Zasadzka na złodziei na Pradze Północ zakończyła się zatrzymaniem jednej osoby i odzyskaniem skradzionego samochodu. W akcji poszkodowanych zostało jednak trzech policjantów. Najciężej rannego we wtorek w szpitalu odwiedzili przełożeni.
Do dramatycznych wydarzeń doszło w czwartek. Wtedy jednak policja nie chciała podzielić się szczegółami. Poznaliśmy je we wtorek, gdy rannego funkcjonariusza w szpitalu odwiedzili komendant stołeczny policji Rafał Kubicki wraz z zastępcą, Andrzejem Krajewskim.
Zasadzka na złodziei
16 marca wieczorem przy ulicy Brechta na Pradze Północ policjanci próbowali zatrzymać dwie osoby, siedzące w samochodzie. Ten gwałtownie ruszył i potrącił jednego z mundurowych. Ranny w nogę trafił do szpitala.
Na miejscu był wówczas Lech Marcinczak. - Policja prowadziła działania w pobliżu budynku przy Brechta 7. Czarne volvo miało powybijane szyby. Skutego kajdankami mężczyznę pilnowali zamaskowani policjanci. Dalej, pomiędzy garażami, ratownicy opatrywali rannego policjanta, którego zabrała karetka - relacjonował reporter tvnwarszawa.pl.
Jeden w areszcie, dwóch uciekło
W wtorek komenda stołeczna poinformowała: - Policjant z obrażeniami nogi został przewieziony do szpitala, gdzie przeszedł operację. Jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo, ale czeka go wielomiesięczna rehabilitacja.
Jak dodaje policja, w akcji niegroźnie ranni zostali też dwaj inni policjanci. Odzyskano też skradzionego hyundaia IX35 i zabezpieczono volvo V40, którym poruszali się sprawcy. Zatrzymano jedną osobę, ale dwie inne uciekły.
- Daniel D. usłyszał już zarzut za kradzież pojazdu. Sąd zastosował wobec niego trzymiesięczny areszt. Policjanci prowadzą intensywne czynności, które mają na celu zatrzymanie dwóch pozostałych mężczyzn, którzy zbiegli z miejsca zdarzenia. Sprawa ma charakter rozwojowy - podsumowuje KSP.
Akcja policji na Pradze Północ
skw/r