Kajetan P. chciał przechytrzyć psychiatrów?

Paweł Moczydłowski o ataku Kajetana P.
Źródło: TVN24
Kajetan P. zachowywał się spokojnie, był przewidywalny, w związku z tym rodził poczucie bezpieczeństwa - mówił w TVN24 socjolog i kryminolog Paweł Moczydłowski, były szef więziennictwa w Polsce. W ten sposób tłumaczył, dlaczego oskarżonemu o morderstwo odpowiednie służby nie przyznały wcześniej statusu "wyjątkowo niebezpiecznego".

Wspomniany status przyznano Kajetanowi P. dopiero po poniedziałkowym incydencie. Moczydłowski tłumaczył, że mogło się to stać wcześniej, gdyby taką decyzję podjął sąd lub komisja penitencjarna w areszcie, w którym został umieszczony mężczyzna.

- Tutaj tego nie zrobiono. Jak rozumiem, kierowano się rezultatami czy też wynikami dotychczasowej obserwacji psychiatrycznej, podczas której nie zachowywał się agresywnie - mówił kryminolog.

- Zachowywał się spokojnie, był przewidywalny, w związku z tym rodził w tych osobach, z którymi miał kontakt, poczucie bezpieczeństwa - dodał Moczydłowski.

Były szef więziennictwa nie wykluczał - choć zastrzegł, że to tylko hipoteza - że celem Kajetana P. mogło być wywarcie wrażenia na biegłych, iż jest niepoczytalny.

- Być może była tu pewna strategia i dlatego można było oszukać psychiatrów czy psychologów - mówił Moczydłowski. Tłumaczył też, co zmieni nadanie Kajetanowi P. statusu "wyjątkowo niebezpiecznego".

- Cela osoby o takim statusie jest monitorowana 24 godziny na dobę - wyjaśniał Moczydłowski. - Ta osoba, jeśli jest wyprowadzana czy ma się kontaktować z innymi osobami niż funkcjonariusze, jest też zakuwana kajdany - dodał.

Dlaczego nie dostał statusu wcześniej?

W rozmowie z RMF FM rzeczniczka Centralnej Służby Więziennictwa mjr Elżbieta Krakowska tłumaczyła, że przesłanki dla przyznania oskarżonemu statusu "niebezpiecznego" są wyraźnie wymienione w przepisach, a w przypadku Kajetana P. nie zostały wcześniej wypełnione.

- W treści zarzutów, które postawił prokurator, jest przestępstwo zabójstwa. Nie ma określenia, że "ze szczególnym okrucieństwem". Prokurator nie postawił też zarzutu napaści na funkcjonariusza policji - tłumaczy Krakowska.

Wspomniana przez nią napaść miała miejsce w marcu tego roku, podczas gdy Kajetan P. był konwojowany z Malty do Polski wojskową CASĄ. W czasie podchodzenia do lądowania mężczyzna rzucił się na policjanta, którego próbował ugryźć.

- My w oparciu o dokumenty, o zarzuty sformułowane na piśmie, nie mogliśmy takiego statusu "niebezpieczny" przyznać. Było to przestępstwo dokonania zabójstwa, jakich bardzo wiele w naszych więzieniach i nie było formalnie postawionego zarzutu napaści na funkcjonariusza. Znamy to tylko z doniesień medialnych - dodała.

Atak w areszcie

W poniedziałek podejrzany o morderstwo Kajetan P. zaatakował dwie osoby na oddziale psychiatrii sądowej Aresztu Śledczego Warszawa-Mokotów, gdzie został osadzony.

Do ataku doszło podczas obchodu lekarskiego - mężczyzna najpierw rzucił się na psycholog, którą chwycił za szyję i zaczął dusić. Gdy funkcjonariusze obezwładnili go, Kajetan P. niegroźnie ranił odłamkiem szkła jednego ze strażników.

Mężczyzna trafił na obserwację psychiatryczną pod koniec kwietnia. Jest oskarżony o brutalne morderstwo 30-letniej lektorki języka włoskiego, do którego doszło w lutym tego roku na warszawskiej Woli.

Kajetan P. zaatakował psycholożkę

ts/ja

Czytaj także: