"Operacja się udała, pacjent zmarł". Za nami rok z komisją Jakiego

[object Object]
Początek prac komisjiTVN24
wideo 2/12

23 jawne posiedzenia, 91 przesłuchanych stron i świadków, ponad 20 sprawdzonych nieruchomości i tylko jedna, która bez żadnych wątpliwości wróciła do miasta. Minął rok pracy komisji weryfikacyjnej założonej i prowadzonej przez wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego. Czas przypomnieć ciekawsze momenty i podsumować efekty.

Było niesamowicie gorąco. Temperatura za oknem sięgała 30 stopni, a sala - choć największa w gmachu Ministerstwa Sprawiedliwości - pękała w szwach. Szczęśliwy ten, kto przyszedł na tyle wcześnie, by zająć dobre miejsce siedzące. Zainteresowanie komisją Patryka Jakiego było bardzo duże. To specyficzny organ, jakiego do tej pory w polskim systemie jeszcze nie mieliśmy. Przypomina nieco sejmową komisję śledczą, ale z większymi uprawnieniami, chociażby do wzruszania zapadłych już decyzji administracyjnych.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Komisja weryfikacyjna podsumowała rok prac

W nowej roli objawił się też minister Jaki, który przed rozpoczęciem prac komisji ochoczo zapowiadał, że "po latach okradania ludzi z ich własności (…) naprawi krzywdy tysięcy osób". Wszyscy byli więc ciekawi, jak to "przywracanie godności" w praktyce będzie wyglądać.

Pierwszy świadek i już gorąco

Na pierwszy ogień komisja wzięła pod lupę nieruchomość przy ulicy Twardej, zreprywatyzowaną na rzecz biznesmena Macieja M. (tego samego, którego w ostatni piątek zatrzymało CBA). Przez lata funkcjonowało tu popularne gimnazjum.

Posiedzenie odbyło się 26 czerwca. Wystartowało o godzinie 9 i od samego początku nie było monotonne.

Pierwszym przesłuchanym świadkiem był Krzysztof Śledziewski, dawniej urzędnik ratusza. Bez ogródek opisywał, że "w Warszawie działają grupy, które z reprywatyzacji zrobiły sobie z biznes", że jego dawni przełożeni życzyli sobie wydawania 300 decyzji zwrotowych rocznie, a w kontekście samej Hanny Gronkiewicz-Waltz - że życzyła sobie kserowania akt dotyczących kamienicy przy Noakowskiego 16.

"Kilka grup zrobiło sobie biznes z reprywatyzacji"
"Kilka grup zrobiło sobie biznes z reprywatyzacji"TVN24

Sama prezydent na bieżąco w mediach społecznościowych komentowała, że Śledziewski mija się z prawdą i przypominała, że to jeden z urzędników zwolnionych przez nią z ratusza po aferze w sprawie Chmielnej 70 i pozostaje z nim w sporze prawnym.

Zawiłe zwroty i smutne historie

Kolejne posiedzenia, z których wszystkie szczegółowo relacjonowaliśmy na tvnwarszawa.pl, były równie interesujące. Każdy analizowany przez komisję adres niósł za sobą inne, zwykle bardzo smutne historie. Lokatorki z Nowogrodzkiej 6a ze łzami w oczach mówiły, że "chciałyby po prostu w końcu godnie żyć". Mieszkaniec Dahlbergha 5a opowiadał, jak w przeddzień wigilii Bożego Narodzenia trafił do szpitala z zaczadzeniem, bo właściciel jego kamienicy nie dbał o stan instalacji.

Na długo w pamięci zostaną też zeznania córki mieszkającej przy Nabielaka 9 Jolanty Brzeskiej, która przejmująco mówiła o matce, nieczującej się bezpiecznie we własnym domu, niemającej żadnej pomocy od miasta, nachodzonej przez nowych właścicieli i w końcu, w 2011 roku - spalonej w Lesie Kabackim.

Inni lokatorzy opowiadali m.in. o rosnących czynszach i wpadaniu w spiralę zadłużenia, o uciążliwych remontach, włamaniach i zastraszaniach. O wieloletnim chodzeniu do urzędów z prośbą o pomoc, które porównywali do "walenia głową w mur". Bo nikt nie chciał ich słuchać.

[object Object]
Emocje podczas prac komisji TVN24
wideo 2/9

Ale podczas komisji mieliśmy okazję wysłuchać też drugiej strony, w tym przedstawicieli Fenix Group nabywającej kamienice od ich ówczesnych właścicieli. Zapewniali, że zawsze "dbali o nieruchomości i pomagali ich mieszkańców". Usłyszeliśmy też jednego z najbardziej znanych w warszawskiej reprywatyzacji graczy - Marka M., który na posiedzeniu w sprawie kamienicy przy Dahlbergha oświadczył, że "kupowanie roszczeń jest jak gra w totolotka, kupuje się los".

Komisja obnażyła niedbałość urzędników warszawskiego ratusza. Sprawdzała historie kamienic oddawanych osobom nieżyjącym (Łochowska 38, Piękna 49) albo bez zgody i wiedzy prezydenta Warszawy. Tak było na przykład w przypadku Mokotowskiej 63, gdzie Jakub R., były wiceszef Biura Gospodarki Nieruchomościami, podpisał decyzję o zwrocie kamienicy, choć nie miał na to zgody zarządu miasta, o czym przekonywali na marcowym posiedzeniu urzędnicy.

Poza pierwszym, największym zainteresowaniem mediów cieszyły się posiedzenia w sprawie Nabielaka 9 oraz Noakowskiego 16, czyli kamienicy odzyskanej przez rodzinę Hanny Gronkiewicz-Waltz. Było to także posiedzenie najdłuższe. Trwało dwa dni, w czasie których komisja przesłuchała sześć osób. W tym Andrzeja Waltza, męża obecnej prezydent Warszawy.

Nie brakowało też "chwil grozy". Właśnie na posiedzeniu w sprawie Noakowskiego 16 pojawił się nieoczekiwany problem z lampą, która zaczęła niebezpiecznie się bujać. - Odnośnie do katastrofy budowlanej, przepraszam państwa, ale muszę zrobić co najmniej pół godziny przerwy, bo istnieje niebezpieczeństwo, że lampa, która nad nami wisi, za chwilę spadnie - stwierdził przewodniczący Jaki i przerwał spotkanie.

Posiedzenie przerwane z powodu lampy
Posiedzenie przerwane z powodu lampyTVN24

A teraz trochę liczb…

Przez 12 miesięcy prac komisja przeprowadziła 23 jawne posiedzenia, w tym 21 dotyczyły konkretnych adresów, a dwa miały tzw. charakter ogólny, gdzie analizowano m.in. procedury działające w ratuszu w sprawach reprywatyzacji. Przesłuchano w sumie 91 osób w charakterze stron i świadków. W tym 28 lokatorów i 24 byłych bądź obecnych urzędników ratusza. Niektórych kilkukrotnie. Rekordzistą był Marcin Bajko, dawny szef nieistniejącego już Biura Gospodarki Nieruchomościami - zeznający cztery razy.

Przesłuchano też trzech byłych wiceprezydentów: Jarosława Jóźwiaka, Jacka Wojciechowicza i Andrzeja Jakubiaka oraz Mirosława Kochalskiego - dawnego komisarza miasta z ramienia Prawa i Sprawiedliwości.

Nie przesłuchano za to Hanny Gronkiewicz-Waltz. Obecna prezydent, choć wzywana dziesięciokrotnie, osobiście nie stawiła się przed komisją. Od trzeciego posiedzenia jest reprezentowana przez dwoje pełnomocników i Piotra Rodkiewicza, szefa Biura Spraw Dekretowych.

Początkowo komisja karała Hannę Gronkiewicz-Waltz za nieobecność grzywnami. Te konsekwentnie były jednak uchylane przez Wojewódzki Sąd Administracyjny.

[object Object]
Prezydent Warszawy ukarana grzywnąTVN24
wideo 2/6

Podczas rocznej pracy komisja wydała decyzje dotyczące 23 adresów. Siedem z nich - jak podają urzędnicy ratusza - nigdy nie przestało należeć do miasta. Wydano wprawdzie decyzje o zwrocie nieruchomości ale fizycznie nie przekazano ich właścicielom. Mowa o Twardej 8 i 10 oraz pięciu działkach na placu Defilad, wśród nich jest słynna Chmielna 70, od której zaczęła się afera reprywatyzacyjna.

W przypadku dwóch nieruchomości komisja nakazała beneficjentom reprywatyzacji wypłatę odszkodowań, bo po zwrocie zostały odsprzedane osobom trzecim, więc nie można było ponownie oddać ich miastu. Mowa o Skaryszewskiej 11 i Noakowskiego 16.

W dwóch kolejnych sprawach (Nabielaka 9 i Mokotowska 63) komisja nakazała zwrócić miastu jedynie część nieruchomości, a za pozostałą - również wypłacić odszkodowania. Kolejne dwie decyzje - jak podaje ratusz - ograniczają się do stwierdzenia nieważności reprywatyzacji i nie zawierają żadnego rozstrzygnięcia merytorycznego. Mowa o Nieborowskiej 15 i Łochowskiej 38. W następnych (Dahlberga 5, Kazimierzowska 34) komisja orzekła, że reprywatyzacja nastąpiła z rażącym naruszeniem prawa i nakazała miastu ponowne przyjrzenie się sprawie.

W przypadku m.in. kamienic przy Nowogrodzkiej 6a, Poznańskiej 14, Marszałkowskiej 43, Hożej 25 i Schroegera 72 - komisja nakazała miastu przejęcie nieruchomości, przywrócenie lokatorom czynszów komunalnych i odebranie od właściciela. Nie jest to jednak takie proste.

Kamienice "wracają"

Na niejednej konferencji prasowej z ust Patryka Jakiego słyszeliśmy, że "kamienice wracają do miasta". To nadużycie. Aby tak się stało, potrzebne są odpowiednie wpisy w księgach wieczystych, a tych - według ratusza - wciąż nie ma.

Decyzje komisji nie są prawomocne. Niemal wszystkie - z wyjątkiem nieruchomości przy Nieborowskiej 15 - zostały bowiem zaskarżone do sądu administracyjnego przez prywatnych właścicieli.

Ratusz konsekwentnie zaskarża z kolei uzasadnienia decyzji, bo uważa, że komisja niesłusznie przypisuje miastu całą winę za nieprawidłowości. Procesy nie ruszyły. Pierwsze rozprawy - w przypadku Twardej i Chmielnej 70 - były zaplanowane na początek czerwca, ale nie odbyły się. W pierwszej sprawie członkowie komisji złożyli wniosek o wykluczenie sędziów ze składu orzekającego. W drugim - strony złożyły wnioski o zawieszenie postępowania.

[object Object]
Pełnomocniczka miasta o działaniu komisjiTVN24
wideo 2/2

Spośród 23 adresów - jak informuje miasto - ledwie jeden udało się odzyskać. To wspomniana już nieruchomość przy Nieborowskiej 15, w przypadku której żadna ze stron nie złożyła odwołania. Agnieszka Kłąb z biura prasowego ratusza informuje, że nie wróciła nawet działka przy dawnej Siennej 29 (obecnie plac Defilad), gdzie w księdze wieczystej wpisano wprawdzie miasto stołeczne Warszawa, ale "wpis ten został zaskarżony i nie jest prawomocny".

Między stołecznym ratuszem, a komisją ciągle trwa spór o przejmowanie nieruchomości. Miasto przekonuje, że mimo decyzji komisji nie może "tak po prostu" - bez odpowiedniego wpisu w księdze wieczystej - przejąć nieruchomości w zarząd. Do tego potrzebna jest zgoda dotychczasowego prywatnego właściciela, której w żadnym z dotychczasowych przypadków nie ma. Władze ratusza apelują więc o nowelizację ustawy i zapisanie niej obowiązku oddania miastu kamienicy czy działki.

Komisja odbija piłeczkę. Przekonuje, że ratusz ma narzędzia, by przejmować nieruchomości i nie robi tego celowo, bo - jak podkreśla często Patryk Jaki - "współpracuje z mafią reprywatyzacyjną" i "podważa ciężką pracę komisji".

To słowo przeciwko słowu, a kamienic we władaniu miasta jak nie było, tak nie ma.

A co z odszkodowaniami? Tu sprawa wygląda nieco lepiej. Łącznie komisja orzekła o zapłacie na rzecz miasta stołecznego Warszawy ponad 70 milionów złotych. Większość tej kwoty zasądzono w sprawie dotyczącej Mokotowskiej 63 (53 miliony). Jednak na razie na koncie ratusza znajduje się dokładnie 5 824 200,51 złotych. Jak informuje nas Agnieszka Kłąb, pieniądze wpłaciło sześć osób, w tym pięć to beneficjenci reprywatyzacji kamienicy przy Noakowskiego 16.

Swoją część niedługo po wydaniu decyzji przez komisję wpłacili mąż i córka Hanny Gronkiewicz-Waltz, o czym pisaliśmy na tvnwarszawa.pl.

W ostatnich tygodniach komisja postanowiła też przyznać pierwsze odszkodowania i zadośćuczynienia dla lokatorów poszkodowanych reprywatyzacją. W maju przydzielono je pierwszym ośmiu osobom (w tym 100 tysięcy złotych Magdalenie Brzeskiej), a w ostatnią środę - kolejnym 11. Pieniądze powinny być wypłacane z budżetu miasta, ale na razie nie są. W przypadku pierwszych ośmiu decyzji - ratusz złożył skargi do sądu. Co do pozostałych - nie podjął jeszcze decyzji.

Lokatorzy wciąż w niepewności

Patryk Jaki na konferencjach komisji często mawiał, że "lokatorzy mogą czuć się już bezpieczni". - Wszystko jest w ciągłym zawieszeniu. Lokatorzy [z kamienic, którymi zajmowała się komisja - red.] wprawdzie otrzymali możliwość płacenia czynszów do miasta: komunalnych, sprzed podwyżek, ale wciąż nie załatwiono wpisów do ksiąg wieczystych, gdzie wpisany jest właściciel prywatny - mówi nam Jakub Żaczek z Komitetu Obrony Praw Lokatorów.

Jak dodaje, niektórzy prywatni właściciele nadal - mimo decyzji komisji - wysyłają mieszkańcom wezwania do zapłaty. - Lokatorzy oczywiście płacą tylko miastu, ale nie mają żadnej pewności, czy w razie zaskarżenia sprawy do sądu, ten nie spojrzy do księgi wieczystej i nie stwierdzi: "w księdze wieczystej jest prywatny właściciel, więc jemu powinniście płacić". Co wtedy? - zastanawia się Żaczek.

Kiedy pytamy o jego ocenę roku prac komisji odpowiada: można to podsumować przysłowiem: "Operacja się udała, pacjent zmarł".

Z drugiej strony Żaczek przekonuje, że w pracy komisji jest też dużo pozytywów. - Sprawa reprywatyzacji w końcu ujrzała światło dzienne, świadkowie mieli możliwość wypowiedzenia się w zasadzie przed całą Polską i nie ma osoby, która by nie wiedziała o tym problemie, więc pod względem informacyjnym i edukacyjnym komisja odegrała ogromną rolę. Natomiast na razie nie ma realnych efektów - podsumowuje.

Co najmniej jeden jednak jest. Patryk Jaki został kandydatem Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Warszawy. I nie da się ukryć, że szefowanie komisji, którą sam wymyślił i stworzył od zera, mu w tym dobitnie pomogło.

Karolina Wiśniewska

Pozostałe wiadomości

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja.

Dachowała karetka, nie żyje ratownik medyczny

Dachowała karetka, nie żyje ratownik medyczny

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl