- Niestety mogę potwierdzić, że w środę około godziny 12:10 znaleźliśmy ciało. Było w małej zatoczce, niedaleko miejsca, gdzie chłopiec wszedł do wody - poinformował tvnwarszawa.pl komisarz Jarosław Sawicki z policji w Piasecznie.
I dodał: - Byłem w tym miejscu. Z pozoru jest bezpieczne, bo woda jest tam dość płytka, ale w pewnym momencie jest uskok, za którym zaczyna się bardzo silny nurt. I to wystarczy, by doszło do tragedii. Wisła jest niebezpieczną rzeką - podkreśla.
Wszedł i już nie wyszedł
Do utonięcia doszło w poniedziałek. Nastolatek nad rzekę wybrał się razem z dorosłą siostrą. Oboje postanowili, że poniedziałkowe przedpołudnie spędzą u zbiegu Wisły z rzeką Jeziorką niedaleko Konstancina.
- 15-latek bawił się, brodził, robił zdjęcia. Pogoda była bardzo ładna, dlatego kąpał się w rzece - mówił wcześniej Sawicki. W pewnym momencie chłopiec zniknął z pola widzenia siostry. Jak relacjonują strażacy, było to w odległości kilkudziesięciu metrów od brzegu. Osoby będące w okolicy ruszyły z ratunkiem. Nie udało im się jednak go odnaleźć - informował z kolei Łukasz Darmofalski z piaseczyńskiej straży pożarnej.
Poszukiwania trwały dwie doby. Zaangażowany był helikopter oraz płetwonurkowie.
TAK WYGLĄDAŁY POSZUKIWANIA 15-LATKA:
r
Poszukiwania nastolatka w Wiśle
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak/ tvnwarszawa.pl