Policja prowadzi śledztwo po wypadku w Parku Praskim, kiedy to drzewo przewróciło się na matkę z niemowlęciem. Funkcjonariusze wyjaśnią, czy za wypadek mogą być odpowiedzialni urzędnicy. Zdaniem rzecznika Zarządu Zieleni drzewo wyglądało na takie, które nie stwarza zagrożenia.
29-letnia kobieta była na spacerze z półrocznym dzieckiem. Usiedli na chwilę na ławce. Wtedy runęło na nich drzewo.
- Na numer alarmowy zadzwonił naoczny świadek, który potem został przesłuchany. Wyjaśnił, jak doszło do tego zdarzenia - poinformowała Paulina Onyszko z północnopraskiej policji.
Jako pierwsi na miejscu pojawili się strażacy. Udzielali pomocy matce i dziecku do momentu przyjazdu pogotowia. Oboje byli przytomni, jednak trafili do szpitala z poważnymi obrażeniami. Niemowlę zostało zabrany do szpitala przy Niekłańskiej, jednak rodzice nie wyrazili zgody na udzielanie informacji o stanie jego zdrowia.
Kontrole drzewostanu
Policja prowadzi śledztwo w kierunku sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia. Niewykluczone, że sprawą zajmie się wkrótce prokuratura.
Parkiem Praskim opiekuje się Zarząd Zieleni. Do jego zadań należy kontrolowanie stanu drzew i pilnowanie, by zawczasu zabezpieczać lub usuwać te, które są w złym stanie. We wtorek reporterka TVN24 pytała, czy urzędnicy czują się odpowiedzialna za to, co się wydarzyło.
- Sytuacja jest niekomfortowa. Jeżeli chodzi o samo drzewo, które spadło na ławkę i matkę z dzieckiem, ono z pozoru wyglądało na zdrowe. Było drzewem w pełni zielonym. Nie było żadnego posuszu, żadnych gałęzi. Jeżeli chodzi o takie oględziny zewnętrzne, które są podstawą do zakwalifikowania drzewa jako niebezpieczne, tutaj wszystko wyglądało na to, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca - powiedział Mariusz Burkacki, rzecznik Zarządu Zieleni.
Dziś inspektorzy Zarządu Zieleni byli w Parku Praskim i badali zawalone drzewo. Burkacki zapewnia, że kontrole drzewostanu są cyklicznie i systematycznie przeprowadzane.
kk