Pierwsza połowa stała głównie pod znakiem walki, której efektem były dwie kontuzje zawodników. Już w 15. minucie za Guilherme wejść musiał Kasper Hamalainen, w doliczonym czasie boisko opuścił z kolei gracz gości Matija Katanec.
A ciekawe sytuacje pod bramkami? Tych niestety było bardzo niewiele. Co znamienne, to goście osiągnęli początkowo przewagę, ale nie było ich stać na wiele więcej niż strzały z dystansu.
Karny z kapelusza
Legia także próbowała swoich sił głównie zza "szesnastki", które nie mogły zagrozić Zrinjskiemu. Na jej szczęście fatalny błąd popełnił sędzia Nicolas Rainville, który niesłusznie uznał, że jeden z gości celowo zagrał piłkę ręką w polu karnym. Do karnego podszedł Nemanja Nikolić i mierzonym strzałem w okienko dał Legii prowadzenie.
Po godzinie gry zapachniało remisem. Warszawianie po stałym fragmencie nie wyszli do przodu, piłka wróciła na dziesiąty metr, gdzie ładnym wolejem popisał się Jasmin Mesanović. Refleksem wykazał się jednak Arkadiusz Malarz i sparował piłkę do boku.
Bohaterowie Malarz i Nikolić
Goście mogli sobie pluć w brodę, bo niemal natychmiast zrobiło się 2:0. Akcję świetnie rozprowadził Hamalainen, w niesygnalizowany sposób dograł do Nikolicia, ten wbiegł między trzech rywali i z zimną krwią wykończył sytuację sam na sam.
Przewaga dwóch goli w dwumeczu wcale nie oznaczała, że Legia kontroluje sytuację. To Bośniacy stworzyli sobie jeszcze jedną bardzo groźną sytuację, ale kolejny raz popisał się Malarz, który fantastycznie obronił główkę Olivera Petraka. To bramkarz był w tym meczu największym obok Nikolicia bohaterem zespołu.
Ten drugi kolejny raz udowodnił, że jest dla mistrzów Polski zawodnikiem absolutnie kluczowym i jego odejście mogłoby się skończyć katastrofą. Na razie wygląda na to, że pozostanie jednak w klubie przynajmniej na III rundę eliminacji Ligi Mistrzów. W niej Legia zmierzy się z Olimpiją Lublana albo FK Trencinem, które rewanż grają w środę.
CZYTAJ RÓWNIEŻ NA SPORT.TVN24.PL
Tak kibice świętowali zwycięstwo:
Kibice wyszli na ulice
iwan