Po słabym i przede wszystkim przegranym spotkaniu z Lechem w Poznaniu, piłkarze Legii zdołali się pozbierać i w dobrym stylu pokonali na wyjeździe Lechię Gdańsk. Tym samym obrońcy tytułu odskoczyli drużynie z Trójmiasta na dwa punkty. Jednak w sobotę czekało ich bardzo trudne spotkanie z rozpędzonym i marzącym o mistrzostwie Piastem Gliwice. Jak się okazało, w przeciwieństwie do gości, warszawski zespół nie spełnił oczekiwań.
Skuteczny Piast
W pierwszej połowie gospodarze mieli problem ze stworzeniem sytuacji podbramkowej. Brakowało przede wszystkim ostatniego podania. Legioniści oddali dwa strzały w światło bramki, a w słupek uderzył Michał Kucharczyk. Pomimo dwóch błędów, przyjezdni dobrze radzili sobie w defensywie i groźnie kontrowali. W efekcie schodzili na przerwę prowadząc 1:0.
Piast strzelił gola już w 13. minucie. Była to jego pierwsza okazja w tym meczu i od razu wykorzystana. Martin Konczkowski popisał się znakomitym dośrodkowaniem z prawej strony, a niepilnowany Gerard Badia mocnym uderzeniem z pierwszej piłki nie dał żadnych szans Radosławowi Cierzniakowi.
Warszawiacy grali nerwowo, brakowało im precyzji, a żółte kartki obejrzeli Luis Rocha, Marko Vesović i Andre Martins. Dopiero pod koniec mieli dwie okazje. Najpierw bardzo dobrze do Carlitosa podał Vesović, ale Hiszpan za mocno wypuścił sobie piłkę i uderzeniem z ostrego kąta nie był w stanie zaskoczyć golkipera. Natomiast chwilę później Kasper Hamalainen obsłużył Kucharczyka, który oddał potężny strzał, a futbolówka odbiła się od słupka.
Poprzeczka, słupek i świetne interwencje
Od początku drugiej odsłony było jeszcze ciekawiej, a mecz naprawdę mógł się podobać. Legia dążyła do wyrównania i powinna osiągnąć swój cel w 49. minucie, gdy po raz kolejny dobrze dośrodkował Vesović, a Hamalainen uderzył głową. Jednak górą był bramkarz Frantisek Plach, który znakomicie interweniował. Mało tego, chwilę później mieliśmy niemal powtórkę z tej sytuacji, ale tym razem Fin nie sięgnął piłki.
Swoje trzy grosze dorzucił też wprowadzony w miejsce Kucharczyka Yuri Medeiros - żaden piłkarz Legii nie wykończył jego podania wzdłuż bramki. Portugalczyk oddał również strzał z bliskiej odległości, ale zbyt lekki i nie sprawił golkiperowi problemów.
Piast odpowiedział bombą Toma Hateleya z dystansu, którą Cierzniak sparował na poprzeczkę. Przed jeszcze lepszą szansą stanął Joel Valencia - Ekwadorczyk poradził sobie z dwójką obrońców i miał przed sobą tylko bramkarza, jednak piłka po jego strzale po ziemi odbiła się od słupka.
Snajper Remy nie pomógł
Widząc problemy swojego zespołu w ofensywie, a przede wszystkim brak goli, Aleksandar Vuković zdecydował się na kolejną zmianę - w miejsce dość bezproduktywnego Carlitosa, który miał tylko jedną sytuację, na murawie pojawił się Sandro Kulenović. Serb również nie był w stanie nic wskórać. Wyręczyć próbował go William Remy. Francuz groźnie główkował oraz huknął z 25 metrów. Jednak Plach dwukrotnie był górą.
Tymczasem piłkarze Piasta, choć zepchnięci do defensywy, na każdym kroku uprzykrzali życie gospodarzom. Z tego powodu żółtą kartkę zobaczył Hateley, co oznacza, że nie zagra w kolejnym meczu z Jagiellonią Białystok.
Do końca spotkania wynik się nie zmienił. Legia nadal prowadzi w tabeli mając punkt przewagi nad Piastem. Lechia, która ma trzy "oczka" mniej zagra w niedzielę na wyjeździe z Cracovią.
Legia Warszawa - Piast Gliwice 0:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Gerard Badia (13).
Legia Warszawa: Radosław Cierzniak - Marko Vesovic, William Remy, Artur Jędrzejczyk, Luis Rocha - Michał Kucharczyk (46. Iuri Medeiros), Domagoj Antolic (84. Miroslav Radovic), Andre Martins, Kasper Hamalainen, Sebastian Szymański - Carlitos (73. Sandro Kulenovic).
Piast Gliwice: Frantisek Plach - Marcin Pietrowski, Jakub Czerwiński, Aleksandar Sedlar, Mikkel Kirkeskov - Martin Konczkowski, Patryk Dziczek, Tom Hateley, Gerard Badia (80. Patryk Sokołowski) - Joel Valencia, Piotr Parzyszek (68. Paweł Tomczyk).
PO/pm