca został aresztowany na dwa miesiące, usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym.

kz/b

Czytaj także: