Niższe ceny biletów i droższe parkowanie w centrum. Polskie miasta, w tym Warszawa, wprowadzają eksperymentalne zmiany. Chcą w ten sposób walczyć ze smogiem i zachęcić mieszkańców do komunikacji miejskiej. A jeśli się nie uda? Ryzyko jest wkalkulowane w operację.
Na taką informację liczy każdy pasażer. Rybnik obniżył ceny biletów na autobusy o ponad 20 procent. Dzięki temu, od 1 marca mieszkańcy płacą mniej o 80 groszy – za bilet jednorazowy i o 20 złotych – za miesięczny. Ma być taniej, ale i zdrowiej. - Miasto dotyka wielki problem smogu i wszystkie ręce na pokład. A komunikacja to jednak narzędzie służące do tego, żeby wyciągać ludzi z samochodów – mówi Bartosz Mazur, doradca prezydenta Rybnika do spraw transportu zintegrowanego. - Chcieliśmy również ceną zachęcić do tego, żeby zostawili samochody i przesiedli się na autobusy – dodaje.
Wyższe ceny za parkowanie
Zależy jaki stopień wygodnictwa ktoś ma. Cena może jest atrakcyjniejsza, ale nie najważniejsza.
- Zatwardziałego kierowcy, który uwielbia jeździć samochodem, uwielbia siedzieć za kierownicą nie przyciągniemy niczym – stwierdza Jakub Dybalski z portalu transport-publiczny.pl.
Rybnik ma jednak pomysł jak zniechęcić kierowców do samochodów. Przy okazji zniżki na bilety, zdrożało parkowanie. Najpopularniejszy abonament miesięczny wzrósł o 40 złotych. - Być może na początku trzeba się tego nauczyć, jeżeli nikt wcześniej z tego nie korzystał i był bardzo przywiązany do swego samochodu – mówi Agnieszka Skupień, asystent prezydenta miasta Rybnik. Trzy tygodnie po zmianach, miasto nieśmiało mówi o efektach. Sprzedaż biletów wzrosła o 10 procent. A i w autobusach – na pierwszy rzut oka widać, że liczba pasażerów poszybowała w górę. Czasami są wręcz przepełnione.
Taniej w aglomeracji
Do obniżki cen biletów szykuje się też Warszawa. Ceny chce obniżyć dla mieszkańców spod stolicy. Jak pisaliśmy na tvnwarszawa.pl, od czerwca za bilet miesięczny na pierwszą i drugą strefę mieszkańcy mają zapłacić o 30 złotych mniej. Miasto nie wyklucza też podwyżki za parkowanie. Cel ten sam co w Rybniku, mniej korków i czystsze powietrze. Mieszkańcy pytani w sondzie, o zmianach wypowiadają się… bez większego entuzjazmu. - Myślę, że latem mogę spróbować, ale w taki dzień jak dzisiaj to chyba jednak nie – przyznaje jedna z mieszkanek. - W samochodzie jest zdecydowanie wygodniej, niż mam przejść na przystanek autobusowy, gnieść się w tłoku i gdzieś jeszcze dochodzić na dodatek – dodaje druga.
Nikt nie jest w stanie oszacować jaki będzie efekt promocji, ale miasta chcą spróbować. W Krośnie na Podkarpaciu trwa właśnie taki eksperyment. Ceny biletów obniżono o 40 procent, na próbę, na pół roku. - Niewykluczone, że takie zmiany spowodują, że nawet miasto nie straci na tej zmianie. To co może stracić na niższych cenach biletów, zarobi na wyższej liczbie pasażerów – ocenia Jakub Dybalski, transport-publiczny.pl. Być może promocja na bilety zakończy się fiaskiem. Pytanie, co w takiej sytuacji zrobią władze. Jeśli wrócą do wyższych cen, mogą spodziewać się darmowego wilczego biletu od swoich wyborców.
Łukasz Wieczorek, TVN24 / kw / mś