Najbardziej zanieczyszczeni, najsłabiej poinformowani

Pogoda po stronie smogu
Źródło: TVN24
Paryż zareagował, kiedy poziom szkodliwych pyłów PM10 przekroczył 80 mikrogramów na metr sześcienny. Mieszkańcy dostali darmową komunikację miejską, a samochody - ograniczony wjazd do centrum. W Warszawie na sam komunikat z ostrzeżeniem trzeba było czekać do chwili, kiedy PM10 przekroczył wartość 200. Czy Polacy mają inne płuca niż Francuzi?

Pył PM10 składa się z mieszaniny cząstek zawieszonych w powietrzu, będących mieszaniną substancji organicznych i nieorganicznych. Może zawierać substancje toksyczne, takie jak wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (np. benzo[a]piren), metale ciężkie oraz dioksyny i furany.

Ze względu na smog, w czwartek warszawiacy mogą jeździć metrem, tramwajem i autobusem bez biletu. Darmowe będą też przejazdy Kolejami Mazowieckimi na terenie I i II strefy. Czytaj więcej na ten temat.

"Miasto budzi się. A my pytamy dlaczego dopiero teraz? Dlaczego trzeba miesiącami przypominać by ratusz przypomniał sobie, że za coś odpowiada i kiwnął palcem?" – skomentowało stowarzyszenie Miasto Jest Nasze.

Paryskie władze zaczęły działać, kiedy poziom szkodliwego pyłu PM10 przekroczył 80 mikrogramów na metr sześcienny (µg/m3). To francuski stan alarmowy, po przekroczeniu którego inspekcje środowiskowe są zobowiązane do informowania o wysokim zanieczyszczeniu i podjęciu działań na rzecz poprawy sytuacji.

Paryż panikuje, Warszawa uspokaja

Reakcja burmistrza Paryża była błyskawiczna. Anna Hidalgo na Twitterze opublikowała zdjęcie miasta spowitego smogiem i napisała: "Oto dowód na zmniejszenie korzystania z samochodów w centrum miasta".

#Paris aujourd'hui. La preuve de la nécessité de réduire la place de la voiture en centre-ville #pollution pic.twitter.com/R10Tdu4o2Y— Anne Hidalgo (@Anne_Hidalgo) 6 grudnia 2016

Kilkanaście dni temu w Warszawie poziom PM10 również przekroczył 80 µg/m3. Mowa o 24 listopada - dniu, który opisywaliśmy na tvnwarszawa.pl. Reakcji władz miasta jednak nie było, a inspektorka WIOŚ w rozmowie z naszym portalem przekonywała, że sytuacja nie jest taka zła, bo "średnia dobowa nie została przekroczona".

- Według ostatnich szacunków, Polska jest drugim w kolejności państwem, jeśli chodzi o zanieczyszczenie powietrza. Jednocześnie mamy najwyższe poziomy alarmowe spośród tych krajów unijnych, które takie poziomy wprowadziły – mówi nam Piotr Siergej z Polskiego Alarmu Smogowego.

Skąd te normy?

Wspomniana już Francja nie jest w Europie żadnym ewenementem. Macedonia ogłasza alarm smogowy, kiedy pyły PM10 przekraczają 50 µg/m3, Belgia - 70 µg/m3, Włochy - 75 µg/m3. Jeśli chcemy poszukać bliżej, warto spojrzeć na naszych sąsiadów. Czechy z poziomem alarmowym 100 µg/m3 czy Słowację – 150 µg/m3.

Polska na tle UE
Polska na tle UE
Źródło: Polski Alarm Smogowy

Wyjątkiem w rankingu jest Polska, która informuje o smogu dopiero, gdy stężenie sięga 200 µg/m3 (czego dowód mamy obecnie w mieście), a alarm smogowy ogłasza wtedy, kiedy PM10 wynosi ponad 300 µg/m3.

Prawo Unii Europejskiej nie narzuca norm alarmowych. Każde państwo może je określać indywidualnie (albo nie określać wcale). Decyduje o tym Ministerstwo Środowiska.

Polska norma została zmieniona cztery lata temu. W 2012 roku minister Marcin Korolec wydał rozporządzenie, w którym podniósł (i tak wysoki w porównaniu do innych krajów UE) poziom alarmowy z 200 µg/m3 do 300 µg/m3.

CZYTAJ TREŚĆ ROZPORZĄDZENIA

Organizacje pozarządowe przekonują, że polskie wskaźniki są zdecydowanie zbyt liberalne. Zarówno Greenpeace, jak i Polski Alarm Smogowy systematycznie apelują do resortu o ich zaostrzenie. Ostatnią petycję w tej sprawie złożono na ręce wiceministra Pawła Sałka na początku listopada. Jak informował portal tvn24bis.pl, podpisało się pod nią 10 tys. osób.

- Do tej pory nie otrzymaliśmy z ministerstwa żadnej odpowiedzi – mówi nam Piotr Siergej.

Polskimi normami interesują się jednak nie tylko aktywiści, ale też posłowie, którzy wysyłają do ministerstwa stosowne interpelacje. W odpowiedzi na jedną z nich, wiceminister Sałek informuje: "Wprowadzony przez polskie przepisy (…) poziom alarmowy i informowania dla pyłu PM10 ma na celu ochronę zdrowia ludzkiego…".

Przekonuje też, że złagodzenie poziomu alarmowego było poprzedzone ustaleniami ze służbami ochrony środowiska i poddane konsultacjom społecznym. - Trudno mi wyobrazić sobie konsultacje, w których pyta się społeczeństwo, czy chce poluzowania norm zdrowotnych – dziwi się Siergiej. Jak dodaje, Polski Alarm Smogowy nie brał w nich udziału, lecz cztery lata temu jeszcze przecież nie istniał.

- Fakt, że ministerstwo do tej pory poziomów alarmowych nie obniżyło to duże zaniedbanie. Tu nie trzeba przeprowadzać żadnych skomplikowanych badań. Wystarczy zwykła zmiana rozporządzenia, która nie musi nawet przechodzić przez Sejm – podkreśla nasz rozmówca.

Nikt nie zabrania informować

Wysokie normy ministerstwa nie zwalniają jednak władz polskich miast z informowania o jakości powietrza. Niektórzy całkiem nieźle sobie z nim radzą.

- W Krakowie komunikaty pojawiają się na przystankach autobusowych. Z kolei w Rybniku od ubiegłego wtorku Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego wysyła informacje ostrzegawcze do placówek oświatowych – podaje działacz Alarmu.

Warszawa na tym tle wygląda blado. Mimo wielokrotnych apeli społeczników, ratusz wydał ostrzeżenie po raz pierwszy. Odpowiadający za środowisko wiceprezydent Michał Olszewski przekonywał nas ostatnio, że "ustawowy obowiązek informowania o jakości powietrza leży przede wszystkim po stronie Inspekcji Ochrony Środowiska".

Działacz Polskiego Alarmu Smogowego przekonuje, że nic nie szkodzi na przeszkodzie, aby wysłać informację o jakości powietrza. Z odpowiednim komunikatem, który pomoże ocenić – czy nie ma się czego obawiać, czy lepiej zostać w domu.

Jak wygląda smog?

Sezon grzewczy to czas, w którym czujność mieszkańców wzrasta. I słusznie. Przy nie najlepszej pogodzie wielu zadaje pytanie czy to, co widzimy za oknem to mgła czy smog. Aby przekonać się, jak wygląda to drugie, wystarczy przypomnieć sobie obrazki z Pekinu. Stolica Chin bije pod względem szkodliwych pyłów niechlubne rekordy. Pod koniec ubiegłego roku poziom PM10 przekroczył 600 µg/m3!

Smog w Pekinie

Warszawie daleko do takich miejsc. Nie oznacza to jednak, że problemu nie ma.

PM10 to składa się z mieszaniny cząstek zawieszonych w powietrzu. Może zawierać substancje toksyczne, takie jak wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, metale ciężkie oraz dioksyny i furany. Na jego szkodliwe działanie narażone są szczególnie kobiety w ciąży, osoby cierpiące na choroby układu oddechowego czy dzieci.

- Dlatego walczymy, aby w Warszawie wysyłano informacje do szkół. Jesteśmy po spotkaniu z wydziałem środowiska w Wawrze i mamy nieoficjalną obietnicę, że tego typu maile będą przekazywane – cieszy się Siergiej. Podkreśla, że burmistrzowie również mogą ostrzegać placówki, które im podlegają.

Dlaczego tego nie robią? - Nie sądzę, aby była to jakaś złośliwość. Bardziej brak świadomości i odpowiedniej wiedzy - podsumowuje.

Oddychamy najbrudniejszym powietrzem w Europie. Sześć palących pytań i odpowiedzi

Piotr Dąbrowiecki z Wojskowego Instytutu Medycznego opowiada o objawach chorób związanych z zanieczyszczeniem powietrza. Zobacz nasz archiwalny materiał:

O objawach

Jak walczyć ze smogiem? Mieszkańcy podpowiadają urzędnikom:

Warszawiaków sposoby na smog

kw/r/b

Czytaj także: