To bój o Warszawę. Bój polityczny. Opinia publiczna chciała "głów" za aferę reprywatyzacyjną. I to "głów" z wysokich stanowisk. Ceną było poparcie dla Platformy w Warszawie. Brak "mocnych" decyzji w pierwszych dniach od wybuchu afery reprywatyzacyjnej był politycznym strzałem w stopę dla PO.
Partia o tym wiedziała, ale prezydent Warszawy miała inne zdanie. Najpierw zdymisjonowała szefa Biura Gospodarki Nieruchomościami. Ale chociaż nazwisko Marcina Bajki było kojarzone przez część warszawiaków (tę najbardziej zainteresowaną miastem), to w skali kraju była to konsekwencja – najogólniej mówiąc - małego kalibru.
Długo broniła zastępców
Pokazała to także zwołana szybko nadzwyczajna sesja Rady Warszawy. Z gorącej atmosfery ośmiogodzinnej debaty przeciętny warszawiak mógł głównie zapamiętać jedno słowo wykrzykiwane z sali: "dymisja". Debatę krytykowali nawet ludzie Platformy. - Błędem było dopuszczenie do tej hucpy i awantury pod nazwą "sesja" w sprawie reprywatyzacji - mówił Stefan Niesiołowski z PO.
Z obozu tej partii jeszcze pod koniec zeszłego tygodnia zaczęły dochodzić głosy, że aby uratować dla partii Warszawę, trzeba odwołać wysoko postawionych urzędników. Podobno kierownictwo PO zażądał dymisji wszystkich czterech zastępców Gronkiewicz-Waltz. Prezydent nie zgodziła się na to, obroniła swoich zastępców. Padła więc druga propozycja: odejście dwóch wiceprezydentów - Jarosława Jóźwiaka i Jacka Wojciechowicza. Na to również prezydent nie chciała się zgodzić.
Pytana w poniedziałek o dymisje wiceprezydentów Gronkiewicz-Waltz odpowiedziała, że ci, którzy zawinili, stracili już pracę.
Prezydent - co nieoficjalnie potwierdzają źródła w ratuszu - w tej sprawie miała doradzać nawet Igor Ostachowicz. PR-owy doradca premiera Donalda Tuska ma duże doświadczenie w gaszeniu politycznych pożarów.
Jeszcze w czasach rządów Tuska głośno mówiło się, że zanim premier podejmował istotną decyzję, przeprowadzano badania opinii publicznej, które pokazywały jej oczekiwania i odbiór skutków działań rządów.
Potem ich zwolniła
Jak było dokładnie w tym przypadku nie wiemy. Ale minęły cztery dni. Spotyka się zarząd Platformy i okazuje się, że obaj urzędnicy odchodzą z ratusza. Na konferencji wspólnie pojawia się prezydent Warszawy i szef PO Grzegorz Schetyna. Partia mówi w końcu jednym głosem. Ale to na pewno nie koniec afery reprywatyzacyjnej. I nie koniec konsekwencji.
Rezygnacji z urzędu od prezydent domaga się Prawo i Sprawiedliwość. O "honorowej dymisji" mówi też Nowoczesna. Jeszcze na początku tygodnia politycy PO chcieli przeprowadzenia w stolicy referendum w sprawie odwołania Gronkiewicz-Waltz. Nie wyraziła na to zgody sama zainteresowana. Ale Stowarzyszenie Oburzonych właśnie złożyło wniosek w ratuszu o referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Dziś prezydent stolicy zrezygnowała ze stanowiska szefowej warszawskiego PO. Pozostaje jednak wiceszefową krajowej Platformy.
Krzysztof Skórzyński ocenia działania prezydent Warszawy
Sebastian Kucharski