Niespodzianka w Warszawie. Legia zremisowała z krakowską Wisłą 1:1 i ma problem. Konkurencja do mistrzowskiego tytułu jej ucieka.
Mecz w Warszawie kończył pierwszą kolejkę finałowej rundy. Legia wiedziała, że musi wygrać, bo jej konkurencja - Lech, Lechia i w niedzielę Jagiellonia - solidarnie wygrała. Ale mistrzów Polski tradycyjnie znów na ich stadionie coś sparaliżowało. Na wyjazdach wygrywają wszystko, co się da (ostatnio z Cracovią dziewiąty mecz z rzędu), a u siebie są ospali, jakby z kilogramami ołowiu w nogach. Pierwsza połowa do zapomnienia, bez groźnych strzałów i piłkarskich fajerwerków. Legia miała niby wszystkiego więcej - liczbę podań, strzałów, ale nic poza tym. Nie potrafiła dobrać się do szczelnie ustawionej obrony Wisły. Mógłby zrobić to Czech Tomas Necid, ale gdy już dostał podanie, to nie trafił w piłkę.
Karny i gol
Legioniści przebudzili się po przerwie, nieznacznie przyspieszyli, a efektem były szanse Dominika Nagya, Vadisa Odjidjy-Ofoe i Thibaulta Moulina.
Legia wzięła się do pracy, ale gola strzeliła Wisła. Jedno dalekie podanie od Petara Brleka do Pawła Brożka, jeden cwany ruch tego drugiego i faul. Maciej Dąbrowski wyciął napastnika gości i rzut karny. Strzelał Chorwat i się nie pomylił. Sensacja wisiała w powietrzu.
Wyrównanie i pudło
Dopiero wtedy obrońcy tytułu ruszyli z dywanowym nalotem na bramkę Łukasza Załuski. Nie potrafili gola wypracować gracze ofensywnie, więc wyręczyli ich obrońcy. Dośrodkował Adam Hlousek, a Artur Jędrzejczyk strzałem głową dał nadzieję mistrzom. 1:1 i kwadrans do końca.
Za chwilę gospodarze powinni prowadzić. Stracił piłkę wiślak Krzysztof Mączyński, szansa nadarzyła się przed Kasperem Hamalainenem. Fin miał pustą bramkę, kilkanaście metrów do niej, ale w nią nie trafił.
Dla niej remis to jak porażka. Rywale do tytułu odjeżdżają.
Legia - Wisła 1:1Bramki: Jędrzejczyk (75) - Brlek (58-karny)
Więcej informacji sportowych na sport.tvn24.pl
Zobacz też: "Legia zdobyła Poznań. Lecha znów pogrążył jego były piłkarz"
Legia wygrała z Lechem
twis