Lechia złamała Legię w Gdańsku. Mistrz znów czerwony i pokonany

Druga wyjazdowa porażka Legii w ekstraklasie z rzędu i drugi mecz, w którym Legia poza Warszawą kończy mecz w dziesiątkę i bez punktów. Po Lechu receptę na mistrza znalazła Lechia, która wygrała 1:0. Zwycięski gol padł w samej końcówce spotkania.

Długo w Gdańsku na największe brawa zasługiwali kibice, którzy w rekordowej liczbie przybili na stadion (w sile 36 500 osób, najlepsza frekwencja na stadionie Lechii pobita o dwa tysiące), bo ligowy hit 27. kolejki rozczarowywał. Strzałów i piłkarskich fajerwerków było jak na lekarstwo.

Dla boiskowych wydarzeń przełomowa okazała się czerwona kartka dla Ondreja Dudy kilka minut przed przerwą. Legia musiała zweryfikować swoje plany, w tej sytuacji celem numerem jeden dla gości było utrzymanie remisu i wyjechanie z Gdańska choćby z punktem. Od tego momentu zarysowała się lekka przewaga Lechii, co mogło znaleźć odzwierciedlenie na tablicy wyników jeszcze przed przerwą - Stojanowi Vranjesowi zabrakło jednak precyzji i piłka po jego strzale zatrzymała się na słupku bramki Dusana Kuciaka. To powinien być gol do szatni!

Asy Lechii, sędzia zwariował

Ziewać w Gdańsku przestano tak naprawdę dopiero na kwadrans przed końcem. Trenerskim nosem popisał się Jerzy Brzęczek, którzy postawił wszystko na jedną kartę - wzmocnił siłę ofensywy, wprowadzając kolejnego napastnika Antonio Colaka, a ten z miejsca wziął się za ostrzeliwanie bramki Kuciaka.

Najpierw od utraty gola po jego strzale Legię uratował Jakub Rzeźniczak. Za chwilę po podaniu Piotra Grzelczaka Colak posłał piłkę nad poprzeczką. To nie było ostatnie słowo Chorwata. Po kolejnej centrze Grzelczaka i strzale Colaka Kuciak z trudem odbił pikę. Zdaniem piłkarzy i kibiców Lechii uczynił to już zza linii bramkowej. Co zrobił sędzia Bartosz Frankowski? Zwariował. Najpierw stwierdził, że interwencja bramkarza Legii była prawidłowa, następnie uznał gola, ale ostatecznie… nakazał wznowić grę od rzutu wolnego dla gości (dostrzegł faul Colaka na Lewczuku).

Żadnych wątpliwości nie było natomiast w 86. minucie. Po dośrodkowaniu z lewej strony Bruno Nazario - kolejnego piłkarza, którego Brzęczek posłał na plac gry po przerwie - Maciej Makuszewski uprzedził Tomasza Brzyskiego i efektowną główką zapewnił swojej drużynie zwycięstwo.

Legia już się nie podniosła. Dla mistrza to już ósma porażka w sezonie. Jeśli w niedzielę Lech wygra u siebie z Koroną, będzie miał tyle samo punktów co ekipa ze stolicy.

WIĘCEJ O SPORCIE NA SPORT.TVN24.PL

Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 1:0 (0:0)

Bramki: Maciej Makuszewski (86)

Lechia Gdańsk: Mateusz Bąk - Grzegorz Wojtkowiak, Rafał Janicki, Gerson, Mavroudis Bougaidis (63. Bruno dos Santos Nazario) - Piotr Grzelczak, Ariel Borysiuk, Stojan Vranjes, Piotr Wiśniewski (72. Antonio Colak), Maciej Makuszewski - Kevin Friesenbichler (83. Sebastian Mila).

Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Bartosz Bereszyński, Jakub Rzeźniczak, Igor Lewczuk, Tomasz Brzyski - Guilherme (84. Michał Żyro), Tomasz Jodłowiec, Ivica Vrdoljak (51. Dominik Furman), Ondrej Duda, Michał Kucharczyk - Orlando Sa.sport.tvn24.pl/twis

Czytaj także: