- Obecny wygląd budynku stanowił od początku budowy tymczasową koncepcję architektoniczną, która miała być́ dostosowana do warunków zabudowy przestrzennej dzielnicy – tłumaczą właściciele Czarnego Kota. Odnoszą się w ten sposób do tego, że media nazywają hotel "gargamelem".
Kilka dni temu informowaliśmy, że Wola wygrała trwający blisko osiem lat spór sądowy z właścicielami hotelu Czarny Kot. Zapadł prawomocny wyrok. Na jego mocy grunt, na którym stoi nieruchomość, musi wrócić do miasta.
Czy tak będzie? Wielu nie dowierza, bo już przecież nieraz właściciele hotelu spadali "na cztery łapy", unikając zburzenia budynku. Jak będzie tym razem?
Z Czarnego Kota przyszło do naszej redakcji oświadczenie w tej sprawie.
Po pierwsze: nie ma listu
Jak tłumaczą, do tej pory sąd nie doręczył pełnomocnikowi Czarnego Kota uzasadnienia wyroku.
"Błędnie zaadresowany list, nie zawierający pełnego opisu adresata, nie został wydany przez Pocztę̨ Polską uprawnionemu pracownikowi Kancelarii Adwokackiej" – żalą się właściciele.
I zapewniają: Odpowiednie pismo o ponowne i skuteczne doręczenie uzasadnienia orzeczenia zostało już̇ złożone.
Po drugie: reprywatyzacja
Ale to nie wszystkie zastrzeżenia właścicieli. Według nich sąd powinien przyjrzeć się reprywatyzacji nieruchomości.
"Sąd nie uwzględnił w trakcie procesu wniosku dowodowego o przesłuchanie w charakterze świadków osób związanych z reprywatyzacją nieruchomości warszawskich – Jakuba R. i Roberta N. oraz prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz Waltz" – piszą w oświadczeniu.
Zapewniają przy tym, że wniosek o przesłuchanie został już złożony do sądu, a niebawem pełnomocnik złoży zawiadomienie do komisji Patryka Jakiego.
Po trzecie: to nie gargamel
Właściciele odnieśli się również do wyglądu budynku, który nazywany jest przez wielu koszmarkiem architektonicznym czy "gargamelem".
"Odnosząc się̨ do opisów budynku Hotelu Czarny Kot, pragniemy zwrócić́ uwagę̨, że od 2000 r. użytkownik nieruchomości bezskutecznie zwracał się̨ o wydanie zgody na dostosowanie elewacji budynku do aktualnej zabudowy przestrzennej Dzielnicy oraz o warunki zabudowy" – skarżą się.
I podsumowują: obecny wygląd budynku stanowił od początku budowy tymczasową koncepcję architektoniczną, która miała być́ dostosowana do warunków zabudowy przestrzennej dzielnicy wraz z uzyskaniem stosownych pozwoleń́.
Pierwotnie mały hotel
Czarny Kot pierwotnie był jednopiętrowym hotelem, który jednak z biegiem lat bardzo szybko się rozrastał. Właściciel dobudowywał nowe piętra i kondygnacje, tworząc tuż przy Rondzie Zgrupowania "AK" Radosław coś, co dziś wielu ma za architektonicznego potworka.
- Warto zaznaczyć, że kolejne dobudówki wzwyż i wszerz były efektem rażącej samowoli budowlanej – mówił po ogłoszeniu wyroku Adam Hać, zastępca burmistrza dzielnicy Wola, który nadzoruje pracę Wydziału Prawnego. - Co więcej, umowa dzierżawy gruntu, na której stoi Czarny Kot skończyła się dawno temu. Budynek rozrósł się od tego czasu tak, że zajmuje już nie tylko teren, który kiedyś był przedmiotem umowy, ale także grunt, należący do innego dzierżawcy - stwierdził.
Jak pisaliśmy na tvnwarszawa.pl – Czarny Kot już raz uniknął egzekucji. Powiatowy nadzór wydał nakaz rozbiórki w 2015 r., jednak właściciel się odwołał, a sprawa ciągnęła się kolejne dwa lata. Z kolei kiedy wreszcie ogłoszono przetarg na dokonanie rozbiórki, trzeba było go unieważnić. Powód? Błędy proceduralne.
W sierpniu 2017 roku PINB ogłosił, że nowy przetarg na rozbiórkę zostanie zakończony po zakończeniu wszystkich sporów sądowych.
kz/mś