Doniesienia o gwałtach w szpitalu. "Personel zaskoczony"

Prokuratura sprawdza szpital w Garwolinie
Źródło: TVN24
Sąd rodzinny i prokuratura badają, czy w szpitalu w Garwolinie dochodziło do zbiorowych gwałtów. Zeznania złożyli już pracownicy szpitala. - Dowiedziałem się, że było to dla nich ogromne zaskoczenie - mówi reporter TVN24.

Jak już informowaliśmy w środę, prokuratura rejonowa w Garwolinie wszczęła śledztwo ws. gwałtu zbiorowego, do którego miało dwukrotnie dojść na oddziale nerwic młodzieżowych w Szpitalu Mazowieckim w Garwolinie. Ofiarami miały być dwie nieletnie pacjentki szpitala, 15- i 16-latka. CZYTAJ WIĘCEJ.

- W styczniu tego roku personel szpitala powziął wiadomość, że na terenie jednego z oddziałów doszło do zdarzenia o charakterze przemocowym, o podłożu seksualnym. Zdarzenie to miało miejsce z udziałem pacjentek Szpitala Mazowieckiego w Garwolinie, przebywających w oddziale nerwic młodzieżowych – potwierdziła Jolanta Zaklika, prezes szpitala.

Jak podkreśliła, na oddziale tym leczeni są nastolatkowie, u których rozpoznano zaburzenia zachowania i emocji. Terapia trwa średnio trzy miesiące.

Prezes szpitala o sytuacji w placówce

"17-latka nie sprawiała problemów"

- Zdarzenie, o którym mówimy, miało miejsce we wczesnych godzinach nocnych. Po położeniu się przez pacjentów spać jedna z pracownic podczas rutynowej kontroli, które odbywają się cyklicznie co pół godziny, stwierdziła, że dziewczynki nie śpią, że rzeczywiście w tej sali dzieje się coś niepokojącego. Rzecz została zgłoszona kierownikowi oddziału – poinformowała Zaklika.

Nie sprecyzowała jednak, o jakie zachowania dokładnie chodziło. - Dziewczynki były zmieszane wejściem personelu. To bardzo delikatne sprawy, których ustaleniem zajmie się prokuratura - zaznaczyła.

Jak podkreśliła, już po ujawnieniu styczniowego zajścia okazało się, że do podobnego miało też dojść w grudniu i miała w nim uczestniczyć ta sama 17-latka. Ale wówczas do szpitalnego personelu niepokojące sygnały nie dotarły.

- Zaskoczeniem dla personelu było, że tego typu sytuacja miała miejsce ze strony tej dziewczynki. Wcześniej nie sprawiała ona jakichkolwiek istotnych, odbiegających od standardów problemów, jakie pacjenci przynoszą ze sobą na oddział - podkreśliła Zaklika.

Sprawę bada prokuratura

Kierowniczka oddziału o obu zajściach poinformowała sąd rodzinny w Garwolinie.

Sprawą zajęła się także prokuratura rejonowa. Jej rzeczniczka sprecyzowała w rozmowie z reporterem TVN 24, że chodzi o gwałt na 16-letniej Roksanie W. i 15-leniej Paulinie Z., które miały zostać wykorzystane odpowiednio w grudniu ubiegłego roku oraz w styczniu. Sprawczyniami miały być inne pacjentki szpitala w wieku 15-17 lat.

- Dziewczyny mogły być zmuszane do czynności seksualnych przez dwie pacjentki - to przypadek pierwszy. Według śledczych, w drugim przypadku w gwałcie zbiorowym mogły uczestniczyć trzy inne pacjentki, ale te informacje sprawdza prokuratura w Garwolinie - poinformował Jedliński.

Sprawę skomentowała również prokurator rejonowa Anna Makarewicz-Poszytek. - Pani kierownik oddziału złożyła zawiadomienie, ustalając, że dotyczy one tylko osób nieletnich, a więc jest to właściwość sądu rodzinnego. Z kolei sąd rodzinny, po poczynieniu swoich ustaleń, stwierdził, że jedna z osób, która uczestniczyła w tym zdarzeniu, ukończyła lat 17 i w związku z tym materiały w tym wątku przekazano do prokuratury - wyjaśniła.

Prokuratura o sprawie garwolińskiego szpitala

"Nie zauważyli niczego niepokojącego"

Jak przekazał reporter TVN24 Łukasz Jedliński, prokuratura wystąpiła do sądu okręgowego w Siedlcach, by przesłuchał dziewczyny, które mogły być ofiarami gwałtu zbiorowego.

- Po tym przesłucha podejrzewaną 17-latkę. Prokuratura w Garwolinie będzie też chciała mieć wgląd w protokoły przesłuchań innych podejrzewanych dziewczyn, które będą zapewne przesłuchiwane przez sądy rodzinne w miejscowościach, w których mieszkają one bądź ich opiekunowie. Prokuratura na razie gromadzi dowody w tej sprawie i nie postawiła nikomu zarzutów. Jest to postępowanie w sprawie, a nie przeciwko komuś - opisał reporter TVN24.

Zeznania złożył już personel szpitala. - Dla wszystkich było to ogromne zaskoczenie - powiedział reporter. - Przesłuchano także panią psycholog, która dowiedziała się o możliwości popełnienia przestępstwa od dwóch dziewczynek - dodał.

Jak stwierdziła Makarewicz-Poszytek, pracownicy zeznali, że nie zauważyli niczego niepokojącego.

Doszło do gwałtu zbiorowego?

jk/lulu

Czytaj także: