Małe fabryki i duże laboratoria. Tak działa stołeczny narkobiznes

Oficer operacyjny opowiada o narkobiznesie
Źródło: Dawid Krysztofiński/ tvnwarszawa.pl

- Priorytetem każdej grupy przestępczej jest pieniądz. Na jaką ilość narkotyków mają zamówienie, taką będą starali się wyprodukować – mówi oficer operacyjny z wydziału narkotykowego Komendy Stołecznej Policji. W rozmowie z tvnwarszawa.pl zdradził kulisy narkobiznesu.

Stołeczni policjanci, którzy na co dzień tropią fabryki narkotyków, nie mają złudzeń. Polscy chemicy osiągnęli wysoką precyzję w produkcji amfetaminy. Jej czystość jest bardzo wysoka, nawet 80 procent aktywnej substancji.

Nie oznacza to jednak, że do klienta też trafia specyfik takiej jakości. - Wszystko napędza pieniądz i chęć zarobku. Dlatego amfetamina na każdym etapie przekazywania kolejnym pośrednikom jest rozrabiana. Produkt końcowy, który trafia na rynek, jest mocno rozrzedzony – przyznaje przed kamerą tvnwarszawa.pl oficer operacyjny wydziału narkotykowego.

Jak dodaje, przestępcy stosują różne wypełniacze. Finalnie w porcji narkotyku może być niewiele ponad 20 procent aktywnej substancji.

- Dorzucają między innymi kreatynę czy glukozę. Najczęściej jednak jest to kofeina. Ona sama w sobie jest środkiem pobudzającym, dlatego dodana do amfetaminy powoduje odczucie, że nie jest to słaby towar - tłumaczy policjant.

Profesjonalne laboratoria?

Do produkcji narkotyków najczęściej są wybierane posesje położone pod Warszawą, ukryte, z dala od ruchliwej drogi. – W czasie produkcji wydziela się dość ostry i drażniący zapach. Po pewnym czasie może budzić to podejrzenia sąsiadów. Linie produkcyjne, które są słabo zabezpieczone, nie posiadają specjalnych filtrów, nie mają przed sobą zbyt długiej przyszłości – opowiada oficer operacyjny.

Wyjątkowa na tym tle była jednak zlikwidowana kilka dni temu fabryka w Aleksandrowie pod Czosnowem. Policjanci, którzy ją namierzyli przyznali, że było profesjonalne laboratorium.

Niewykluczone, że przestępcy chcieli w Aleksandrowie zadomowić się na dłużej. Szacuje się, że od początku roku udało im się wyprodukować pół ton amfetaminy. Policjanci zabezpieczyli również półprodukty, z których mogło by powstać kolejne 700 kilogramów narkotyku.

Przyłapać na gorącym uczynku

Zazwyczaj do szturmu antyterrorystów na fabryki dochodzi w czasie toczącej się produkcji. Ma to duże znaczenie przy stawianiu zarzutów. Przestępcy mogą być oskarżeni nie tylko o posiadanie, ale również o produkcję narkotyków, za co grozi znacznie wyższy wyrok.

Policjanci przekonują, że szturm antyterrorystów jest bardzo ważny. – Mamy do czynienia z członkami groźnych gangów. Istnieje ryzyko, że mają broń. Musimy być przygotowani na różne scenariusze – przyznaje policjant z wydziału narkotykowego.

Potem do gry wchodzi wydział narkotykowy. Policjanci skrupulatnie sprawdzają każdy element instalacji. Pobierane są próbki substancji. Na koniec wszystkie znalezione rzeczy są zabezpieczane i przewożone do magazynów. Niektóre elementy i substancje są niszczone.

5 ton amfetaminy

Przez ostatnie kilka lat stołeczna policja zlikwidowała wiele linii produkcyjnych narkotyków – najczęściej amfetaminy. W kilku przypadkach udało się zabezpieczyć kilkadziesiąt kilogramów narkotyku oraz ponad 4 tysiące litrów półproduktów, z których można było wytworzyć prawie pięć ton amfetaminy.

Narkotyki produkowane pod Warszawą najczęściej trafiają do odbiorców na terenie całej Polski, ale też do Czech, Niemiec, Słowacji.

Bartłomiej Frymus – b.frymus@tvn.pl

W takich warunkach powstaje amfetamina

Policja zlikwidowała fabrykę amfetaminy

Czytaj także: